Mogło być tak pięknie, jednakże pora wrócić do szarej rzeczywistości. Podopieczni Żana Tabaka po przekonującym zwycięstwie nad BC Wolves tym razem ulegli na własnym parkiecie drużynie Bahcesehir Koleji 76:81. Turecka ekipa, której barwy reprezentuje kapitan reprezentacji Polski, Mateusz Ponitka, przyjechała do Sopotu osłabiona brakiem lidera Kosz Kadry, a to ze względu na fakt niedawno odniesionego urazu łąkotki przez 31-latka.

Fot. EuroCup

Patrząc na składowe, faworyt dzisiejszego pojedynku mógł być jeden – Bahcesehir. Turcy do czasu rozpoczęcia starcia z Treflem mieli bilans 12-2, walczyli o bezpośredni awans do ćwierćfinału rozgrywek, a także byli zwyczajnie drużyną lepszą „na papierze”. Niestety sopocianie nie zdołali sprawić kolejnej niespodzianki (po serii 13 porażek każde zwycięstwo należy za takie uznać), niezmiennie pozostając na dnie tabeli z rekordem 1-14.

Świetne otwarcie

To był mocny początek w wykonaniu Trefla. Zawodnicy Mistrza Polski bardzo dobrze wykorzystywali swoje szanse po atakowanej stronie boiska, trafiając aż 3 z 4 pierwszych rzutów za trzy. Worek z punktami sopocian otworzył Aaron Best, a następnie kontynuowali to pozostali gracze drużyny gospodarzy. Cała pierwsza piątka wybrana przez Żana Tabaka dołożyła od siebie choć małą cegiełkę do pozytywnego wyniku żółto-czarnych, co dawało im aż 11-punktową przewagę nad ekipą Bahcesehiru (24:13). Duża w tym zasługa Nicka Johnsona, autora 7 punktów.

W obozie tureckim pierwsze skrzypce grał natomiast Jaleen Smith oraz Tai Odiase, którzy byli odpowiedzialni za 11 z 13 oczek przyjezdnych. Siła rażenia gości opierała się jednak na zaledwie dwóch ogniwach, czyli zdecydowanie za mało na silny i skuteczny kolektyw „Puzzli”.

Fot. Trefl Sopot

Mocny cios i nieco „przespana” końcówka

Ten piękny sen dalej trwał! Wiara i moc Trefla po chwili oddechu między kwartami przez nadchodzące minuty nie spadała, a ich gra zwyczajnie mogła się podobać. Drugie 10 minut tego meczu szczególnie dobrze rozpoczął Nick Johnson, dokładając kolejne 5 oczek na konto gospodarzy. Poza nim, swój wkład udanymi manewrami ofensywnymi zaznaczał Geoffrey Groselle czy Jarosław Zyskowski. Co więcej, w pewnym momencie, po celnej „trójce” Jakuba Schenka, sopocianie prowadzili nawet 17 punktami (38:21), utrzymując wydarzenia na boisku pod pełną kontrolą.

Goście nie pozwalali jednak miejscowym na dalsze zwiększanie dystansu, a to m.in. za sprawą postawy Tylera Cavanaugh, który podczas nieobecności Odiase podawał Bahcesehirowi niezwykle potrzebny tlen. Co ważne dla tureckiego zespołu, solidny występ Cavanaugh’a nie poszedł na marne. Po chwili odpoczynku pod koniec drugiej kwarty na parkiet wrócił wcześniej wspomniany amerykański podkoszowy (Odiase), który działając w duecie z Jaleenem Smithem zmniejszył dystans do Mistrzów Polski do zaledwie 8 oczek (37:45).

Fot. Trefl Sopot (FB)

Mobilizacja gości

Koniec przyjemności, czas na prawdziwą konfrontację. Tak w skrócie można określić to, co miało miejsce tuż po przerwie, kiedy to zmobilizowany Bahcesehir znacząco zbliżył się do gospodarzy. Początek tej części gry nie musiał jednak wskazywać na nagły obrót spraw, ponieważ pierwszy rzut Trefla w drugiej połowie okazał się skuteczny. Aaron Best po raz drugi tego wieczoru przymierzył wówczas z dystansu, zapisując 10 punkt na swoje koncie jednocześnie zwiększając różnicę między ekipami do 11 oczek.

Fot. Trefl Sopot

Na tym „spacerek” Mistrzów Polski niestety się zakończył. Jaleen Smith wykonywał udane ofensywne akcje, zaś Tyler Cavanaugh (dwie „trójki” z rzędu) oraz Tai Odiase imponowali opanowaniem, co miało także swoje odzwierciedlenie na tablicy wyników. Pierwsze od długiego czasu prowadzenie Bahcesehiru na minutę przed końcem trzeciej kwarty dał natomiast nie Smith, Cavanaugh czy Odiase, a Furkan Korkmaz. Turecki rzucający zdobył wówczas swoje pierwsze punkty (od razu 4), przez co sopocianie pomimo 3 celnych osobistych Kuby Schenka schodzili na przerwę po 30 minutach walki z minimalną 1-punktową stratą (57:58).

Smith załatwił sprawę

Decydująca kwarta była niezwykle wyrównana, co świetnie pokazywał rezultat w pierwszych pięciu minutach rywalizacji w tym fragmencie meczu. Liderzy Bahcesehiru ani na chwilę nie spuszczali z tonu, wykorzystując swoje okazje po atakowanej stronie boiska. Do Smitha i Odiase nieoczekiwanie dołączył jeszcze Sehmus Hazer, który dodawał od siebie niezwykle istotną zdobycz (9 pkt). Mimo wszystko „Puzzle” nie ustępowały faworytowi, nieustannie utrzymując się tuż za ich plecami.

Fot. Trefl Sopot

Drobny kryzys nastąpił na początku drugiej połowy czwartej kwarty, kiedy to wcześniej wspomniany Hazer oraz Smith wyprowadzili swój zespół na 6-punktowe prowadzenie (72:66). Na odpowiedź podopiecznych Żana Tabaka nie musieliśmy jednak czekać specjalnie długo, gdy sprawy w swoje ręce postanowili wziąć Groselle oraz przede wszystkim Nick Johnson. Sopocianie doprowadzili wówczas do remisu (74:74), jednakże to było ich ostatnie słowo w tym pojedynku.

Niestety końcówka należała do ekipy gości, która głównie dzięki Jaleenowi Smithowi (zdobywca 5 z 7 oczek zespołu) wyszarpała Treflowi zwycięstwo z rąk, wygrywając w Ergo Arenie 81:76. Tym samym Mistrzowie Polski pozostają na dnie tabeli grupy A z bilansem 1-14, natomiast Bahcesehir umacnia się na jej czele, legitymując się rekordem 13-2.

Fot. Trefl Sopot

Trefl Sopot – Bahcesehir Koleji 76:81 (24:13, 21:24, 12:21, 19:23)

Trefl: Johnson 18, Best 13, Groselle 12, Witliński 11, Schenk 8, Alleyne 6, Zyskowski 6, Moten 2

Bahcesehir: Smith 25, Odiase 20, Cavanaugh 12, Hazer 9, Bouteille 5, Korkmaz 4, Sipahi 4, Simonović 2, Haltali 0