W czwartek odbyły się 2 spotkania w LM. Industria Kielce podjęła u siebie HC Zagrzeb 28:24 (12:12). To czwarte zwycięstwo polskiej drużyny w tych rozgrywkach. Wisła Płock zanotowała już 7 porażkę w tym sezonie.
Początek meczu należał do gości. Mistrzowie Polski znów mieli problemy z pokonaniem chorwackiego bramkarza Mateja Mandica, który w pięknym stylu zatrzymał piłki od Arcioma Karaleka, Dylana Nahi, Igora Karacica, a nawet rzut karny Benoita Kounkouda.
Chorwaci skutecznie wykorzystywali nasze błędy w ataku i po rzucie Filipa Glavasa, prowadzili 7:2
Złą passę przerwał dopiero Michał Olejniczak, który rzucił 2 bramki, z kontry kolejną dodał Daniel Dujshebaev i kielczanie odrobili nieco straty na 5:8
Dzięki Szymonowi Wiadernemu, który trzykrotnie pokonał Mandica, w 24 minucie było już 9:11
Na chwilę przed końcem pierwszej połowy Wolf obronił rzut Glavasa, a ostatnią remisującą bramkę dla gospodarzy strzelił Nicolas Tournat. Tym samym zespoły zeszły do szatni przy stanie 12:12.
Drugą odsłonę rewelacyjnie rozpoczął w bramce gospodarzy Wolff. Obronił rzut z 7 metra byłego zawodnika Kielc Ivana Cupica.
Zaraz potem do siatki trafił Alex Dujshebaev i wtedy to Mistrzowie Polski objęli prowadzenie 13:12
W 39 minucie karnego nie wykorzystał Timur Dibirow. W 44 minucie, po bramce Nahiego, Kielce pierwszy raz wyszły na dwubramkowe prowadzenie.
Po błędzie Wiadernego rywale szybko odpowiedzieli kolejnym celnym strzałem i doprowadzili do remisu 21:21.
Po następnym błędzie w ataku gospodarzy, szansy nie zmarnował Dibirow i wysunął Chorwatów na prowadzenie.
Kielczanie szybko się obudzili i za sprawą kolejnych trafień Sićki i Olejniczaka zdołali uciec rywalom na 25:22. Na sam koniec swoje 2 cegiełki dołożył Wolff broniąc rzut Jakova Gojuna i Nahi, który swoim golem przypieczętował czwarte zwycięstwo Industrii w Lidze Mistrzów.
– Myślę, że mój zespół wiele zawdzięcza dziś „zimnej głowie”. Mimo nienajlepszego początku nie poddali się, nie rozluźnili się. Cały czas byli skoncentrowani i za to należy ich pochwalić. Oczywiście, łatwo nie było, bo znów nie wszystko wychodziło. W pierwszej połowie znów sześć-siedem sytuacji sam na sam nie wykorzystujemy. Ciężko to przychodziło. Końcowy wynik i zwycięstwo to taka nagroda dla moich chłopaków za walkę i za to, że nie odpuścili tego meczu – podsumował spotkanie trener Industrii Talant Dujszebajew.
– Trudno wskazać taki jeden element, dzięki któremu wygraliśmy. Myślę, że przede wszystkim pokazaliśmy charakter jako zespół. Wszyscy widzieli, że nie był to łatwy mecz. Początek to jakby deja vu z Zagrzebia – znów świetnie bronił Matej Mandić, a goście „odskoczyli” na sześć goli. Drugi kwadrans, gdy trener dokonał zmian to już znacznie lepsza gra naszej drużyny, która na koniec pierwszej połowy doprowadziła do remisu 12:12. Wiemy, że nie jesteśmy w najlepszej formie, więc tym bardziej cieszymy się z tego zwycięstwa – dodał rozgrywający mistrzów Polski Szymon Sićko.
Orlen Wisła Płock przegrała na wyjeździe z Barceloną 25:32 (13:16).
Z siedmiu poprzednich spotkań obecnego sezonu Ligi Mistrzów wiślanie wygrali tylko jedno, a tydzień wcześniej przegrali u siebie z Barceloną 25:28.
– Jedziemy do Barcelony bez żadnej presji, aby cieszyć się jak najbardziej grą, ale również przepełnieni ambicjami. W spotkaniu domowym przysporzyliśmy podopiecznym Carlosa Ortegi trochę problemów. Sądzę, że nawet w końcówce mieliśmy swoje szanse. Udajemy się do Hiszpanii na mecz wyjazdowy, żeby zagrać z drużyną mającą w swoich szeregach wyśmienitych zawodników, ale tak jak zawsze podchodzimy do rywalizacji z zamiarem jej wygrania – powiedział przed dzisiejszym meczem w Katalonii trener wicemistrza Polski Xavi Sabate
Wisła zaczęła spotkanie obiecująco.
Zostaw komentarz