W zdecydowanie inny sposób wyobrażaliśmy sobie środowy wieczór w Hali Mistrzów. Anwil Włocławek przegrał z belgijskim Spirou Charleroi 82:91 w meczu drugiej rundy FIBA Europe Cup. Tym samym podopieczni Selcuka Ernaka po dwóch kolejkach plasują się na ostatnim miejscu w grupie N z bilansem 0-2.
Czy można wyobrazić sobie gorszy przebieg drugiej połowy? Chyba nie. Włocławianie zawiedli dziś swoich kibiców w Hali Mistrzów, prezentując fatalną dyspozycję przez ostatnie 20 minut spotkania.
Zwycięstwo – dokładnie to miało wydarzyć się dzisiejszego wieczoru we Włocławku. Anwil był faworytem pojedynku ze Spirou, jednak nie wykorzystał swoich atutów. W efekcie lider Orlen Basket Ligi skutecznie zmniejszył swoje możliwości awansu do ćwierćfinału FIBA Europe Cup, pozostając bez wygranej po dwóch rozegranych kolejkach drugiej rundy.
Co dalej? Trzeba walczyć. Matematyka nadal pozwala Anwilowi na to, aby znaleźć się w kolejnej fazie rozgrywek, jednak od teraz będzie trzeba zacząć zwyciężać. Ta sztuka, jak widać, może stanowić spore wyzwanie bowiem kolejne starcia to m.in. rewanże z dotychczas napotkanymi rywalami.
Solidna pierwsza połowa
Przebieg spotkania od samego początku powodował spore emocje wśród miejscowych fanów. Anwil fatalnie wszedł w pierwsze kilka minut rywalizacji, dając Belgom zbudować w pewnym momencie aż 10 punktów przewagi (4:14). Nie da się ukryć, że włocławianie byli zdecydowanym faworytem środowego pojedynku, dzięki m.in grą przed własną publicznością, natomiast koszykarze klubu z Charleroi skutecznie im ten atut odbierali. Niemoc lidera Orlen Basket Ligi nie trwała jednak długo, ponieważ po chwili na tablicy wyników mieliśmy remis 14:14. Skuteczne odrabianie strat przez polski zespół stało się głównie za sprawą świetnej postawy DJ’a Funderburka w ofensywie.
Od tego momentu gospodarze nieco lepiej przeprowadzali zaplanowane akcje, choć nie da się ukryć, że wciąż widzieliśmy kilka niedociągnięć. Z tego względu Anwil prowadził po pierwszej kwarcie zaledwie 2 oczkami (24:22), co nie dawało miejscowym możliwości na chwilę wytchnienia.
Druga część meczu przebiegała pod dyktando “Rottweilerów”. Biało-niebiescy nareszcie kontrolowali sytuację na boisku, dystansując rywali w połowie kwarty nawet na 12 punktów. Spirou nie prezentowało się jednak źle, natomiast zawodnicy drużyny przyjezdnej nie potrafili wykończyć większości przyzwoicie rozgrywanych akcji ofensywnych. Dodatkowo, Anwil co kilka chwil rozdawał rywalom tzw. “prezenty” w postaci straconych piłek. Mimo wszystko miejscowi mieli wiele szczęścia i nadal mogli cieszyć się wysokim prowadzeniem. W tym czasie swoją szansę otrzymał 17-letni Bartek Łazarski, dodając od siebie 2 oczka, a także pokazując waleczną postawę w obronie. Ofiarnością wykazał się również prowadzący tego dnia ofensywne akcje włocławian – Kamil Łączyński. Na około 3 minuty do końca doświadczony rozgrywający podczas kontrataku drużyny gości otrzymał mocny cios łokciem od Cobe Williamsa, przez co Polak musiał opuścić parkiet i pozostać na ławce rezerwowych już do końca pierwszej połowy. Ta zakończyła się pozytywnie dla zespołu z Włocławka, który schodził do szatni z rezultatem 49:39 na swoją korzyść.
Co tam się wydarzyło?
Kolejna odsłona tego pojedynku to tym razem genialny fragment w wykonaniu ekipy z Charleroi, która celnymi rzutami z dystansu zmniejszyła dystans z 10 oczek do zaledwie 1 punktu. Po chwili Belgowie objęli nawet prowadzenie, będąc zdecydowanie na fali wznoszącej. Dobra gra i świetna skuteczność utrzymywała się jeszcze przez dobrych kilka minut, przez co włocławianie wpadali w coraz większe tarapaty.
Pierwsze minuty decydującej kwarty to była kontynuacja świetnej dyspozycji gości. Spirou zaliczyło start 10-2, a zaledwie 2 oczka Anwilu mogły wówczas bardzo niepokoić. Przyjezdni oddalili się bowiem na 12 punktów (64:76) i nic nie zapowiadało, że wyjadą oni z Włocławka jako zespół pokonany.
Optymistyczny dla fanów ekipy gospodarzy scenariusz niestety nie ziścił się. Zaledwie 4 minuty przed końcem Belgowie wyszli na największe tego dnia prowadzenie (85:69), nie oddając tej przewagi już do samego końca.
Ostatecznie Spirou Charleroi pokonało we Włocławku miejscowy Anwil 91:82, notując pierwsze zwycięstwo w drugiej rundzie FIBA Europe Cup. Podopieczni Selcuka Ernaka plasują się natomiast na ostatnim miejscu w grupie N z bilansem 0-2.
Anwil Włocławek – Spirou Charleroi 82:91 (24:22, 25:17, 13:27, 20:25)
Anwil: Funderburk 13, Michalak 12, Ongenda 10, Taylor 9, Petrasek 7, Gruszecki 7, Jackson 6, Turner 6, Łączyński 5, Nelson 3, Sulima 2, Łazarski 2
Spirou: Williams 18, Knudsen 16, Hollanders 15, Minchev 12, Brandwijk 11, Polet 9, Smout 3, Bolavie 2, Bilolo 2, Pintelon 2, Adzeh 1
Zostaw komentarz