Za nami dzień pełen nowych zagadek i odpowiedzi. Mniej więcej w taki sposób można określić przebieg dzisiejszych spotkań w Orlen Basket Lidze. W drugą sobotę października na polskie parkiety wybiegły cztery zespoły. Faworyzowany Anwil mierzył się we Włocławku z Dzikami, a przebojowy MKS podejmował u siebie walecznego beniaminka z Wałbrzycha.

Anwil Włocławek – Dziki Warszawa 79:70 (29:19, 10:16, 20:17, 20:18)

Spotkanie Anwilu z Dzikami niezwykle elektryzowało kibiców koszykówki w Polsce. Dziki nic nie musiały, ale naprawdę wiele mogły, za to włocławianie mieli przejść pierwszy poważny test. Gospodarze zdołali jednak sprostać oczekiwaniom, dzięki czemu nadal pozostają niepokonani w meczach o stawkę na starcie obecnego sezonu. O hitowym pojedynku więcej pisaliśmy w osobnym tekście.

Anwil: Funderburk 17, Michalak 14, Petrasek 11, Nelson 10, Ongenda 10, Turner 9, Taylor 3, Łączyński 3, Sulima 2, Gruszecki 0, Łazarski 0

Dziki: McGill 14, McGlynn 14, Andersson 12, Szlachetka 12, Wesson 6, Joesaar 5, Pamuła 3, Mokros 3, Bartosz 1, Grochowski 0, Bender 0

Fot. Anwil Włocławek


MKS Dąbrowa Górnicza – Górnik Zamek Książ Wałbrzych 74:79 (16:22, 28:19, 19:12, 11:26)

Gospodarze drugiego tego dnia pojedynku w OBL rozpoczęli obecne rozgrywki w nadspodziewanie dobrym stylu. Podopieczni Borisa Balbrei zaskoczyli większość ekspertów, triumfując w starciu z faworyzowaną Legią. Dzięki temu ich pozycja w oczach znawców uległa delikatnej korekcie, jednakże prawdziwą siłę tego zespołu mają pokazać dopiero nadchodzące kolejki.

Beniaminek, choć na inaugurację zaprezentował się naprawdę przyzwoicie w starciu z wicemistrzem Polski, to końcowy wynik nie był dla nich tak pozytywny, jak w przypadku MKS-u. King przejął inicjatywę w decydującej fazie meczu, przez co powrót do elity po 15 latach przerwy okazał się jedynie słodko-gorzki. Waleczność i charakter zawodników Górnika mógł jednak imponować, a taki stan rzeczy daje nam nadzieje na wiele pasjonujących widowisk z udziałem wałbrzyszan.

Pojedynki wysokich lotów

Zdecydowanie lepiej od początku tego spotkania prezentowała się ekipa gości. Świetny start zaliczył Dariusz Wyka, a do niego przyłączył się m.in. Toddrick Gotcher. Ta dwójka zapewniała Górnikowi większość punktów, jednocześnie utrzymując swój zespół na powierzchni aż do pierwszych minut drugiej kwarty. Wtedy gospodarze, dzięki Souley’owi Boumowi oraz mierzącemu 221cm Mattiasowi Markussonowi, zaliczyli serię 8:2, doprowadzając do remisu. Taki stan rzeczy pozostawał niezmienny przez większość drugiej części tej odsłony. Ostatecznie to MKS schodził na przerwę z korzystnym rezultatem (44:41), a o prowadzeniu dąbrowian zadecydował celny rzut za trzy Bouma w ostatnich sekundach pierwszej połowy.

Fot. Górnik Zamek Książ Wałbrzych

Połowa drastycznych zmian

Po przerwie dąbrowianie włączyli wyższy bieg i momentalnie odjechali przyjezdnym nawet na 11 oczek. Do Markussona oraz Bouma dołączył jeszcze wyborny strzelec – Ray Cowels III. Trójka liderów MKS-u robiła ogromną różnicę na parkiecie, na co przez dłuższą chwilę odpowiedzi nie mogli znaleźć podopieczni Andrzeja Adamka.

Później Górnik niezwykle skutecznie wrócił do gry o zwycięstwo, a to wszystko dzięki wybornej czwartej kwarcie. Wałbrzyszanie nie pozostawili żadnych złudzeń gospodarzom, którzy sromotnie polegli w decydujących 10 minutach w stosunku 11:26. W efekcie zawodnicy Borisa Balbrei przegrali całe spotkanie 74:79, pozostawiając po sobie fatalne ostatnie wrażenie.

MKS: Boum 22, Cowels III 14, Markusson 13 (19 zb.), Ali 11, Załucki 6, Kucharek 4, Piechowicz 3, Łapeta 1, Hook 0, Stryjewski 0

Górnik: Gilbert 23, Wyka 18 (13 zb.), Gotcher 16, Bojanowski 7, Patton 6, Kulka 5, Wiśniewski 2, Marchewka 2, Berzins 0, Jakóbczyk 0

Fot. Górnik Zamek Książ Wałbrzych