Trzecie spotkanie i trzecie zwycięstwo reprezentacji u21. Pod wodzą nowego selekcjonera pokonali Estonię 5:0!
Polska – Estonia 5-0 (3-0)
Rakoczy 7′, Zalewski 22′, Szymczak 43, 58′, Pieńko 72′

Biało-czerwoni podchodzili do tego spotkania jako faworyci. Było widać która drużyna chce sobie zapewnić awans do dalszej fazy turnieju. Estończycy co prawda odważnie rozpoczęli spotkanie, ale Polacy szybko ugasili ich zapał. Już 7. minuta przyniosła prowadzenie dla reprezentacji Polski. Zaczęło się od przerzucenia akcji na lewe skrzydło do Zalewskiego, ten dośrodkował piłkę w pole karne, którą sprytnie przerzucił Marchwiński, a całą akcję skończył Michał Rakoczy. Po zapewnieniu sobie prowadzenia Polacy nieco zmniejszyli swoje tempo gry, czekając na atak rywali. Kwadrans poźniej było już 2:0 na naszą korzyść. Tym razem po indywidualnej akcji Zalewskiego, piłkarz AS Roma sam ją zakończył, nie dając szans bramkarzowi przyjezdnych. W 29. minucie Estończycy mieli okazję na kontakt z Biało-Czerwonymi, na całe szczęście piłka wylądowała na poprzeczce. W ostatnich 5. minutach gry Polacy mieli jeszcze dwie dobre okazje. Jedna z nich zakończyła się wybiciem dośrodkowania Zalewskiego przez obrońców Estonii. Natomiast druga dała podwyższenie wyniku na 3:0! Łęgowski obsłużył podaniem Rakoczego, który przekazał piłkę do Szmyta. Uderzenie zawodnika Warty Poznań odbiło się od rąk Kivili, co wykorzystał Filip Szymczak. Jeszcze przed przerwą mogło – w zasadzie powinno być 4:0. Po faulu Palumetsa na Rakoczym arbiter zdecydował się podyktować rzut karny. Do jego wykonania podszedł Kajetan Szmyt, ale wyczuł jego zamiary golkiper Estonii. Dobitka także nie wpadła do siatki – przeleciała obok słupka.

Prowadzenie 3:0 nie nasyciło Biało-Czerwonych. Podopieczni Adama Majewskiego wyszli na drugą połowę wręcz spragnieni odrobienia tego straconego karnego. Przycisnęli rywali i przyniosło to efekt w 58. minucie. Rakoczy precyzyjnie dograł do Szymczaka, który zaliczył dublet w tym spotkaniu. Taki wynik pozwolił trenerowi Biało-Czerwonych na dokonanie kilku zmian. Adam Majewski na pewno ich nie pożałował, bo w 72. minucie Tomasz Pieńko ustalił wynik spotkania na 5:0. Rezerwowy po dograniu od Łęgowskiego skutecznie uderzył z lewej strony pola karnego. Wynik mógł być jeszcze wyższy. Z bliskiej odległości nie poradził sobie jednak Włodarczyk, a w 83. minucie zmarnował rzut karny wywalczony przez Pieńko. Biało-Czerwony nie trafił nawet w bramkę. Chwilę po niewykorzystanej jedenastce Włodarczyk ponownie miał piłkę pod nogami, ale znów jego uderzenie nie trafiło w światło bramki.

 

Polska: Tobiasz – Mosór, Lipkowski, Bejger – Pyrka (46. Marczuk), Rakoczy (71. Pieńko), Łęgowski, Zalewski, Szmyt (62. Buksa) – Marchwiński (46. Biegański), Szymczak (62. Włodarczyk)
Estonia
: Kivila – Hussar, Liit (82. Vaher), Tammik, Sotsugov – Mihhailov, Palumets, Luts (63. Ivanov), Vassiljev (63. Teevali), Kuraksin (63. Veelma) – Sapovalov (84. Viidas)

Niewykorzystane rzuty karne nie zmieniły faktu, że Biało-Czerwoni wygrali na własnym terenie z reprezentacją Estonii wysoko. Tym samym dopisali sobie trzy punkty i przodują w tabeli grupy D. Mają trzy oczka przewagi nad Niemcami. Trzeba podkreślić jednak, że reprezentacja Niemiec ma o jedno rozegrane spotkanie mniej. Polacy następny mecz rozegrają również u siebie 17 listopada, tym razem z zespołem z Izraela.