Industria Kielce rozpoczęła dzisiaj walkę w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu pokonała u siebie chorwacki HC Zagrzeb.
Kielczanie biorą udział w tej imprezie szesnasty raz z rzędu, a ogólnie osiemnasty. W tym sezonie swoje mecze rozegrają w grupie B, gdzie powalczą z Barceloną, Aalborgiem, SC Magdeburgiem, OTP Bank Pick Szegedem, HBC Nantes i Kolstad Handballem.
Oba zespoły spotkały się już w poprzednim sezonie. Pierwsze starcie zakończyło się remisem, z kolei drugie czterobramkową wygraną kielczan.
Jak po roku widzi rywali trener Kielc Talant Dujshebaev?
– Moim zdaniem obecnie są jeszcze lepsi. To mieszanka doświadczenia, młodości, siły i charakteru.
Grupa B to bardzo mocna grupa, każdy punkt będzie ważył. Najważniejszy jest awans do kolejnej rundy, a drugim awans z jak najwyższego miejsca w grupie. Dla klubu, dla kibiców, dla zawodników to powód do radości i dumy, że jesteśmy wśród najlepszych klubów w Europie. Moim zdaniem w tym momencie Barca i SC Magdeburg to najlepsze zespoły. I jeszcze jesteśmy z nimi w grupie. Ale nie ma co ukrywać, my też jesteśmy w gronie faworytów Ligi Mistrzów.
W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy po trzech przejęciach piłki i szybkich kontratakach zdobyli trzy bramki z rzędu. W czwartej minucie spotkania Arek Moryto dołożył kolejne trafienie z siódmego metra i drużyna z Kielc prowadziła już 4:1.
Kiedy na ławce kar zasiadł Łukasz Rogulski, bramkę z kontrataku zdobył Timur Dibirov co dało rywalom pierwszy remis w dzisiejszym spotkaniu.
Po rzutach Arka Moryty i Daniela Dujshebaeva Industria znowu wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Chwilę później za uderzenie w twarz żółty kartonik zobaczył Tomasz Gębala, a kilkanaście sekund później boisko opuścił również Dylan Nahi.
Kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy Łukasz Rogulski nie pokonał z siódmego metra bramkarza Chorwatów, a Milosa Kosa zdołał doprowadzić do kolejnego remisu.
Po powrocie na boisko Sandro Mestrić wybronił rzut karny Timura Dibirova, a chwilę później swojego nie wykorzystał Arek Moryto.
Piętnaście minut przed końcem meczu Dylan Nahi ruszył do kontry niestety nie utrzymał równowagi. Sytuację uratował biegnący obok Benoit Kounkoud i gospodarze prowadzili już 20:17.
Kolejne oczko z koła dodał Artsiom Karalek, a chwilę później swoje bramki dołożyli Moryto i Kounkoud.
W 55 minucie “siódemkę” wykonywał Filip Glavas, ale skutecznie zatrzymał go Bekir Cordalija i gospodarze nadal prowadzili 27:22. Ostatecznie żółto-biało-niebiescy wygrali swoje pierwsze starcie w LM z najlepszą drużyną Chorwacji 30:23.
Industria Kielce – HC Zagrzeb 30:23 (13:13)
Zostaw komentarz