Hubert Hurkacz, po kolejnym wyrównanym meczu, pokonał Francuza Arthura Rinderknecha 2:1 (4:6, 6:3, 6:4) i awansował do ćwierćfinału turnieju ATP 1000 w Montrealu.

Był to trzeci pojedynek Polaka i Francuza. Ostatni raz mierzyli się przeciwko sobie w 2022 roku podczas turnieju ATP w Metz. Wtedy “Hubi” dość gładko pokonał rywala 6:3, 6:2.

W nocy czasu polskiego zapowiadało się jednak zupełnie inne starcie. Polak miał za sobą długi i wyrównany mecz z Australijczykiem Kokkinakisem, po którym miał jedynie około 3-godzinną przerwę. Francuz za to o wiele szybciej rozprawił się ze swoim rywalem Cobollim i tego czasu na regenerację miał więcej. Do tego dochodził fakt, że były to pierwsze mecze Hurkacza po kontuzji i nie było wiadomo jak nasz reprezentant zniesie takie obciążenie.

Pojedynek rozpoczął się dość niekorzystnie dla Polaka. Przegrał on bowiem swoje podanie już w pierwszym gemie, przez co Francuz szybko zyskał przewagę. Do końca seta pilnował swojego serwisu, przez co po 43 minutach wygrał pierwszą partię 6:4.

Początek drugiego seta był szybki i wyrównany. Tenisiści pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe, nie dając przeciwnikowi szans na przełamanie. Jedyne okazje w tym secie miał Hurkacz w ósmym gemie. Polak zdołał wykorzystać trzeciego break pointa i wyszedł na prowadzenie 5:3. Chwilę później wygrał swoje podanie i całą partię 6:3.

O wszystkim zadecydowała więc trzecia partia, w której na początku obaj tenisiści przełamali się nawzajem. Od stanu 1:1 Hurkacz jak i Rinderknech wygrywali już swoje podania, aż do stanu 4:4. Wtedy Polak świetnie zaprezentował się w gemie serwisowym rywala i przełamał go w najważniejszym momencie. Hurkacz wpewnie wygrał swoje podanie i awansował do ćwierćfinału. Tam już dzisiaj zmierzy się z Australijczykiem Alexeim Popyrinem.