Siedem spotkań, siedem porażek. Sopocianie, pomimo przyzwoitej gry, nie mogą zaliczyć powrotu do rozgrywek BKT EuroCup do udanych. Dziś lepsza okazała się ekipa Besiktasu, która zdominowała Mistrzów Polski w decydującej kwarcie, ostatecznie wygrywając 100:79. W takim wypadku podopieczni Żana Tabaka mają coraz mniejsze matematyczne szanse na awans, przedłużając jednocześnie fatalną serię polskich klubów w europejskich pucharach.
Oczekiwania na zwycięstwo ciąg dalszy. Po sześciu porażkach w EuroCupie nadeszła kolejna, siódma klęska, która zwiększa liczbę porażek polskich klubów w czołowych europejskich pucharach do 13. Trefl był niezwykle blisko zwycięstwa już w swoich pierwszych spotkaniach, ostatecznie ulegając silnym rywalom po dogrywce lub tracąc szansę na wygraną w samej końcówce. Tym razem nie było inaczej, przez co sopocianie coraz wyraźniej “umacniają się” na ostatnim, dziesiątym miejscu w tabeli BKT EuroCup.
Besiktas natomiast pokazuje, że jest drużyną bardzo niestabilną jeśli chodzi o grę w Europie, przegrywając we wtorkowy wieczór po raz czwarty w tej edycji BKT EuroCup. Turecki zespół liczy się jednak w walce o awans do kolejnej fazy, a klęska na terenie ostatniego w tabeli Trefla z pewnością będzie stanowić jedno z pamiętnych i być może najbardziej bolesnych w sezonie 2024/25.
Tureckie wyzwanie
Pierwsze minuty gry w Ergo Arenie wskazywały na to, że możemy dziś zobaczyć kolejne wyrównane spotkanie Trefla w EuroCupie. Przez długi okres pierwszej kwarty wynik oscylował w okolicach remisu, co niestety zmieniło się kilka akcji później. Wtedy Besiktas wziął sprawy w swoje ręce, dzięki czemu premierowe 10 minut zakończył na prowadzeniu 32:25.
Początek drugiej kwarty nie zapowiadał poprawy u gospodarzy, którzy dali odjechać rywalom na dwucyfrową przewagę. Na szczęście w porę zdołał zareagować szkoleniowiec sopockiej ekipy, Żan Tabak, korygując ustawienie swoich podopiecznych. Zmiany błyskawicznie przyniosły bardzo dobre efekty, co doprowadziło do zdecydowanego zmniejszenia strat – z 11 do zaledwie 4 punktów.
Przyjezdni nie pozwolili jednak Mistrzom Polski na więcej, rzucając do przerwy 6 oczek więcej. Warto podkreślić, że liderem tureckiej drużyny był były gracz Anwilu Włocławek – Jonah Mathews, natomiast po stronie najlepszej ekipy minionego sezonu w OBL, świetnie radził sobie Andy Van Vliet.
Nie zostawili złudzeń
Po przerwie zarówno Trefl, jak i Besiktas grały na bardzo zbliżonym poziomie, co odzwierciedlała tablica wyników. Przez większość czasu dystans między drużynami wahał się od około 4 do 7 punktów, w kulminacyjnym momencie osiągając aż 10 oczek. Co więcej, niezmienne było także to, kto pozostawał na prowadzeniu. Przyjezdni od połowy pierwszej kwarty nie pozwolili sopocianom na całkowite zniwelowanie strat, spokojnie kontrolując przebieg spotkania. Mistrzowie Polski, rzecz jasna, mieli kilka dobrych fragmentów, znacząco zbliżając się do Turków, jednakże ani razu nie zdołali zejść poniżej granicy 3 oczek.
Spokojną kontrolę, a także pewność siebie Besiktasu, mogliśmy za to zobaczyć w pełnej okazałości od początku czwartej kwarty. Wtedy przyjezdni włączyli wyższy bieg, zupełnie niszcząc marzenia Trefla o pierwszej w tym sezonie wygranej w rozgrywkach BKT EuroCup. Podopieczni Żana Tabaka prezentowali się fatalnie, nie mając żadnej odpowiedzi na dobrze poukładaną grę przeciwnika. Największym problemem sopocian byli jednak… oni sami. Tragiczna skuteczność rzutów spod kosza oraz niezwykle słaba defensywa spowodowała straty rzędu 20 punktów, co definitywnie przełożyło marzenia o zwycięstwie na następny tydzień, kiedy to Trefl podejmie we własnej hali Hapoel Tel-Aviv.
Ostatecznie Besiktas JK pokonał w Ergo Arenie Trefla Sopot 100:79, notując czwarty triumf w tej edycji BKT EuroCup. Sopocianie natomiast z bilansem 0-7 zamykają tabelę grupy A.
Podopieczni Żana Tabaka po raz kolejny nie podołali, grając w sopockiej Ergo Arenie. Co prawda, ekipa z Trójmiasta z meczu na mecz wygląda coraz lepiej, a wyniki w OBL przekonują, że na polskim podwórku wszystko idzie w odpowiednim kierunku. W rozgrywkach BKT EuroCup, niestety nie jest już tak dobrze, ponieważ nadal nie doczekaliśmy się premierowego zwycięstwa, a za nami aż… 7 rozegranych kolejek! Mimo wszystko sopocianie nie zamierzają się poddawać i nadal będą walczyć o to, aby uciec z ostatniego miejsca w grupie A. Kolejna okazja na pierwszą wygraną nadejdzie już za tydzień, kiedy sopocianie zmierzą się z Hapoelem Tel-Aviv (12.11). W międzyczasie Trefl przejdzie jednak bardzo ważny sprawdzian w Orlen Basket Lidze (8.11), ponieważ ich rywalem będzie niepokonany do tej pory Anwil Włocławek.
Trefl Sopot – Besiktas JK 79:100 (25:32, 26:25, 23:24, 5:19)
Trefl: Van Vliet 16, McGowens 15, Best 12, Witliński 11, Phillip 7, Schenk 6, Weathers 6, Zyskowski 6, Jankowski 0
Besiktas: Mathews 21, Arslan 19, Morgan 11, Sleva 11, Terry 8, Allman 7, Martin 7, Needham 7, Konan 5, Ugurlu 4
Zostaw komentarz