Nowy tydzień, ale stare problemy Polaków w kolarstwie górskim. Wczoraj bez powodzenia rywalizowała Paula Gorycka, dziś tak samo można określić rezultat Krzysztofa Łukasika. Reprezentant Polski zajął odległą lokatę i nie liczył się w walce z najlepszymi zawodnikami w stawce.

Trasa wyścigu mężczyzn w tym roku miała długość 35,2 km. Składało się na nią 8 okrążeń po 4,4 km każde. Jak podkreślali obserwatorzy, układ etapu na tegorocznych Igrzyskach nie wymagał od zawodników wszechstronności, premiując tym samym konkretną kategorię – tych szybkich i mocnych. Niestety była to niekorzystna opcja dla naszego przedstawiciela, który nie miał dzisiaj dobrego dnia. Całe szczęście dodatkowej przeszkody nie stanowiła pogoda, która w pierwszych dniach Igrzysk w stolicy Francji nie rozpieszczała uczestników.

Wyścig

Początek zmagań dobitnie pokazał, że Polakowi będzie niezwykle trudno zbliżyć się do czołówki. Na pierwszym pomiarze czasu tracił on 25 sekund do pierwszego zawodnika. Z każdą kolejną chwilą ta strata powiększała się i nic nie wskazywało na to, żeby to się zmieniło. Kolarze zajmujący czołowe pozycje narzucali bardzo mocne tempo i z okrążenia na okrążenie rozciągali 36-osobową obsadę. Na czele znajdował się już faworyt – Thomas Pidcock, który nie miał jednak łatwego startu i musiał nadrabiać kilka sekund utraconych na początku rywalizacji. Brytyjczyk od trzeciego okrążenia pokazał dlaczego jest uznawany za kandydata do złotego medalu i odstawił praktycznie wszystkich swoich rywali. Na jego kole został jeszcze Viktor Koretzky.

Po chwili wydarzyło się coś niespodziewanego – Pidcock przebił oponę i musiał zmienić koło, przez co stracił bardzo dużo czasu. Reprezentant gospodarzy wykorzystał problemy techniczne swojego oponenta i wysunął się na prowadzenie. Za jego plecami czaił się za to Alan Hatherly i to on miał w tamtym momencie największe szanse na odebranie zwycięstwa Francuzowi. Pozostali zawodnicy nieustannie gonili czołową dwójkę, ale różnica nie zmniejszała się tak szybko, jak wszyscy się tego spodziewali. W takim wypadku miejscowa publika coraz bardziej zaczęła wierzyć w triumf swojego ulubieńca.

Na dwa okrążenia przed końcem Pidcock dogonił Hatherly’ego i był już bardzo blisko niezmiennie liderującego Koretzky’ego. Brytyjczyk fenomenalnie przejechał drugą część dystansu i pokazywał swoją silę. Jeszcze przed rozpoczęciem finałowego przejazdu rozpoczął on atak, czym zgubił zawodnika z RPA. Francuz trzymał się jednak za swoim rywalem i nie spuszczał go z oka ani na chwilę. Walka o złoto trwała do samego końca i była fenomenalnym widowiskiem. Ostatecznie to Pidcock wyprowadził ostateczny cios i wjechał na linię mety przed reprezentantem gospodarzy.

 

Wyścig na tegorocznych Igrzyskach wyłonił najmocniejszych z najmocniejszych. Dziś czołową trójkę stanowili Pidcock, Koretzky oraz Hatherly. Niestety nie znajdziemy tutaj Polaka, który, choć z pewnością dał z siebie wszystko, to nie był w stanie zbliżyć się do najlepszych.

Wyniki:

1. Thomas Pidcock (GBR)

2. Viktor Koretzky (FRA)

3. Alan Hatherly (RPA)

27. Krzysztof Łukasik