Po wygranym meczu towarzyskim z Niemcami nasi zawodnicy pojechali do Kiszyniowa, zmierzyć się z Mołdawią w 3. spotkaniu eliminacji do Euro 2024.

W pierwszej połowie biało-czerwonym bardzo szybko udało się wyjść na prowadzanie, bo już w 12 minucie po składnej akcji naszych napastników udało się wyjść na prowadzenie. Robert Lewandowski zgrał piłkę głową do Arkadiusza Milika, a ten z kilku metrów pewnie umieścił piłkę w siatce. Po strzelonej bramce obraz gry był dokładnie taki sam, jak na samym początku meczu. Polacy dominowali grę i szukali dogodnej okazji do podwyższenia prowadzenia. Taka szansa przytrafiła się 34 minucie spotkania, do której ponownie przyczynił się duet naszych napastników. Tym razem zamienili się rolami i to Arek Milik posłał piłkę do Roberta Lewandowskiego, a ten świetnym strzałem pokonał bramkarza reprezentacji Mołdawii. W ostatnich sekundach pierwszej połowy nasz kapitan miał szanse na dublet, jednak nie wykorzystał swojej szansy i zawodnicy zeszli do szatni przy wyniku 2:0 dla Polski. 

 

W drugiej połowie ponownie bardzo szybko oglądaliśmy bramkę, ale tym razem po stronie gospodarzy. Świetnym strzałem zza pola karnego popisał się Ion Nicolaescu i umieścił piłkę w siatce. Dzięki tej bramce stał się współliderem klasyfikacji strzelców wszech czasów reprezentacji Mołdawii. Po strzelonym golu oglądaliśmy zupełnie inną drużynę gości. To oni zaczęli dominować grę i co chwilę stwarzali sobie okazje do zdobycia wyrównującej bramki. Udało im się to w 64 minucie, ale bramka nie została uznana, bo przed strzałem napastnik faulował obrońcę reprezentacji Polski. W 75 minucie biało-czerwoni mieli szansę na zamknięcie meczu, świetnym podaniem do Jakuba Kamińskiego popisał się Robert Lewandowski. Skrzydłowy Wolfsburga idealnie posłał piłkę do Damiana Szymańskiego, ale ten źle przyjął piłkę i nie wykorzystał stuprocentowej okazji. Zgodnie z powiedzeniem „niewykorzystane sytuacje się mszczą” Mołdawianie 4 minuty później doprowadzili do remisu. Po raz kolejny po naszym błędzie świetnym dryblingiem i strzałem popisał się Ion Nicolaescu, który po strzelonym golu stał się piłkarzem z największą liczbą bramek w historii reprezentacji Mołdawii. Nie był to koniec bramek dla gospodarzy, 6 minut po wyrównującej bramce zdołali zdobyć kolejną, tym razem dającą im prowadzenie. Głową piłkę w siatce umieścił Vladyslav Babogolo. W doliczonym czasie gry Kuba Kamiński spróbował strzelić bramkę z rzutu wolnego, ale niestety nie udało się zaskoczyć bramkarza Mołdawii. Gospodarzom udało się dowieźć wynik do końca i odnieść historyczne zwycięstwo.

Polska w tym momencie zajmuje 4. miejsce w grupie z dorobkiem 3 punktów po 3 meczach. Ciężko powiedzieć coś innego niż to, że jest to tragiczny wynik i chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Następny swój mecz biało-czerwoni zagrają 7 września z Wyspami Owczymi na stadionie narodowym.

 

MOŁDAWIA 3:2 POLSKA