We wczorajszych meczach Ligi Mistrzów w piłce ręcznej Wisła Płock poniosła dość wysoką porażkę, z kolei Industria Kielce zdołała wywalczyć jeden punkt z Pickiem Szeged. 
 
Wisła wraca z Węgier na tarczy: 21:28 (14:9)
Płocczanie nie mogą przerwać serii niepowodzeń w Lidze Mistrzów i przegrywają piąty mecz z rzędu, 21:28.
Pierwsze pięć minut meczu było wyrównane (2:2), jednak po błędach gości, w 10 minucie Veszprem prowadziło już 6:2.
Z czasem zwiększali oni przewagę, a Wisła nie była w stanie dogonić gospodarzy i tak w dwudziestej siódmej minucie prowadzili już sześcioma bramkami.
Na nieco ponad trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, Zarabec nie wykorzystał karnego.
Kilkadziesiąt sekund później Perez stanął na siódmym metrze i trafił w siatkę.
Po gwizdku zawodnicy zeszli do szatni przy wyniku 14:9.
W drugiej połowie nafciarze na chwilę się obudzili i odrobili kilka bramek, a zegar pokazywał już tylko dwubramkową przewagę mistrzów Węgier.
To było jednak ostatnie przebudzenie płocczan, do końca meczu tracili coraz więcej goli i w rezultacie przegrali spotkanie 21:28.
Tym samym zajmują przedostatnie miejsce w tabeli grupy B z zerowym dorobkiem punktowym.
Industria Kielce dzieli się punktami z drużyną Pick Szeged.
 
Mistrzowie Polski stoczyli u siebie zaciętą walkę o 3 punkty z wicemistrzami Węgier. Niestety musieli się nimi podzielić z rywalem…
To oznacza, że jeśli chcą awansować do fazy pucharowej to w kolejnych meczach muszą już punktować.
Pierwszą bramkę strzelili goście, ale Sićko szybko odpowiedział rywalom i w pierwszej minucie było już 1:1.
Zaraz potem Stepancic rzuca zgrabną bramkę z biodra, a Kielce odpowiedziały szybką kontrą i było 2:2.
Po pierwszej żółtej kartce dla Węgier, Sićko podał do Olejniczaka, a ten zmienił wynik na 3:2.
Przez całą pierwszą połowę obie drużyny nie wychyliły się więcej niż o dwie bramki. W dwudziestej trzeciej minucie Arek Moryto wyrównał wynik na 11:11. Dwie minuty później rzucał drugi raz, celnego karnego w tym meczu.
Pierwsze trzydzieści minut zakończyło się przewagą gości 15:14.
Drugą część spotkania zaczęliśmy z dwoma obrotowymi. To ustawienie okazało się być skuteczne i Sićko wyrównał wynik na 15:15.
Szeged w tym momencie popełnia błąd, Moryto to wykorzystuje, przejmuje piłkę i podaje ją Dylanowi, a ten zmienił wynik na 18:17.
Przy stanie 20:17 obie drużyny grały w osłabieniu, goście jednak nie wykorzystali pustej bramki Kielc.
Przy kolejnym rzucie karnym Imsgaard dostał szansę w bramce. Moryto pudłuje, jednak piłka się odbija, łapie ją, dobitka… bramka nie zostaje zaliczona, ponieważ naruszył pole bramkarza.
W dwudziestej pierwszej minucie znowu dochodzi do remisu 23:23.
Zostaje podyktowany kolejny karny dla gospodarzy: Karacic trafia i na tablicy mamy 24:23.
Mecz był wyrównany do samego końca i zakończył się remisem 27:27 (14:15).
Mistrzowie Polski zajmują obecnie szóste miejsce w tabeli A z pięcioma punktami.
“Ciepluch”