Faza grupowa rozgrywek EuroCup kobiet oficjalnie zakończona. W czwartkowe popołudnie byliśmy świadkiem dwóch pojedynków z udziałem polskich klubów – AZS-u UMCS Lublin oraz MB Zagłębia Sosnowiec. Świetne spotkanie na własnym parkiecie zaliczyła ekipa z Lublina, dość wyraźnie triumfując nad greckim Panathinaikosem Ateny 80:62. Drużyna z Sosnowca, grając na domowym obiekcie, także nie zawiodła. Sosnowiczanki pokonały włoskie Dinamo Sassari 83:74, dzięki czemu z bilansem 6-0 przeszły do następnego etapu bez żadnej porażki.

AZS UMCS Lublin  – Panathinaikos Ateny 80:62 (27:19, 15:14, 18:20, 20:9)

To miał być triumf na poprawę nastroju. Lublinianki, choć nie spisywały się najlepiej w kobiecym EuroCupie (bilans 1-4), miały w czwartkowe popołudnie przed sobą rywalki, które w obecnych rozgrywkach nie wygrały dotąd żadnego starcia. Pierwszy pojedynek AZS-u z Panathinaikosem zakończył się minimalnym zwycięstwem drużyny z Lublina w stosunku 63:62. Pokazywało to tylko, że nie było tu mowy o jakimkolwiek marginesie błędu, jeśli chciało się zakończyć fazę grupową nad bezpośrednim rywalem.

Dobry start

Dokładnie na taki początek w wykonaniu lublinianek liczyliśmy. Premierowe 5 minut lubelskiej drużyny było wyborne, co było widoczne zarówno na boisku, jak i na tablicy wyników. Polki zdołały wyjść na prowadzenie 17:11, trzymając rywalki za plecami na bezpieczną odległość. Niestety wystarczyła zaledwie chwila słabości, aby rezultat wrócił do punktu “zero”. Panathinaikos zaledwie minutę później doprowadził do remisu (17:17), jednak nie oznaczało to tego, że AZS całkowicie stracił koncentrację. Można powiedzieć, że było wręcz przeciwnie, bowiem gospodynie momentalnie odpowiedziały serią 10-2, dzięki czemu różnica między zespołami wynosiła już 8 oczek.

Druga kwarta to był istny rollercoaster. Lublinianki po chwili przerwy wróciły na boisko w niezwykle fatalnym stylu, tracąc 7 z 8 punktów wcześniej wypracowanej przewagi. Przestój w grze AZS-u trwał aż 5 minut, jednakże zawsze po burzy nadejdzie słońce. Miejscowe nareszcie przypomniały sobie, jak skutecznie kończyć akcje w ataku, a także dobrze ustawiały się w obronie. W efekcie Polki do przerwy zdystansowały rywalki na 9 oczek (42:33), co dawało im bufor bezpieczeństwa przed rozpoczęciem drugiej połowy.

Fot. AZS UMCS Lublin

Brak stabilizacji

Stabilna dyspozycja, to zdecydowanie nie była najmocniejsza strona lubelskiej ekipy w dzisiejszym spotkaniu. Lublinianki ponownie przespały część kwarty, jednakże skutki nie okazały się tak fatalne, jak kilkanaście minut wcześniej. Panathinaikos zbliżył się do gospodyń na stosunkowo niewielki dystans (42:48), ale po chwili Greczynki ponownie prezentowały się słabo, co spowodowało wzrost różnicy między ekipami aż do 14 punktów. Końcówka należała natomiast do przyjezdnych, a rezultat względem drugiej części meczu zmienił się zaledwie o jedno oczko (60:52 dla Lublina).

Decydujący fragment meczu na szczęście należał już zdecydowanie do AZS-u, który krok po kroku powiększał swoją zdobycz. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka po 30 minutach zmagań nareszcie znalazły patent na koszykarki Panathinaikosu, dzięki czemu losy tego spotkania zostały rozstrzygnięte w połowie czwartej kwarty, bowiem miejscowe prowadziły już 15 punktami. Ostatecznie AZS UMCS dołożył do tej przewagi jeszcze dodatkowe 3 oczka, kończąc cały pojedynek zwycięstwem 80:62.

Fot. AZS UMCS Lublin


MB Zagłębie Sosnowiec – Dinamo Sassari 83:74 (28:21, 16:24, 21:15, 18:14)

Kolejne starcie z udziałem polskiej drużyny miało miejsce w Sosnowcu, gdzie Zagłębie podejmowało włoskie Dinamo Sassari. Włoszki w 3 kolejce uległy na własnym terenie drużynie z Sosnowca w stosunku 62:70. W związku z tym, gospodynie dzisiejszego meczu miały za jedno zadanie – odnieść pewne zwycięstwo i jako niepokonana ekipa skierować się myślami w stronę następnego etapu.

Mocny początek i fatalne zakończenie

Drużyna z Sosnowca podchodziła do tego pojedynku, jako zdecydowany faworyt i nikogo nie mogło to specjalnie dziwić. Bilans 5-0, a także przekonująca gra, sprawiały, że nie było wątpliwości, kto powinien ten mecz zwyciężyć. Można powiedzieć, że przez pierwsze 10 minut wszystko szło zgodnie z planem, a brak realnego zagrożenia ze strony włoszek nie niepokoił członków sztabu szkoleniowego MB Zagłębia, które prowadziło 28:21.

Druga kwarta musiała już ten niepokój jednak wzbudzić, ponieważ sosnowiczanki straciły całą przewagę uzyskaną w pierwszej części rywalizacji. Zawodniczki Dinama napędzone świetną serią punktową nie zwalniały tempa ani na chwilę, z czym Polki przez dłuższy okres czasu nie mogły sobie poradzić. Ostatecznie obie ekipy trzymały się wzajemnie na niewielki dystans już do końca pierwszej połowy, którą koniec końców wygrała ekipa z Sassari w stosunku 45:44.

Fot. MB Zagłębie Sosnowiec

Powrót do dobrej gry

Po przerwie, polscy kibice ponownie mieli spore powody do zadowolenia. MB Zagłębie zdołało wrócić do optymalnej dyspozycji, wychodząc jednocześnie na wcześniej utracone prowadzenie. Sosnowiczanki prezentowały się znacznie lepiej, niż chwilę przed zejściem do szatni, co sprawiło, że coraz bardziej realne wydawało się szóste zwycięstwo w rozgrywkach EuroCup i tym samym zachowanie statusu niepokonanych. Trzecia kwarta to pewna wygrana gospodyń 21:15, dzięki czemu ostatnie 10 minut meczu rozpoczynały z 5-punktową przewagą.

Decydująca część spotkania sprawiła, że miejscowi fani otrzymali nieco więcej emocji związanych z wynikiem, niż tego faktycznie mogli oczekiwać. Wszystko to ze względu na mobilizację Włoszek, które na 5 minut do końca doprowadziły do remisu (71:71). Zakłopotanie Zagłębia nie trwało jednak zbyt długo, ponieważ kilka akcji później zawodniczki tego klubu rozwiały marzenia koszykarek Dinama, dystansując je na 10 punktów.

Ostatecznie MB Zagłębie Sosnowiec pokonało Dinamo Sassari 83:74, notując tym samym szósty triumf w szóstym pojedynku w obecnej edycji kobiecego EuroCupu. Włoska ekipa nie może jednak mówić o rozczarowaniu, bowiem kończy zmagania w grupie I na drugim miejscu z bilansem czterech wygranych i dwóch porażek.