W meczu towarzyskim na PGE Narodowym Polska zmierzyła się z Łotwą. Polacy zgodnie z przewidywaniami pokonali przyjezdnych i w minimalnym stopniu osłodzili kibicom swoje ostatnie występy.

Początek pierwszej połowy był bardzo obiecujący w wykonaniu naszej reprezentacji. Już w 7 minucie Biało-Czerwonym udało się wyjść na prowadzenie. Autorem bramki był Przemysław Frankowski, który wykorzystał świetne podanie Nicoli Zalewskiego i z dużym spokojem pokonał bramkarza gości. Po zdobyciu bramki Polacy lekko spuścili z tonu i dali się wciągnąć w grę Łotyszy. To spowodowało, że mecz przeniósł się głównie do środka pola, gdzie zawodnicy obu drużyn grali dosyć chaotycznie. Polscy obrońcy zaczęli popełniać błędy, których na nasze szczęście goście nie byli w stanie wykorzystać i wynik nie uległ zmianie. Były to jednak bardzo wyraźne sygnały ostrzegawcze, mówiące o tym, że spotkanie zaczyna iść w innym kierunku niż powinno. Zawodnicy reprezentacji Polski najwyraźniej mieli podobne odczucia, bo w końcówce pierwszej połowy udało się im przycisnąć rywali i ponownie zaznaczyć swoją wyższość w tym spotkaniu. Znowu oglądaliśmy kilka ciekawych akcji w wykonaniu Biało-Czerwonych z jedną, wręcz idealną szansą na podwyższenie wyniku, którą miał Nicola Zalewski. Dostał on świetne podanie w polu karnym od Roberta Lewandowskiego, ale niestety źle strzelił i bramkarz gości zdołał interweniować. Mimo wszystko pierwsza część spotkania w wykonaniu Zalewskiego była naprawdę dobra i praktycznie wszystko, co dobre w tym spotkaniu przechodziło właśnie przez niego. Polakom nie udało się już podwyższyć prowadzenia, a wynik od 7 minuty pozostał bez zmian.

Drugą połowę, podobnie jak pierwszą, Polacy zaczęli bardzo dobrze. Już w 48 minucie udało się podwyższyć prowadzenie. Piłkę ponownie dośrodkował Nicola Zalewski, ale tym razem akcję sfinalizował Robert Lewandowski. Wygrał on walkę w powietrzu z Łotewskim obrońcą i głową skierował piłkę do bramki. Biało-Czerwoni kontrolowali przebieg spotkania i starali się stworzyć kolejne szanse na podwyższenie wyniku. Poza drugą bramką mieliśmy też kilka innych pozytywów. Na boisku pojawił się Marcin Bułka, dla którego był to debiut w kadrze. Popisał się kilkoma dobrymi interwencjami i pewnym rozgrywaniem piłki. Poza nim pierwsze minuty w kadrze złapali Karol Struski i Bartłomiej Wdowik. Niepokojący był natomiast faul, po którym ucierpiał Nicola Zalewski i niestety musiał opuścić boisko. Do końca meczu nie było już zmian w wyniku.

Polska wygrywa, jednak nie w takim stylu, w jakim wszyscy byśmy chcieli. Wiadomo, że finalnie liczy się zwycięstwo, jednak zważywszy na to, że był to mecz bez żadnej stawki i z dużo słabszym rywalem, to styl powinien być dużo lepszy. Następne spotkanie Polska zagra w marcu i będzie to półfinał baraży o awans na EURO 2024, w którym Polacy zmierzą się z Estonią, a następnie w przypadku zwycięstwa, Biało-Czerwoni prawdopodobnie zagrają w finale z Walią lub Ukrainą. Dzisiejszy mecz pozostawił wiele pytań, na które Michał Probierz teraz musi znaleźć odpowiedzi, a czasu nie zostało dużo. 

 

POLSKA 2:0 ŁOTWA