Właśnie zakończyły się Mistrzostwa Europy do lat 18 dywizji B w koszykówce mężczyzn. Młodzi Polacy po ponad tygodniu walki ostatecznie zajęli drugą lokatę w grupie i znaleźli się w fazie pucharowej. Tam poradziliśmy sobie nieźle, zajmując czwarte miejsce. Niestety było to miejsce, które nie gwarantowało awansu i w takim wypadku końcowy rezultat przyjmujemy z lekkim rozczarowaniem.

Nie było łatwo, nie było też przyjemnie. Początek dla reprezentacji Polski do lat 18 nie należał do najlepszych. Na otwarcie turnieju zaliczyliśmy dwie porażki w dość słabym stylu. Potem nastąpiło jednak przebudzenie i pojawiła się seria trzech zwycięstw z rzędu. Ostatecznie Biało-Czerwoni przegrali łącznie tylko dwa spotkania, zajmując drugie miejsce w grupie, które pozwoliła nam na grę w ćwierćfinale. Faza pucharowa była niezła, ale nie na tyle, żeby zagwarantować sobie promocję do młodzieżowej elity.

Fatalna skuteczność

Pierwsze spotkanie było bolesnym doświadczeniem dla naszej kadry. Zwycięstwo w trzech z czterech kwart, dosyć dobry styl i fajne zaangażowanie. To nadal nie wystarczyło na Węgrów, którzy okazali się lepsi o zaledwie dwa punkty (57:55). Największą bolączką była zdecydowanie skuteczność za trzy punkty – zaledwie 6 procent! Decydującym momentem okazała się jednak druga kwarta, w której przegraliśmy różnicą aż dziesięciu oczek.

Regres

Drugie starcie okazało się jeszcze gorsze w naszym wykonaniu niż premierowy na tych mistrzostwach pojedynek z Węgrami. Mecz ze Szwajcarami mógł zdecydować o tym czy nasza kadra da sobie szansę na grę o wysokie cele na tym turnieju. Niestety po raz kolejny Biało-Czerwoni nie zachwycili i zasłużenie przegrali różnicą 14 punktów. Nasi rywale byli konsekwentni oraz skuteczni. Po stronie Polaków brakowało za to dobrej ofensywy i jakkolwiek skutecznej obrony.

Pierwsze zwycięstwo

W końcu! Co prawda dopiero w trzecim spotkaniu, ale udało się – nadeszła upragniona wygrana. Podopieczni trenera Krzysztofa Roszyka pewnie pokonali reprezentację Islandii 90:71. Nareszcie każda kwarta została rozegrana pewnie i skutecznie. Dzięki temu z każdą chwilą zwiększaliśmy przewagę nad rywalami i osiągnęliśmy zamierzony cel – zwycięstwo.

Poszli za ciosem

Mamy poważne przebudzenie! Kadra Polski do lat 18 nareszcie pokazała, że potrafi wygrywać i zaczęła robić to w ostatnim momencie, w którym mogliśmy jeszcze uratować ten turniej. Tym razem zwycięstwo nie było już tak okazałe jak to poprzednie, ale liczy się to, że ostatecznie schodziliśmy z parkietu jako zwycięzcy. Estończycy, choć walczyli dzielnie, okazali się minimalnie słabsi, przegrywając 70:75. Różnica między nami a rywalem mogła być jeszcze większa, ponieważ ostatnia kwarta nie wyglądała najlepiej w naszym wykonaniu. Przeciwnik zerwał się do walki i pokonał w niej podopiecznych trenera Roszyka ośmioma punktami, ale nie wystarczyło jednak to do wielkiego powrotu.

Dominacja

Polacy pokazali siłę! Od początku do końca kontrolowaliśmy ostatnie spotkanie w grupie, które było dla nas bardzo istotne, bowiem decydowało ono o dalszym losie naszej kadry. Pewne zwycięstwo nad reprezentacją Kosowa 75:43 z pewnością mogło nam tylko pomóc. Reprezentanci Polski po meczu czekali już tylko na wynik pojedynku Szwajcarii z Estonią. Wygrana tych pierwszych oznaczała dla nas grę w ćwierćfinale, za to porażka Helwetów zrzucała nas do drabinki klasyfikacyjnej o miejsca 9-16. Całe szczęście Szwajcarzy poradzili sobie fenomenalnie i to właśnie my znaleźliśmy się w najlepszej ósemce mistrzostw Europy dywizji B!

Niewygodny rywal

Praktycznie od początku do końca rywalizacja z Czarnogórą trzymała w napięciu. Żadna z ekip nie ustępowała, dystans między nimi był niewielki. Polacy wygrali drugą część meczu 26:17, dzięki czemu złapali oddech i na przerwę schodzili z wynikiem 46:40 na swoją korzyść. Po kilku minutach odpoczynku Biało-Czerwoni wrócili do gry i dalej musieli odpierać ataki nieustępliwych Czarnogórców. Mimo wszystko nie oddali prowadzenia już do ostatniej syreni i zwyciężając całe spotkanie 82:74. W naszym obozie pojawiła się ogromna radość, ale szybko trzeba było ją stonować, ponieważ na horyzoncie widniał już półfinał.

Kluczowy moment

Naszym rywalem była reprezentacja Austrii i wydawać się mogło, że jesteśmy w stanie awansować do finału. Takie przeświadczenie nasi reprezentanci mieli aż do czwartej kwarty. Po 30 minutach gry przegrywaliśmy sześcioma punktami, a sprawa zwycięstwa była otwarta. Ostatnia część meczu była jednak fatalna. Polacy bardzo źle weszli w ten okres spotkania i nie byli w stanie odrobić tego, co stracili. Austriacy do końca pilnowali swojej przewagi i ostatecznie triumfowali 88:75.

Koszmarna druga kwarta

Mecz o awans do dywizji A zagraliśmy przeciwko reprezentacji Bułgarii. Niestety nie tak miał się on potoczyć. Biało-Czerwoni grali, jak równy z równym w trzech częściach tego spotkania. Niestety tylko w trzech i to o tą jedną za mało. Polacy zupełnie przespali drugą kwartę tego meczu i przegrali ją w stosunku 15:29. Patrząc na wynik końcowy  (64:85 dla Bułgarii) trzeba powiedzieć sobie jasno – to był czynnik, który spowodował naszą porażkę. Przegrany pojedynek z Bułgarami oznacza dla nas jedno – awansu nie ma i zostajemy w dywizji B na minimum kolejny rok.

 

Za podopiecznymi trenera Krzysztofa Roszyka walka o najwyższe lokaty na tegorocznym EuroBaskecie U18 B. Po dwóch porażkach w pierwszych spotkaniach nikt nie spodziewałby się takiej przemiany i możliwości awansu do najlepszej ósemki. Nasi reprezentanci pokazali charakter i mogli wykorzystać to, że zakończyli fazę grupową będąc na fali. Najważniejsze mecze turnieju, czyli spotkania o awans do dywizji A, były dla Polaków mniej udane. Biało-Czerwoni mknęli aż do półfinału, gdzie zatrzymała ich Austria. Ostatecznie zakończyliśmy turniej na czwartej pozycji, ocierając się o awans. Bolesna porażka z Bułgarami w meczu o trzecie miejsce z pewnością zostanie zapamiętana przez naszych młodych zawodników.