Miłosz Redzimski niestety odpadł w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego przegrywając z Andersem Lindem 10:12, 11:6, 6:11, 11:6, 9:11, 11:9, 6:11. Mecz obfitował w wiele dobrych akcji i od samego początku stał na naprawdę niezłym poziomie.

Miłosz Redzimski swoją przygodę z igrzyskami rozpoczął od bardzo łatwego zwycięstwa w pierwszym meczu. Polski zawodnik pokonał Egipcjanina Mohameda El-Beialiego 11:8, 11:8, 16:14, 11:8 i bez starty seta awansował do II rundy. W niej przyszło mu się mierzyć z Duńczykiem, Andersem Lindem.

Biało-Czerwony nie był faworytem tego starcia. Miłosz jest młody i bardzo utalentowany, ale ma zaledwie 17 lat! Sam występ na imprezie czterolecia był dla niego sporym przeżyciem. Jego rywal ma więcej doświadczenia na arenach międzynarodowych i przed meczem to właśnie jemu dawano więcej szans na zwycięstwo.

Pierwsza partia była bardzo wyrównana. Redzimski przegrywał 6:8, ale odrobił część start i miał piłkę setową. Niestety Duńczyk zachował w końcówce więcej zimnej krwi i wygrał 12:10. Polski tenisista wyciągnął wnioski i w drugim secie wygrał w bardzo pewnym stylu 11:6.

Trzecia odsłona pojedynku, którego stawką był awans do trzeciej rundy nie układała się po myśli Miłosza, który w pewnym momencie przegrywał 2:8. Duńczyk miał inicjatywę i bardzo pewnie grał w ofensywie. Redzimski podniósł swój poziom, rozegrał lepiej kilka punktów, ale finalnie przegrał 6:11.

Czwarty set to kolejny zwrot akcji. Nasz reprezentant ponownie podniósł swój poziom i bardzo pewnie wygrał 11:6. Jego przyśpieszenie z bekhendu było na naprawdę dobrym poziomie i przysporzyło mu bardzo wielu punktów.

Niestety w piątym secie znowu się wszystko zmieniło! 17-latek popełnił zbyt dużo błędów i przegrywał już 4:10. Wtedy Miłosz zaczął odrabiać straty i pokazał wiele dobrej gry. Duńczyk wykorzystał dopiero szóstą piłkę meczową wygrywając 11:9. To była fenomenalna pogoń i szkoda, że nie udało się postawić kropki nad „i”.

Biało-Czerwony się jednak nie poddał, zapomniał o wydarzeniach z poprzedniej partii i przystąpił do szóstego seta z nową energią. Mecz zrobił się bardzo wyrównany. Polak miał piłkę setową przy 10:9 i wtedy bardzo zaryzykował przy serwisie rywala. Opłaciło się to i finalnie o zwycięzcy musiała zadecydować siódma partia.

Ostatnia odsłona meczu obfitowała – jak cały ten pojedynek w wiele zwrotów akcji. Redzimski w pewnym momencie przegrywał trzema punktami, ale ponownie odrabiał straty. Niestety Lind wykazał się większym spokojem i jego doświadczenie przeważyło. Duńczyk awansował dalej, ale polski tenisista spisał się naprawdę dobrze i dostarczy nam wiele powodów do dumy w przyszłości!