Dominik Buksak – to Sternik polskiej załogi żeglarskiej w klasie 49er. Razem z Załogantem Szymonem Wierzbickim już niebawem zadebiutują na najważniejszej sportowej imprezie – Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Reprezentanci Polski na swoim koncie mają liczne sukcesy, m.in. podwójne Wicemistrzostwo Europy, a także srebro Pucharu Świata.

 

Na wstępie chcielibyśmy podziękować, że zgodziłeś się porozmawiać w tak intensywnym okresie.

 

Jak się czujecie tuż przed najważniejszą imprezą czterolecia? Zdrowie dopisuje, a treningi idą zgodnie z planem?

– W czasie przygotowań omijały nas kontuzje i inne nieszczęścia, dlatego mogliśmy spokojnie się przygotować. Ten czas minął w bardzo przyjemnej atmosferze i mimo że treningi były oczywiście na 100%, to nie było czuć zbędnej napinki.

 

W ostatnim czasie trenowaliście z załogą z Nowej Zelandii. Taka międzynarodowa współpraca z pewnością procentuje. Jednak czy nie boicie się, że rywale mogli podpatrzeć Wasze sekrety?

– Na tym polega współpraca, że każdy coś zyskuje. W tym przypadku super się uzupełnialiśmy, bo nasze rezerwy są w obszarach, w których Nowozelandczycy są bardzo mocni i odwrotnie. Myślę, że każdy zyskał na wspólnych treningach.

 

Waszymi sparingpartnerami są Łukasz Przybytek i Jacek Piasecki. Jak dużo czerpiecie z ich doświadczenia? Czy dzięki ich obecności czujecie większy spokój?

– W czasie tych przygotowań mieliśmy tylko krótką chwilę wspólnych treningów, ale lata rywalizacji na treningach i zawodach z pewnością przyczyniły się do tego gdzie obecnie jesteśmy.

 

Rywalizacja żeglarzy toczyć się będzie w Marsylii, a więc na akwenie, na którym trenowaliście w ostatnim czasie. Dzięki temu stres debiutantów będzie mniejszy?

– Znamy ten akwen bardzo dobrze, bo już od kilku lat jeździliśmy tam na zgrupowania. Jest to jednak akwen bardzo nieprzewidywalny, więc zawsze może zdarzyć się coś niespodziewanego. Uważam, że dzięki temu regaty będą bardzo ciekawe i otwarte do samego końca.

 

Jaki wynik sprawi, że olimpijski występ zaliczycie do udanych?

– Będziemy walczyć o każdy centymetr na trasie i zobaczymy jaki to przyniesie wynik. Jeśli uda nam się pozostać skupionymi na zadaniach, a nie wynikach, to będę zadowolony.

 

W waszej klasie pływacie we dwójkę. Czy treningi także zawsze wykonujecie wspólnie czy raczej poza czasem na wodzie każdy z Was preferuje nieco inne ćwiczenia?

– Charakterystyka pracy Załoganta i Sternika jest nieco inna, więc przygotowanie fizyczne musi być spersonalizowane. Do tego Szymon mieszka w Poznaniu, a ja w Gdańsku, więc w domu każdy trenuje sam ze swoim trenerem.

 

Ludzie o podobnych charakterach często dobrze się rozumieją, ale mówi się również, że przeciwieństwa się przyciągają. A jak jest z Wami? Macie zbliżone osobowości czy kompletnie się różnicie?

– Myślę, że jesteśmy zupełnie różni co jest z jednej strony naszą siłą, bo się uzupełniamy, ale również stanowi wyzwanie. Pływamy ze sobą już wiele lat, co jest dowodem, że zawsze potrafimy się dogadać i skupić na tym co ważne.

 

Dziękujemy za rozmowę. Trzymamy kciuki za olimpijski debiut.