Fatalnej serii ciąg dalszy. Wicemistrzowie Polski nadal nie mogą przeskoczyć trudności napotkanych w Lidze Mistrzów, przegrywając mecz za meczem. Tym razem szczecinianie okazali się słabsi od tureckiego Aliaga Petkim Spor, przegrywając na terenie rywala 63:90. W związku z tym po pięciu kolejkach BCL, King zajmuje ostatnie miejsce w grupie B z kompletem pięciu porażek.

Kolejne spotkanie, kolejny rywal, a wynik i wnioski takie same. Od pięciu kolejek BCL w Szczecinie nie drgnęło zupełnie nic, przez co King nadal oczekuje na pierwsze zwycięstwo w europejskich pucharach w tym sezonie. Pojedynki z innymi drużynami ze Starego Kontynentu stanowią dla Wicemistrzów Polski ogromne wyzwanie, a wygrana w tych starciach zdaje się być przeszkodą nie do pokonania.

Dziś szczecinianie zameldowali się w Turcji, gdzie mierzyli się z rywalem, który w Hali Netto całkowicie zdominował ich optycznie. Tablica wyników nie oddała jednak tego, co faktycznie działo się w meczu otwarcia grupy B. Niestety podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego nie wyciągnęli wniosków i we wtorkowe popołudnie wypadli dużo poniżej oczekiwań, ulegając Turkom 63:90.

Fot. Basketball Champions League

Dobre złego początki

Początek spotkania nie wskazywał jednak na taką dominację tureckiej drużyny, z jaką spotkaliśmy się kilka tygodni temu w Szczecinie. King w pierwszych akcjach meczu zaliczył kilka strat, ale nie odstawał od rywali jeśli chodzi o bieżący rezultat. Dopiero w połowie pierwszej kwarty nastąpił przestój w zdobywaniu punktów przez szczecinian, co spowodowało utracenie bezpośredniego kontaktu z gospodarzami. Słabszy moment zaliczał wówczas Isaiah Whietehead, notując kilka niecelnych rzutów czy tracąc piłkę w podczas posiadania.

Niestety słaba dyspozycja zarówno Whiteheada, jak i jego kolegów z drużyny nie zakończyła się na pierwszej kwarcie, którą przyjezdni przegrali 18:23. Kolejne minuty na parkiecie były pokazem dominacji miejscowych. Turcy dobrze wykonywali swoje zadania po atakowanej stronie parkietu, jednocześnie nie tracąc punktów, gdy ustawiali się w obronie. King dokładał cegiełkę do budowania przewagi swoich rywali, wykazując się przeciętną skutecznością rzutów z gry.

W pewnym momencie straty sięgnęły aż 14 oczek (22:36), jednak podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego nie wywiesili białej flagi. Whitehead nareszcie zaczął trafiać do kosza, dorzucając od siebie dwie “trójki”, a do niego postanowił dołączyć jeszcze James Woodard. W efekcie Wicemistrzowie Polski zremisowali drugą kwartę 17:17, mając do przerwy zaledwie pięć punktów mniej niż Aliaga (35:40).

Fot. Basketball Champions League

Fatalna druga połowa

Tuż po przerwie, zawodnicy tureckiego zespołu momentalnie wrócili na dwucyfrowe prowadzenie, co stanowiło fatalny prognostyk dla Kinga. Goście za sprawą Isaiaha Whiteheada i jego kolejnego celnego rzutu za trzy mogli jeszcze wierzyć, że to jeszcze nie koniec sportowych emocji, jednak miejscowi rozwiali ich wątpliwości w kolejnych kilku minutach gry. Szczecinianie prezentowali się źle, wróciły do nich demony z drugiej kwarty, czyli straty i brak skuteczności.

Trochę optymizmu wlewały chwilowe zrywy w postaci dobrych akcji Szymona Wójcika i Przemysława Żołnierewicza, ale to nadal było zdecydowanie za mało na ekipę gospodarzy. Zawodnicy Aliagi krok po kroku dobijali przyjezdnych, a ich głównymi postaciami był m.in Wesley Van Beck oraz Breein Tyree. Przewaga Turków, od momentu trafionej przez Whiteheada “trójki”, nie schodziła poniżej 10 oczek, a w 28 minucie meczu wzrosła do nawet 16 punktów (58:42).

Fot. Basketball Champions League

Czwartą kwartę trudno w jakkolwiek pozytywny sposób skomentować, patrząc wyłącznie z perspektywy koszykarzy szczecińskiego klubu. Seria 11-2 na korzyść Aliagi, na którą złożyły się aż trzy celne rzuty dystansowe, rozstrzygnęła losy tego spotkania. King wyglądał wówczas (49:71) na zupełnie rozbitą i zrezygnowaną drużynę.

Nie był to natomiast koniec złych wiadomości dla podopiecznych Arkadiusza Miłoszewskiego. Najgorsze chwile przyjezdnych dopiero nadchodziły bowiem przez 4 następne minuty gospodarze zdobyli aż 15 punktów z rzędu, dystansując Polaków na zawrotne 33 oczka. Wicemistrzowie Orlen Basket Ligi z ubiegłego sezonu zdołali te straty nieco zniwelować (do 27 oczek), jednak to, co zostało po nich w Turcji, to jedynie obraz nędzy i rozpaczy.

Fot. King Wilki Morskie Szczecin SA

Aliaga Petkim Spor – King Szczecin 90:63 (23:18, 17:17, 20:12, 30:16)

Aliaga: Van Beck 16, Aldridge 14, Russell 14, Tyree 13, Echenique 8, Dotson 7, Gultekin 7, Williams 5, Kuntker 4. Sav 2, Efeoglu 0, Senkahya 0

King: Whitehead 13, Żołnierewicz 11, Nicholson 10, Woodard 7, Wójcik 6, Dziewa 6, Meier 5, Myers 3, Brown 2, Kostrzewski 0, Kierlewicz 0