Reprezentacja Polski miała w Tiranie wyjść na prostą i zacząć wszystko od nowa. Miał być reset a mamy ciągły regres. Misja Santos i reprezentacja Polski na Mistrzostwach Europy zaczyna być misją wątpliwą. Po kolejnym beznadziejnym spotkaniu przegrywamy 2-0 z dzisiejszymi gospodarzami.

Sytuacja przed meczem:

Reprezentacja Polski do stolicy Albanii jechała z nożem na gardle. Wizerunek naszej kadry i związku legł w gruzach. W PZPN co chwilę wybuchają jakieś afery, a w kadrze jak nie brakuje charakteru to umiejętności lub cech wolicjonalnych. Biało-czerwoni pokonali na stadionie Narodowym reprezentację Wysp Owczych złożoną z amatorów, ale o stylu nie ma sensu się wypowiadać. Natomiast piłkarze byli bardzo zadowoleni. Krychowiak ocenił, że pokazali charakter i spełniali założenia taktyczne, dlatego broniliśmy się przed Farerami, a Lewandowski uciszał publiczność po strzale z rzutu karnego, który był totalnie przypadkowy.

Reprezentacja Polski dzisiaj być może grała o posadę selekcjonera, być może również straci szansę na awans do Mistrzostw Europy przez eliminacje i zostanie nam szukanie szansy w barażach. W wypadku porażki możliwe, że doczekamy się w końcu bojkotu kibiców na Narodowym, ale znając życie ludzi chętnych zobaczyć Lewandowskiego będzie znacznie więcej niż tych zdenerwowanych poziomem jej grania.  Fernando Santos dziś w Tiranie ponownie postawił na doświadczenie i charakter. Znowu skład z dowodzącym w środku Krychowiakiem, na szpicy Lewandowskim, a o sile defensywy stanowić miał trójkowy blok Kiwior-Bednarek-Kędziora. Można było być spokojnym, że na odprawie już trener Albańczyków uczulał swoich zawodników, iż na murawie przez 90min. miało być piekielne natarcie Polaków, a żywiołowy doping kibiców miał wspierać i pomagać gospodarzom.

Pierwsza połowa:

Spotkanie rozpoczęliśmy od małego skandalu. Polski hymn został wygwizdany przez Albańczyków, a chwilę po rozpoczęciu gry na murawę “ultrasi” reprezentacji gospodarzy rzucili racę na boisko i gra została przerwana na parę minut. Polacy pierwszy strzał celny oddali na samym początku spotkania. Ostry strzał Zielińskiego z boku pola karnego wybronił Strakosha. Biało-czerwoni starali się prowadzić grę i radzić sobie z odważnym pressingiem zawodników Albanii oraz z gwizdami kibiców. Polacy uciszyli stadion w 21min. gdy piłkę w siatce po dobrze wykonanym rzucie wolnym umieścił Kiwior. Obrońca Arsenalu wykorzystał błąd defensywy Albanii, radość niestety trwała tylko chwilę bo po analizie VAR sędzia nie uznał gola. Kiwior był na minimalnym spalonym. W 33min. z powodu urazu z boiska zszedł szef dzisiejszej linii defensywnej Jan Bednarek, zmienił go Mateusz Wieteska. Gracze Albanii już chwilę później mogli zdobyć bramkę, ale strzał z granicy pola karnego poleciał nad poprzeczkę. Minutę później gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce tak zwanej “stadiony świata”. O niesamowity strzał z dystansu pokusił się Asani, a atomowe uderzenie poleciało prosto w okienko bramki Wojciecha Szczęsnego. Nasza kadra do końca pierwszej połowy nie pokazała już nic wielkiego i do przerwy przegrywała 0-1. Wynik i gra do przerwy skandaliczna, tak jak przez ostatnie kilka miesięcy.

Druga połowa: 

Pierwszą dogodną okazją w drugiej połowie było wypatrzenie przez Sebastiana Szymańskiego wbiegającego w pole karne Kamińskiego. Skrzydłowy Wolfsburga niestety nie trafił w światło bramki. 62min. pogrążyła nasz zespół. Groźną stratę zanotował zawodnik, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie – Grosicki. Pomocnik Ramadani dograł piłkę do Daku, a ten bez problemu poradził  sobie z pilnującym go Wieteską i mocnym strzałem pokonał Wojciecha Szczęsnego. Polacy byli już w dramatycznej sytuacji, a albańska machina funkcjonowała coraz lepiej. Natomiast naszej kadrze brakowało wszystkiego: dokładności, motywacji, woli walki agresji, (a przepraszam, agresja była jak Krychowiak powinien wylecieć z boiska z drugą żółtą kartką). Arbiter oszczędził natomiast naszego defensywnego pomocnika. W dzisiejszym spotkaniu Sylvinho zmiótł taktycznie Santosa w każdym aspekcie gry. Polacy rozpaczliwie próbowali strzelać z dystansu, ale żadne z uderzeń nie stwarzało zagrożenia dla rywali.

Polacy nie atakowali, byli słabsi fizycznie, wola walki była po stronie gospodarzy, mimo że umiejętności były większe po naszej stronie. Nasza ekipa ponownie nie pokazała nic i zanotowała 3 porażkę na wyjeździe w eliminacjach. Najsmutniejsze jest to, że po straconej bramce na 1-0 nie było widać żadnej reakcji w drużynie. Być może chodzi o mentalność lub charakter. Drużyna nie dojeżdża, kapitan nie pomaga, a selekcjoner i jego decyzje są czasami tak niezrozumiałe, że aż śmieszne. Euro coraz bardziej nam odjeżdża i czy na nie pojedziemy można jeszcze się zastanawiać, ale ja zadam inne pytanie: Po co? Z taką grą i tak nie ma sensu się kompromitować na niemieckich boiskach. Polacy przez całe spotkanie oddali jeden celny przypadkowy strzał z początku spotkania Zielińskiego.

Albania – Polska: 2-0 (1-0)

37′ Asani, 62′ Daku

Albania: Strakosha – Hysaj – Ismajli – Djimsiti – Mitaj – Ramadani – Asani (70′ Bare) – Bajrami (80′ Gjasula) – Asllani (70′ Muja)- Uzuni  (62′ Daku)- Cikalleshi (62′ Seferi)

Polska: Szczęsny – Bereszyński (71′ Skóraś) – Kędziora – Bednarek (33′ Wieteska) – Kiwior – Cash – Krychowiak (71′ Linetty) – S.Szymański (61′ Świderski) – Zieliński – Kamiński (61′ Grosicki)- Lewandowski