King Szczecin i Anwil Włocławek uzupełniają skład półfinalistów Pucharu Polski. Szczecinianie dość gładko uporali się z Treflem Sopot, wygrywając 97:77. Włocławianie z kolei odwrócili losy rywalizacji i po dogrywce pokonali Śląska Wrocław 99:93.
Trefl Sopot — King Szczecin 77:97 (13:23, 17:29, 23:24,24:21)
Pierwszym sobotnim spotkaniem ćwierćfinałowym Pucharu Polski było starcie Mistrza z Wicemistrzem Polski, czyli Trefla Sopot i Kinga Szczecin.
Pierwsze minuty rywalizacji w Sosnowcu pokazały, że mecz będzie miał jednostronny przebieg. Od samego początku ogromne problemy w ataku mieli zawodnicy z Sopotu, którzy w ciągu pięciu minut rzucili zaledwie sześć oczek (King 14). Co więcej, po przechwycie Nicka Johnsona, Amerykanin nabawił się urazu (upadł na boisko bez kontaktu z rywalem), co spowodowało jeszcze większe problemy podopiecznych Żana Tabaka. W pierwszej kwarcie na parkiecie szalał Amerykanin Whitehead, rzucając łącznie 10 punktów (o trzy mniej niż cała przeciwna drużyna), a King prowadził 23:13.
Drugą kwartę szczecinianie rozpoczęli od serii 13:2, co pozwoliło zbudować bezpieczną, wysoką przewagę nad rywalem – 36:15. King karcił swojego oponenta rzutami zza łuku. W tym elemencie oddali w pierwszej połowie łącznie 18 rzutów, trafiając aż dziesięciokrotnie, w tym siedem razy w drugiej części pierwszej połowy. Trefl był bezradny, rzucił zaledwie 30 punktów, czyli tyle ile zawodnicy Arkadiusza Miłoszewskiego za trzy, stąd też przewaga Kinga na półmetku wynosiła 22 punkty – 52:30. Co ciekawe, wicemistrz naszego kraju ani razu nie podchodził do rzutów osobistych.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. King w dalszym ciągu kontrolował przebieg rywalizacji. Trefl starał się niwelować straty, lecz długimi fragmentami gry nie byli w stanie zmniejszyć dystansu do rywala. Po dwóch kwadransach przewaga Kinga wzrosła o jeden punkt – 76:53. Do samego końca nie działo się już zbyt wiele. Szczecinianie dowieźli bezpieczne prowadzenie do końca, wygrywając ostatecznie 97:77, meldując się w półfinale Pucharu Polski, rzucając łącznie aż szesnaście trójek na 36 oddanych prób.
Ćwierćfinał Pucharu Polski:
Sopot: Groselle 14, Schenk 14, Kennedy 13, Alleyne 11, Best 8, Witliński 6, Weathers 4, Zyskowski 4, Moten 3, Johnson 0
Szczecin: Whitehead 21, Woodward 17, Nicholson 15, Dziewa 12, Meier 11, Kostrzewski 6, Novak 6 (5 zbiórek i 14 asyst), Wójcik 5, Kierlewicz 4, Majcherek 0
Anwil Włocławek — Śląsk Wrocław 99:93 pd (20:23, 21:22, 15:21, 27:17, d. 16:10)
Ostatnim ćwierćfinałem była Święta Wojna, czyli pojedynek Anwilu Włocławek ze Śląskiem Wrocław.
Oba zespoły dość długo wchodziły w mecz. W początkowych minutach zarówno jedna, jak i druga strona miała spore problemy ze skutecznością, stąd też Anwil dopiero w piątej minucie rzucił pierwsze punkty z gry (wcześniej z 5/5 z linii). Śląsk optycznie prezentował się lepiej, wykorzystując przewagę pod koszem, dzięki czemu odskoczył na kilka punktów (13:7). Końcówka należała do włocławian, stąd też wrocławianie prowadzili po 10 minutach zaledwie 23:20.
W drugiej części pierwszej połowy wciąż lepiej prezentował się zespół z województwa dolnośląskiego. Po dwóch celnych trójkach Marcela Ponitki prowadzili dziewięcioma punktami. Chwilę później dorzucili jeszcze kilka oczek, przez co mieli już dwucyfrowy zapas (37:26) nad mającym spore problemy w ataku Anwilem. Śląsk rozbijał przeciwnika celnymi trójkami, dzięki czemu mieli komfort na boisku (45:31). Od tamtej pory jednak punkty zdobywał już tylko Anwil (10:0), zmniejszając straty do zaledwie dwóch posiadań (45:41).
Druga połowa rozpoczęła się od celnej trójki Błażeja Kulikowskiego, który chwilę wcześniej po raz pierwszy pojawił się na boisku. Gra przez większość trzeciej kwarty toczyła się cios za cios. W końcowych fragmentach lepiej spisał się Śląsk, który po dwóch kwadransach miał dziesięć oczek zapasu – 66:56. Anwil na początku czwartej kwarty złapał wiatr w żagle i zaczął trafiać zza łuku, przez co włocławianie wrócili do gry, niwelując z każdą kolejną akcją straty, doprowadzając ostatecznie do dogrywki. Piłkę na mecz miał jeszcze Śląsk, ale nie udało im się sfinalizować akcji (83:83).
W dogrywkę rozpędzony Anwil nie dał szans Śląskowi, wygrywając cały mecz 99:93, uzupełniając skład półfinalistów Pucharu Polski. Włocławianie o finał zagrają z Kingiem Szczecin. Wcześniej zostanie rozegrany mecz Startu Lublin z Górnikiem Zamkiem Książ Wałbrzych.
Ćwierćfinał Pucharu Polski:
Włocławek: Turner 25, Petrasek 14, Funderburk 13, Michalak 12, Pipies Jr 12, Ongenda 9, Łączyński 8, Taylor 6, Nelson 0
Wrocław: Senglin 19, Ponitka 18, Penava 15, Nzekwesi 13, Robinson 8 (10 asyst), Teague 7, Davis 6, Kulikowski 3, Gołębiowski 2, Waczyński 2, Bogucki 0
Zostaw komentarz