W weekend odbyła się 6. kolejka Orlen Basket Ligi. Na inaugurację w spotkaniu drużyn, które zajmują dolne rejony tabeli, Zastal Zielona Góra pokonała GTK Gliwice. Gliwiczanie są na ten moment jedyną drużyną bez zwycięstwa w lidze, bowiem premierowy triumf odnieśli zawodnicy Sokoła Łańcut. W hitowym starciu Anwil Włocławek okazał się lepszy od aktualnych Mistrzów Polski i wciąż pozostaje niepokonany!
Tauron GTK Gliwice — ENEA Stelmet Zastal Zielona Góra 90:92 (25:30, 26:24, 17:17, 23:21)
6. kolejka Orlen Basket Ligi rozpoczęła się w czwartek, gdzie miejscowe GTK Gliwice podejmowało Zastal Zielona Góra. Dla obydwu ekip było to niezwykle ważne spotkanie, bowiem gliwiczanie wciąż czekali na premierowy triumf, a zielonogórzanie, choć na chwilę, chcieli się odbić od ligowego dna.
Starcie elektryzowało od samego początku. Już w pierwszej kwarcie zanosiło się na bardzo ofensywny pojedynek. Koszykarze rzucili łącznie 55 oczek (30 Zastal, 25 GTK). Podobnie było w drugiej kwarcie. Tym razem jednak padło 50 punktów, a goście z Zielonej Góry do przerwy prowadzili – 54:51.
Po zmianie stron ekipy naprzemiennie zamieniały się prowadzeniem, lecz przed ostatnimi dziesięcioma minutami bliżej sukcesu byli zielonogórzanie – 71:67. GTK IV kwartę rozpoczęło od serii 10:3, wychodząc na prowadzenie 77:7. Natychmiast odpowiedzieli na to goście, ponownie odbierając prowadzenie – 80:77. Do samego końca trwała już nerwówka, ze szczęśliwym zakończeniem dla podopiecznych słoweńskiego szkoleniowca, którzy wygrali 92:90. GTK wciąż pozostaje bez ligowego zwycięstwa.
Gliwice: Price 22, McEwen 19, Gray 18, Henderson 17, Frąckiewicz 10, Laksa 2, Śnieg 2, Bender 0, Busz 0, Palmowski 2,
Zielona Góra: Hall 27, Wójcik 10, Hepa 9, Musić 9, Groselle 8, Kołodziej 8, Washington 8, Kikowski 5, Woroniecki 5, Lewandowski 3
MKS Dąbrowa Górnicza — Dziki Warszawa 116:83 (40:24, 22:18, 22:18, 29:27)
O spotkaniu MKS-u Dąbrowa Górnicza z beniaminkiem ligi — Dzikami Warszawa nie ma się co zbytnio rozpisywać, bowiem gospodarze bez żadnego respektu “zlali” stołeczny zespół różnicą aż 33 oczek! Już w pierwszej kwarcie zaaplikowali rywalom 40 OCZEK!, co w naszej lidze zdarza się niezwykle rzadko. Do przerwy ich przewaga wzrosła do 20 punktów – 62:42.
Po zmianie stron nie zamierzali odpuszczać, a ich wysokie prowadzenie wzrastało z minuty na minutę. Po pół godziny gry prowadzili już 87:56. W IV kwarcie w pewnym momencie ich przewaga wzrosła do 45 OCZEK! Ostatecznie zwyciężyli 116:83, pobijając tym samym rekord rzuconych punktów w tym sezonie. Dziki były bez jakichkolwiek argumentów.
Po raz kolejny na parkiecie wyróżniał się Hiszpan — Marc Garcia, zdobywca 32 oczek (4/4 za dwa, 6/10 za trzy i 6/6 z osobistych!)
Dąbrowa Górnicza: Garcia 32, Horne 16, Persons 15 (14 asyst), Cabbil Jr 14, Wilczek 14, Carvacho 12, Słupiński 8, Ryżek 5, Konaszuk 0, Piechowicz 0, Wojciechowski 0
Warszawa: Little 16, Green 15, Coleman 9, Mcglynn 8, Czujkowski 7, Mokros 7, Pamuła 6, Szlachetka 6, Kopycki 4, Bartosz 3, Grochowski 2, Aleksandrowicz 0
Polski Cukier Start Lublin — WKS Śląsk Wrocław 102:85 (12:26, 26:18, 28:20, 36:21)
Z nieba do piekła — to idealny opis spotkania pomiędzy Startem Lublin, a WKSem Śląsk Wrocław. Wicemistrz Kraju zaczął pojedynek rewelacyjnie, zatrzymując swoich rywali w pierwszej kwarcie na zaledwie 12 zdobytych punktach (sami rzucili ich 26). Im dalej w las, tym było coraz gorzej. W drugiej części pierwszej połowy lublinianie odrobili cześć strat, zbliżając się na dystans 6 punktów.
Dobra gra gospodarzy dała o sobie znać w III kwarcie, którą wygrali 28:20. Przed ostatnimi dziesięcioma minutami byli na minimalnym prowadzeniu – 66:64. To, czego dokonali w ostatniej odsłonie rywalizacji, mało kto przewidziałby. Start Lublin grał jak natchniony, wręcz nokautując swoich rywali, którzy nie mieli zbyt wielu argumentów. Wrocławianie “dostali” 36 punktów, a sami rzucili ich 21. Stąd też z pozoru wyrównanego spotkania, przegrali różnicą aż 17 oczek, tracąc powyżej 100 punktów – 85:102. Dla ekipy z województwa dolnośląskiego to już 6 PORAŻKA z rzędu we wszystkich rozgrywkach (trzecia w lidze). Z bilansem 2:4 zajmują odległą, 11. lokatę. Lublin z kolei jest na 3. miejscu (5:1)
Lublin: Benson 29 (11 zbiórek), Gabrić 19, O’Reilly 19, Durham 13 (11 asyst), Wade 10 (10 zbiórek), Karolak 6, Krasucki 6, Put 0, Szymański 0, Pelczar 0, Szymański 0
Wrocław: Kolenda 16, Kulvietis 14 (11 zbiórek), Milietić 13, Nizioł 11, Gołębiowski 8, Parakhouski 6, Zębski 6, Wiśniewski 5, Adamczak 3, Gravett 3
Koniec meczu. @StartLublin zdecydowanie lepszy od Śląska 🔴#plkpl pic.twitter.com/tinL0lTAi9
— WKS Śląsk Wrocław – koszykówka (@WKS_SlaskBasket) October 27, 2023
Legia Warszawa — Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 87:67 (24:19, 24:8, 19:25, 20:15)
Zdecydowanie lepiej spotkanie rozpoczęło się dla gdynian, którzy po serii 11:0 wyszli na prowadzenie 13:4. Od tego momentu coś się w ich grze zacięło, na czym skorzystała Legia. Błyskawicznie odrobili straty, a po I kwarcie wygrywali 24:19. W drugiej części pierwszej połowy podopieczni Wojciecha Bychawskiego mieli ogromne kłopoty w ataku, przez co w całej kwarcie byli w stanie rzucić zaledwie osiem punktów, tracąc przy tym aż 24. Do przerwy przegrywali różnicą 21- oczek – 27:48.
Po zmianie stron Legia kontrolowała przebieg spotkania, nie pozwalając zbliżyć się Arce na odległość mniejszą niż 11 oczek. Co prawda, w pewnym momencie na tablicy różnicą widniał wynik 76:67 dla gospodarzy, lecz ich wyśmienita końcówka pozwoliła im zanotować serię 13:0!, co dało zwycięstwo aż dwudziestoma punktami! Jest to dla nich trzecia wygrana w tym sezonie ligowym, z kolei gdynianie, zaliczają piątą porażkę z rzędu!
Warszawa: Vital 18, Pipes Jr 17, Holman 13, Sobin 12, Ponitka 10, Kolenda 9, Cowels 8, Kulka 0, Maciejewski 0, Wyka 0, Wieluński 0, Linowski 0
Gdynia: Pluta 26, Kamiński 14, Bogucki 9, Szumert 6, Żołnierewicz 6, Gordon 2, Hrycaniuk 2, Wilczek 2, Marchewka 0, Nagel 0
PGE Spójnia Stargard — Trefl Sopot 80:73 (26:16, 24:19, 15:15, 15:23)
Od samego początku bardziej aktywni pod koszem rywala byli gospodarze, którzy po pierwszej kwarcie wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie – 26:16. Swoją dobrą dyspozycję kontynuowali w II kwarcie. Ponownie wygrali ten fragment gry – 24:19, a ich przewaga do przerwy wynosiła już 15 oczek – 50:35.
Sopocianie nie byli w stanie, choć na chwilę, zbliżyć się do rywala. Po zmianie stron najbliżej byli tego w końcowych fragmentach trzeciej kwarty, gdy na tablicy widniał wynik – 50:59. Stargardzianie jednak odpowiedzieli na to serią 6:0 i przed ostatnimi dziesięcioma minutami nadal prowadzili różnicą 15 punktów. Nerwowo zrobiło się w IV kwarcie, bowiem Trefl znacząco zbliżył się do gospodarzy, na odległość dwóch posiadań – 63:67. Ostatecznie jednak stargardzianie dowieźli korzystny dla nich rezultat do końca, przełamując serię dwóch ligowych porażek z rzędu.
Stargard: Brown 16, Simons 15, Langović 12, Gruszewski 10, Gordon 7 (11 zbiórek), Kowalczyk 7, Brenk 6, Daniels 5, Grudziński 2,
Sopot: Zyskowski 14, Best 12, Scruggs 9, Musiał 7, Tomczak 7, Van Vliet 7, Witliński 7, Varadi 6, Barnes 4
King Szczecin — Anwil Włocławek 92:93 (13:16, 24:16, 25:18, 18:30, d. 12:13)
Hitowe starcie kolejki pomiędzy aktualnym Mistrzem Polski — Kingiem Szczecin, a jedyną niepokonaną jak dotąd drużyną — Anwilem Włocławek nie zawiodło i trzymało w napięciu do ostatniej sekundy rywalizacji.
Wszystko zaczęło się jednak niemrawo, bowiem pierwsza kwarta zakończyła się dość niskim wynikiem – 16:13 dla przyjezdnych. Szczecinianie rozkręcali się z każdą kolejną odsłoną rywalizacji. W drugiej rzucili Anwilowi 24 oczka, a tracili 16, co dało prowadzenie do przerwy – 37:32.
Po zmianie stron King z minuty na minutę grał coraz to lepiej. W konsekwencji czego ich przewaga w końcowych fragmentach III kwarty wynosiła nawet 16 oczek, a przed ostatnimi dziesięcioma minutami prowadzili – 62:50. Włocławianie jednak nie zamierzali się poddawać i w szalenie mistrzowskim stylu wrócili do rywalizacji, prowadząc w końcówce 80:75. Ostatnie słowo należało jednak do szczecinian, którzy rzutem na taśmę doprowadzili do dogrywki!
W niej trwała wymiana ciosów, a o jeden punkt lepszy okazał się Anwil, przedłużając tym samym serię zwycięstw w lidze do sześciu, co wciąż daje im miano niepokonanych!
Szczecin: Mazurczak 23, Udeze 17 (10 zbiórek), Woodson 12, Meier 11, Dunn 10, Cuthbertson 9, Borowski 8, Łabinowicz 2, Nowakowski 0, Żmudzki 0
Włocławek: Sanders 23, Garbacz 18, Bell 14, Patrasek 10, Joessar 8, Groves 7, Łączyński 6, Young 4 (15 zbiórek), Schenk 1, Kostrzewski 0
Domelo Sokół Łańcut — Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 88:74 (9:13, 21:19, 24:26, 34:16)
Na zakończenie sobotnich zmagań Sokół Łańcut zmierzył się u siebie z Czarnymi Słupsk. Pierwsza kwarta stała pod znakiem strasznej nieskuteczności. Obie ekipy były w stanie rzucić zaledwie 22 oczka, a słupczanie prowadzili 13:9. W II kwarcie gra wyglądała już lepiej, lecz w dalszym ciągu na minimalnym prowadzeniu utrzymywali się goście. Do przerwy prowadzili oni 34:32.
Po zmianie stron Sokół naciskał coraz to mocniej i w pewnym momencie udało im się objąć prowadzenie, lecz przed ostatnimi dziesięcioma minutami przegrywali – 54:58. W IV kwarcie lekko mówiąc, zmiażdżyli swojego rywala, któremu zaaplikowali aż 34 punkty, tracąc przy tym raptem. Tym samym z wyrównanego spotkania zrobił się (patrząc wynikowo) pogrom – 88:74, a gospodarze po raz pierwszy w sezonie mogli cieszyć się ze zwycięstwa ligowego.
Łańcut: Sanders 23, Cheese 20, Berzins 10, Faye 10, Kemp 8 (12 zbiórek), Struski 8, Szczypiński 5, Młynarski 4, Nowakowski 0
Słupsk: Kohs 19, Michalak 18, Griciunas 12 (14 zbiórek), Caffey 7, Wójcik 7, Jankowski 5, Szymkiewicz 4, Teague 2
Tak jest, brawo drużyna💪 Teraz będzie juz tylko lepiej🏆#plkpl #RazemPiszemyHistorię pic.twitter.com/Hl9aamLjAJ
— Domelo Sokół Łańcut – official (@PTGsokol) October 28, 2023
Arriva Twarde Pierniki Toruń — Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 57:76 (10:20, 22:16, 12:17, 13:23)
Na zakończenie kolejki Twarde Pierniki Toruń zmierzyły się ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Ten mecz charakteryzował się bardzo skuteczną i twardą obroną ekipy z województwa wielkopolskiego. Już w pierwszej kwarcie zatrzymali gospodarzy na 10 punktach (rzucając 20). W drugiej części pierwszej połowy torunianie odrobili część strat zbliżając się na dystans 4 oczek – 32:36
Po zmianie stron ostrowianie konsekwentnie realizowali swój pla i dystansowali rywala. Ostatecznie zatrzymali ich na zaledwie 57 zdobytych punktach (w drugiej połowie stracili tylko 25), a sami byli w stanie rzucić 76, odnosząc bezproblemowe, wysokie zwycięstwo. Dla gości to czwarty triumf w lidze.
Toruń: Smith 15, Filipović 10, Diggs 9, Diduszko 6, Kunc 6, Cel 5, Tomaszewski 4, Vucić 2, Sowiński 0, Lipiński 0
Ostrów Wielkopolski: Djurisić 17, Kulig 17, Skele 11, Silins 9, Chatman 8, Mikalauskas 8, Brembly 2, Sulima 2, Załucki 2, Sewioł 0
Zostaw komentarz