W meczu 5. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa podjęła na własnym terenie zespół z Kielc. Wcale nie był to łatwy mecz, w dodatku od 74. minuty gospodarze grali w osłabieniu po konsekwencji czerwonej kartki dla Artura Jędrzejczyka. Po golu Makana Baku Legioniści dopisali sobie trzy punkty, przejmując tym samym fotel lidera. Z kolei Korona Kielca nie przerwała swojej passy bez żadnego zwycięstwa od inauguracji sezonu.

Nie było co ukrywać, że gospodarze przystąpią do tego meczu jako zdecydowani faworyci. I z takiej strony pokazali się w całym meczu, ale szczególnie w pierwszej połowie. Statystycznie mieli większe posiadanie piłki i częściej oddawali strzały w stronę bramki rywala. W praktyce też było to widać, już w 15. minucie blisko celnego strzału był Maciej Rosołek, jednak piłka odbiła się od poprzeczki. Od tego momentu Legioniści zaczęli się rozpędzać. Makana Baku wykonał rzut rożny, z przewrotki spróbował Pekhart, nie zdobył bramki, ale wywalczył kolejny rzut rożny. Tłoczno zrobiło się pod polem karnym Korony – poskutkowało to otwarciem w 26. minucie wyniku spotkania na korzyść gospodarzy. Golkiper Kielc nie miał szans ze strzałem Baku. Po zdobyciu gola Warszawiacy nieco zmniejszyli pressing i wycofali się bardziej na swoją połowę. Dali tym samym więcej swobody rywalom, jednak ci nie umieli tego wykorzystać. Mieli szansę wyrównać – rzut wolny wykonał Deaconu, ale futbolówka przeleciała obok słupka.

W drugiej połowie także Legioniści dominowali. Mimo, że od razu po gwizdku arbitra kielczanie próbowali centrować, z obroną nie miał problemu Tobiasz. W odpowiedzi na szybkie kontry gości, z szesnastki spróbował zalutować Muci, nie pokonał jednak Dziekańskiego. Świetną indywidualną akcję zaliczył Slisz, ale również nie przebił się przez bramkarza gości. Około 70. minuty dobrze w polu karnym odnzlazł się Augustyniak, ale nie oddał strzału na miarę pokonania Tobiasza. W ostatnim kwadransie zrobiło się ciekawiej – drugi żółty kartonik ujrzał Artur Jędrzejczyk i był zmuszony opuścić murawę. Chwilę później faulował Augustyniak i sędzia wskazał na jedenastkę. Po analizie VAR okazało się, że Dalmau znajdował się na offsidzie. Osłabienie Legii napędziło Koronę, która starała się zdobyć bramkę na wyrównanie. Niecałe dwie minuty  przed końcem podstawowego czasu gry główką probował Błanik, ale piłka przeleciała ponad bramką. W doliczonym czasie gry Legioniści musieli ostro bronić się przed atakami Korony, jednak Wojskowi nie dali sobie stracić bramki i utrzymali wynik do końca.

 

LEGIA WARSZAWA: Tobiasz; Baku, Jędrzejczyk, Augustyniak, Ribeiro, Kun, Slisz, Josue, Rosołek, Muci, Pekhart.

KORONA KIELCE: Dziekoński; Godinho, Zator, Petrow, Briceag, Nono, Takac, Hofmeister, Deaconu, Remacle, Szykawka.