Osłabiony Śląsk wyszarpał zwycięstwo! Wrocławianie utrzymali nerwy na wodzy w decydującym fragmencie świętej wojny, dzięki czemu pokonali lidera Orlen Basket Ligi 89:86. W związku z tym Anwil po serii 10 wygranych zanotował już drugą porażkę z rzędu na parkietach polskiej ekstraklasy.

Fenomenalne spotkanie w Hali Stulecia! Śląsk wybiegał dziś na parkiet osłabiony brakiem aż trzech podstawowych graczy: Jeremy’ego Senglina (uraz mięśnia przywodziciela), Daniela Gołębiowskiego (uraz mięśnia czworogłowego) oraz Marcela Ponitki (uraz mięśni brzuch). Pomimo sporych ubytków kadrowych wrocławianie dzielnie stawiali się faworyzowanemu Anwilowi, ostatecznie pokonując lidera OBL 89:86.

Fot. Orlen Basket Liga

Pewna ręka lidera

To było solidne wejście w wykonaniu gospodarzy. WKS w pierwszych chwilach tego pojedynku wykorzystywał błędy Anwilu (2 straty), a także zbierał w ataku, punktując z ponowienia. Przez pierwsze 3 minuty włocławianie wyglądali niepewnie, grali bojaźliwie, jednakże taki stan rzeczy dość szybko uległ zmianie. Dwie minuty później lider OBL po celnym rzucie za trzy punkty Ryana Taylora objął prowadzenie 9:8. Od tego momentu goście zdobyli 6 oczek z rzędu, dzięki czemu usadowili się na prowadzeniu, którego nie oddali już do końca kwarty.

Po stronie wrocławskiej odpowiedzialność na swoje barki starał się brać Błażej Kulikowski, Angel Nunez czy przede wszystkim Ajdin Penava, jednak przyjezdni równie dobrze odpowiadali na praktycznie każdą udaną próbę WKS-u. W drużynie Selcuka Ernaka należy zwrócić szczególną uwagę na aspekt, w którym imponował cały zespół – skuteczność rzutów za trzy. Świetna dyspozycja koszykarzy klubu z Włocławka przełożyła się na to, iż co druga próba dystansowa “Rottweilerów” znajdowała drogę do kosza (50% – 4/8).

Fot: FIBA Europe Cup

Przebudzenie Śląska

Początek drugiej kwarty to festiwal przewinień, których po 60 sekundach gry oglądaliśmy aż pięć! W tym czasie to Anwil prezentował się lepiej, dokładając kolejne punkty na swoje konto za sprawą DJ’a Funderburka. Gospodarze nie czekali jednak biernie i nieustannie gonili rywali. Premierowe pięć oczek w tym fragmencie meczu do dorobku drużyny dorzucił Adam Waczyński, a po celnym lay-upie Wojciecha Siembigi różnica między ekipami zmalała do zaledwie trzech punktów (27:30).

Nie na wszystko podopieczni Aleksandra Joncevskiego mieli jednak odpowiedź. Koncertowa gra Funderburka (8 pkt) zdawała się nigdy nie kończyć. Amerykanin robił co chciał z obrońcami Śląska, z każdą kolejną chwilą znacząco powiększając przewagę włocławian (36:27). Osłabieni gospodarze starali się gonić 3-krotnych Mistrzów Polski, ale to nie przynosiło efektów. Biało-niebiescy grali pewnie w ataku, a także przyzwoicie w obronie, wymuszając straty i trudne rzuty swoich przeciwników. Co więcej, w ofensywie Anwilu do świetnego dziś środkowego dołączył jeszcze skuteczny Ryan Taylor (11 pkt). Amerykański duet doprowadził swój zespół z województwa kujawsko-pomorskiego do wyniku 44:31, dając pozwalając sobie tym samym na chwilę oddechu.

Końcówka kwarty ponownie należała do Penavy. Bośniak był główną postacią Śląska po atakowanej stronie boiska, pozwalając miejscowym na znaczące zmniejszenie strat. Dzięki temu WKS schodził na przerwę, tracąc do włocławian zaledwie 6 oczek (38:44).

Fot. WKS Śląsk Wrocław – koszykówka

Świetny fragment gospodarzy

Odważne otwarcie Błażeja Kulikowskiego! Polak nie wystraszył się silniejszych rywali, sprytnie wykorzystując nadarzającą się okazję. Brak liderów w obozie Śląska zmusił go tego wieczoru do odgrywania większej roli, z czego jak najbardziej 23-latek się wywiązywał. Poza nim nie zawodził także Angel Nunez. Dominikańczyk wraz z Kulikowskim w trzech pierwszych minutach drugiej połowy rzucili 6 z 9 punktów zespołu. Do tego, “trójką” popisał się DJ Cooper, a z linii rzutów wolnych nie zawodził Penava, co w połączeniu z nieco słabszym fragmentem Anwilu doprowadziło do remisu 49:49.

Od tego momentu mieliśmy niesamowitą serię ofensywnych popisów w wykonaniu zawodników zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. Trudną “trójkę” trafił wówczas Justin Taylor, aby po chwili tym samym odpowiedział Cooper. Następnie świetnie pod obręczą rywali radził sobie Funderburk, jednak dobrze obsłużony Bogucki nie prezentował się gorzej. Dodatkowo, czwartą celną próbą z dystansu wykazał się Nunez, dając swojemu zespołowi minimalne prowadzenie (64:62). Efektownym rzutem ze swojej połowy popisał się jeszcze Luke Nelson, jednakże jego “trójka” była oddana już po syrenie kończącej ten fragment meczu. Tym samym WKS zwyciężył trzecie 10 minut 26:18, będąc wówczas o krok bliżej do końcowego triumfu.

Fot. WKS Śląsk Wrocław – koszykówka

Fenomenalna końcówka

Karol Gruszecki show! Doświadczony Polak świetnie rozpoczął czwartą kwartę, trafiając aż dwie “trójki” w 30 sekund. Skrzydłowy chwilę później dobił niecelną próbę Luke’a Nelsona, dając włocławianom 3 oczka przewagi (72:69). Kolejne minuty to natomiast dużo lepsza gra Śląska, który po kolejnym tego dnia skutecznym rzucie dystansowym DJ’a Coopera czy fenomenalnej postawie w pomalowanym Penavy objął prowadzenie 78:77. 34-letni rozgrywający z każdą kolejną chwilą przejmował od Bośniaka ciężar zdobywania punktów, skutecznie kończąc akcję za akcją.

Decydujący fragment tej części gry to istny rollercoaster! Obie drużyny zmieniały się na prowadzeniu aż pięciokrotnie i żadna z nich nie chciała odpuścić. Na 55 sekund przed końcem bardzo ważną akcję rozegrał natomiast duet Cooper i Penava. Ten drugi wykonał efektowny wsad, dając gospodarzom 4 oczka przewagi (2 posiadania) w niezwykle istotnym momencie meczu (86:82).

Pół minuty później miejscowi kibice przeżywali trudne chwile, ponieważ ogromny błąd popełnił Adam Waczyński (błąd 8 sekund). Stratę gospodarzy w mgnieniu oka wykorzystał Justin Turner, ale nadal to Anwil musiał gonić, mając wówczas 2 punkty mniej.

W związku z takim stanem rzeczy włocławianie rozpoczęli faulowanie, wysyłając wrocławian na linię rzutów wolnych. Błażej Kulikowski wraz z genialnym DJ’em Cooperem (19 pkt, 14 as) trafili 3 z 4 prób, co dało ich zespołowi 3-punktową przewagę. “Rottweilery” miały jednak szansę na doprowadzenie do dogrywki, a decydujący rzut oddawał Turner. Amerykanin ostatecznie się pomylił, przez co Anwil uległ Śląskowi Wrocław w Hali Stulecia 86:89.

Fot. Orlen Basket Liga

WKS Śląsk Wrocław – Anwil Włocławek 89:86 (20:26, 18:18, 26:18, 25:24)

Śląsk: Penava 24, Nunez 20, Cooper 19 (14 as), Kulikowski 11, Bogucki 6, Waczyński 5, Siembiga 2, Blackshear 1, Nzekwesi 1

Anwil: Funderburk 27, Turner 18, Taylor 12, Gruszecki 11, Ongenda 7, Michalak 6, Nelson 3, Petrasek 2, Jackson 0, Łączyński 0 (11 as)