Lider tabeli PKO Ekstraklasy wygrał na własnym obiekcie z beniaminkiem, ŁKS-em Łódź. Bramkę na wagę zwycięstwa w ostatniej akcji meczu zdobył Piotr Samiec-Talar!

Śląsk do dzisiejszego spotkania podchodził jako trzecia drużyna tabeli. Wszystko przez zwycięstwa Jagielloni Białystok i Lecha Poznań. Dotychczasowy lider musiał na własnym obiekcie pokonać beniaminka by utrzymać się na szczycie ligowej tabeli. Goście natomiast do spotkania podchodzili jako czerwona latarnia ligi.

Gospodarze od samego początku spotkania dominowali, na pierwszą dogodną okazję musieliśmy poczekać do 12 minuty, gdy uderzał na bramkę Jehor Macenko. Piłkę na słupek sparował Arndt, ale nie obronił już dobitki z najbliższej odległości lidera klasyfikacji strzelców Erika Exposito. Śląsk miał wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, a gospodarze wiele prób ataków, z których niewiele wynikało. Gracze ŁKS nie potrafili stworzyć sobie w pierwszej połowie żadnej dogodnej okazji, przez co do przerwy mieliśmy jednobramkowe prowadzenie dla Śląska. Z wyjątkiem akcji bramkowej nie widzieliśmy nic ciekawego w wykonaniu obydwu drużyn.

Gracze ŁKS-u ewidentnie weszli lepiej w drugą połowę, być może pomogła rozmowa w szatni z trenerem Piotrem Stokowcem.  Czerwona latarnia ligi w 59 minucie spotkania mogła doprowadzić do wyrównania. Dani Ramirez wyszedł na pozycję sam na sam z bramkarzem Śląska, ale górą w tym pojedynku był Leszczyński. To było pierwsze celne uderzenie w tym spotkaniu przyjezdnych. Gospodarze starali się kontrolować przebieg spotkania, ale to ekipa z Łodzi była dużo konkretniejsza w tej połowie. 75 minuta spotkania to kolejna dogodna okazja z ŁKS-u, dośrodkowania Ramireza nie zamienił na gola Bartosz Szeliga. Pomocnik gości uderzył głową ponad bramkę. 3 minuty później ekipa gości była już dokładniejsza i doprowadziła do wyrównania. Kamil Dankowski podał piłkę w pole karne, a strzałem z okolicy 7 metra na gola zamienił Stipe Juric. Szok na twarzach graczy gospodarzy oraz kibiców na trybunach był ogromny. Gracze Śląska praktycznie nie wyszli na drugą połowę, do czasu straty bramki nie zagrozili beniaminkowi ani razu.

Śląsk Wrocław dogodną okazję miał w 88 minucie, ale dośrodkowania Exposito na gola nie zamienił Zahore. Najważniejsze rzeczy w tym spotkaniu miały jednak miejsce w samej końcówce. Najpierw przez uraz przedwcześnie boisko opuścił Dani Ramirez. Następnie gospodarzy w ostatniej akcji meczu uratował Piotr Samiec-Talar, który został bohaterem spotkania. Pomocnik Śląska zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki zza pola karnego. Precyzyjny strzał nie został sparowany przez Arndta i trzy punkty oraz lider zostają we Wrocławiu. Śląsk dalej pozostaje liderem Ekstraklasy z 30 punktami na koncie. ŁKS natomiast pozostanie na samym dnie ligowej tabeli z zaledwie 7 punktami.

Śląsk Wrocław – ŁKS Łódź: 2-1 (1-0)

12′ Exposito, 90+7′ Samiec-Talar- 78′ Juric

Śląsk Wrocław: Leszczyńska – Janasik – Paluszek – Petkov – Matsenko (81′ Zahore) – Pokorny – Ince (67′ Samiec-Talar )- Olsen (81′ Rzuchowski) – Schwarz (67′ Cameron Borthwick-Jackson)  – Nahuel (89′ Szwedzik) – Exposito

ŁKS Łódź: Arndt – Tutyskinas (73′ Szeliga) – Marciniak – Monsalve – Dankowski – Głowacki – Louveau – Mokrzycki – Ramirez (92′ Śliwa) – Juric – Janczukowicz (88′ Hoti)