Jak do tego doszło?! Choć dziś byliśmy faworytem spotkania z Czechami to tym razem nie podołaliśmy i ponieśliśmy wstydliwą porażkę 78:79. Fatalna końcówka będzie nam się śnić po nocach. Jutro jednak walczymy dalej i na pocieszenie zagramy z Hiszpanami o siódme miejsce w turnieju.

Nie tak wyobrażaliśmy sobie mecz z Czechami. Nasi rywale do czasu pojedynku z nami zdołali wygrać zaledwie jedno spotkanie. Co ciekawe Czesi w pokonanym polu zostawili Serbów, którzy niespodziewanie odpadli już na etapie 1/8 finału. Poza tym naprawdę nie widzieliśmy dobrej gry po ich stronie i tym bardziej dziwi taka postawa podopiecznych Arkadiusza Miłoszewskiego. Na ostatnią kwartę wychodziliśmy z bezpieczną przewagą, a zakończyliśmy mecz z porażką. Trzeba jednak walczyć dalej, więc nie pozostało nic więcej, jak skupić się na jutrzejszym pojedynku o siódmą pozycję.

Złapać rytm

Mecz rozpoczął się dla nas dość dobrze. Podopieczni trenera Miłoszewskiego wyszli na prowadzenie 6:2 i pewnie realizowali założenia. Później jednak Czesi również weszli w rytm, dokładając cenne punkty. Od pewnego momentu wynik oscylował w okolicach remisu i żadna z drużyn nie była w stanie zbudować sobie przewagi. Pod koniec kwarty zaliczyliśmy jednak ważną serię 8:0, dzięki czemu zakończyliśmy ją wynikiem 20:15 na naszą korzyść.

Budowanie przewagi

Świetne wejście w drugą część meczu zaliczyli Biało-Czerwoni. Dobra seria rozpoczęta kilka minut wcześniej dalej trwała. Rytm, który zdołaliśmy załapać pozwolił nam na zbudowanie bezpiecznej przewagi. Na pięć minut do końca pierwszej połowy wynosiła ona już 11 oczek. Później nastąpił lekki przestój i obie ekipy nie miały wielu skutecznych akcji. Trwało to jednak tylko chwilę i spotkanie na nowo się rozkręciło. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że kontrolowaliśmy przebieg meczu i do przerwy dowieźliśmy prowadzenie 46:32.

Kontrola

Po przerwie nasi reprezentanci lekko przespali powrót do gry. Czesi zaczęli agresywnie i bardzo pewnie serią 6:1. Polacy nie pozwolili im jednak na więcej. Chwilowy przestój nie spowodował załamania i momentalnie wróciliśmy do wysokiej przewagi. Wynosiła ona 14 punktów i utrzymywała się później na takim samym poziomie. W tej kwarcie nie wydarzyły się już żadne serie punktowe, co poskutkowało remisem w tej części meczu 16:16.

Niekontrolowany przestój

Ostatnie 10 minut zaczęliśmy naprawdę dobrze. Po dwóch skutecznych akcjach wyszliśmy nawet na 20 punktów przewagi i wydawało się, że mamy zwycięstwo w kieszeni. I tu wszystko ulega zmianie. Nagle nasi reprezentanci nie byli w stanie trafiać do kosza, a Czesi zaczęli robić to na potęgę. Różnica między ekipami stopniała do zaledwie 5 oczek. Po naszej stronie zaczęło się robić lekko nerwowo. Rozluźnienie i dobre humory na chwilę musiały pójść w odstawkę. Czas było brać się ponownie do pracy.

Niestety nie był to nawet dobry fragment w naszym wykonaniu. Niemoc dalej trwała i nie zapowiadało się, że w najbliższym czasie możemy to zmienić. Rywale byli na fali, robili co tak naprawdę chcieli. Na minutę przed końcem nadeszło nieuniknione. Straciliśmy prowadzenie po raz pierwszy od początku spotkania. Końcówka była niezwykle emocjonująca. Zespoły wymieniały się punkt za punkt i nikt nie zamierzał odpuszczać. Ostatecznie ponosimy wstydliwą porażkę 78:79 przez fatalną postawę w czwartej kwarcie

 

Jutro kończy się ta niezwykła dla Polaków impreza. Nasi reprezentanci sprawili kilka niespodzianek i cieszyli kibiców swoją waleczną grą. Dziś, choć było inaczej, to nadal wierzymy w dobre zakończenie tego turnieju przez Biało-Czerwonych. W ostatnim spotkaniu zagramy z Hiszpanami, licząc na to, że kolejny raz zaskoczymy całą koszykarską Europę.

 

Polska – Czechy 78:79 (20:15, 26:17, 16:16, 16:31)