Początek Nowego Roku przyniósł kibicom polskiej siatkówki ogromne emocje w Hali Urania. Gospodarze AZS Olsztyn podejmowali na własnym podwórku lidera tabeli – Projekt Warszawa. Warszawianie przystępowali do tego spotkania osłabieni ponieważ z kontuzją stopy zmaga się podstawowy rozgrywający – Jan Firlej. W tych okolicznościach odpowiedzialność za reżyserowanie gry podopiecznych Piotra Grabana spadła na Macieja Stępnia. Olsztynianie weszli dziś na wyższy poziom, zwłaszcza w bloku, co sprawiło, że dosłownie zamurowali siatkę i pokonali warszawian bez straty seta!

 

Olsztyn lepszy w wymianie ciosów na otwarcie!

Już w pierwszym secie oba zespoły zaserwowały kibicom zgromadzonym w hali prawdziwą ucztę. Co prawda w środkowej fazie seta, to Olsztynianie wyszli na kilku-punktowe prowadzenie, jednak o losach partii otwarcia decydowała gra na przewagę. Ku zaskoczeniu niektórych świetnie w bloku spisywali się olsztynianie, którzy raz za razem blokowali swoich przeciwników. Ponadto świetnie z roli zmiennika wywiązał się Manuel Armoa. Argentyńczyk zastąpił na parkiecie Moritza Karlitzka i zrobił to znakomicie. Nie tylko popisał się blokiem na Kevinie Tillie czy skutecznymi atakami, ale też w samej końcówce przechylił szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. Przy stanie 26:25 i trzeciej piłce setowej Armoa posłał asa serwisowego, który wyprowadził Olsztyn na prowadzenie 1:0.

 

AZS z wyraźną przewagą w drugiej partii

W drugiej odsłonie lepsze wejście zanotowali siatkarze Olsztyna. Podopieczni Haviera Webera już od pierwszych piłek odskoczyli rywalom (8:3), by utrzymać dystans do samego końca. Warszawianie szukali różnych rozwiązań by dogonić przeciwników. Między innymi asem serwisowym popisał się Bołądź czy na boisku zadaniowo pojawili się Jakub Kowalczyk oraz Igor Grobelny. Żaden z tych manewrów nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Końcówka należała do gospodarzy. Znów w ataku brylował Armoa, a drugi set, podobnie jak pierwszy zakończył się asem serwisowym! Tym razem serwis nie do odbioru posłał na drugą stronę siatki Alan Sousa. Po 55 minutach gry na tablicy wyników widniało już 2:0 (27:25, 25:19) i wiadome było, że olsztynianie urwą liderom przynajmniej jeden punkt.

 

Olsztynianie wygrywają za trzy z liderem tabeli!

W trzecim secie sprawy w swoje ręce próbował wziąć Bartłomiej Bołądź, jednak już na wstępie przydarzyły mu się dwa błędy (zepsuta zagrywka i atak w aut), co przy skuteczniej grze AZS-u sprawiło, że znów to siatkarze z Olsztyna wyszli na prowadzenie (6:4). Chwilę później po błędzie Szalpuka, znów to gospodarze odskoczyli o kolejne dwa oczka notując widowiskowy blok na Bołądziu. Swoją drużynę próbowali poderwać jeszcze Tillie czy Averill. Jednak po kolejnym już bloku olsztynianie powiększyli przewagę do 5 punktów  (19:14). Końcówka to walka warszawian z własnymi słabościami i pełne ryzyko. Niestety dla Projektu, zagrywkę a aut posłał Tillie, co sprawiło, że rywalom pozostały już tylko 3 piłki do zwycięstwa za pełną pulę. Punkty przebiciem oburącz zdobył jeszcze Szalpuk. Niesamowita rzecz dokonała się przy piłce setowej. Zza linię dziewiątego metra powędrował Kamil Szymendera, który zakończył tę partię i całe spotkanie asem serwisowym! Tym samym wszystkie trzy sety zakończyły się asami serwisowymi! W blokach Olsztynianie zwyciężyli 12:4.

 

MVP spotkania został: Alan Sousa, który zdobył 20 punktów i zagrał z 54% skutecznością.

 

Projekt Warszawa: Stępień, Tillie, Szalpuk, Wrona, Semeniuk, Wojtaszek, Grobelny, Averill, Kowalczyk

 

AZS Olsztyn: Sapiński, Sousa, Szymendera, Tuaniga, Jakubiszak, Karlitzek, Hawryluk, Armoa, Szerszeń, Majchrzak