Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski zafundowali swoim kibicom prawdziwy emocjonalny rollercoaster już na początku turnieju ATP250 w Marsylii. Biało-Czerwoni szybko przegrali pierwszego seta z holendersko/brytyjską parą Arends/Johnson, by zwyciężyć po niezwykle zaciętym tie-breaku i awansować do ćwierćfinału.
Złe miłego początki
Pierwszy set dzisiejszego spotkania pomiędzy Drzewieckim/Matuszewskim, a Arendsem/Johnsonem nie napawał polskich kibiców optymizmem. Nasi reprezentanci już w drugim gemie stracili własne podanie i na starcie rywalizacji musieli gonić wynik (0:3). Co więcej w partii otwarcia ugrali zaledwie jednego gema, a po zaledwie 20 minutach gry przegrywali 0:1 w setach.
Biało-Czerwoni jak feniks z popiołów
Mogło się wydawać, że po błyskawicznie przegranej pierwszej partii Polacy stracą chęć do gry. Nic bardziej mylnego. Drzewiecki i Matuszewski po raz kolejny udowodnili, że fantastycznie radzą sobie nawet w najtrudniejszych sytuacjach i nie ma dla nich straconych piłek. W drugim secie oglądaliśmy niezwykle zacięte wymiany, o czym najlepiej świadczy fakt, że aż do stanu 6:6 nie doszło do przełamań. O zwycięstwie w tej odsłonie musiał więc zadecydować tie-break. Biało-Czerwoni rozpoczęli go z wysokiego C i szybko zbudowali wyraźną przewagę (4:1), której nie oddali do samego końca mimo ambitnej postawy rywali. Ostatecznie polski duet zwyciężył w nim 7:5, wygrywając seta 7:6. Tym samym zachował szansę na awans do kolejnej rundy.
Batalia zakończona awansem do ćwierćfinału!
O losach awansu do najlepszej ósemki decydował super tie-break, który przyniósł sympatykom obu duetów ogrom emocji. Żadna z par nie zamierzała zwalniać ręki i odpuszczać. W całej dodatkowej partii zobaczyliśmy zaledwie jedno przełamanie, które zdecydowało o losach zwycięstwa. Wcześniej jednak, przy stanie 9:8 pierwszą piłkę meczową mieli Arends i Johnson. Holender i Brytyjczyk nie zdołali jej wykorzystać, a chwilę później przed szansą na zakończenie spotkania stanęli Biało-Czerwoni. I tym razem matchball został obroniony. Drzewiecki i Matuszewski skutecznie utrzymywali się w grze jeszcze trzykrotnie, by wreszcie, przy wyniku 16:15 z ich perspektywy odebrać serwis rywalom i wznieść ręce w geście triumfu po awansie do ćwierćfinału.
W pojedynku o awans do półfinału Polacy zmierzą się z grającymi z dziką kartą reprezentantami gospodarzy: Bonzim i Herbertem.
Zostaw komentarz