Wielki Evenepoel! Belg w fenomenalnym stylu zwyciężył jazdę indywidualną na czas mężczyzn, zostawiając wielu świetnych specjalistów za swoimi plecami. Jedyny Polak w stawce – Filip Maciejuk – ukończył przejazd z 28 czasem. Podobne odczucia może mieć reprezentantka Polski – Agnieszka Skalniak-Sójka, która zakończyła zmagania kobiet na 31 pozycji. Najszybsza na trasie w Zurychu okazała się Australijka Grace Brown.

Popularna “czasówka” na tegorocznych Mistrzostwach Świata w Zurychu miała długość dla mężczyzn 46,1 km, a dla kobiet 29,9 km. Zawierała ona drobne podjazdy, premiujące kolarzy, którzy lepiej radzą sobie na etapach górskich. Nikt jednak nie mógł czuć się pokrzywdzony, ponieważ także specjaliści od jazdy po płaskich terenach mieli okazję do pokazania swoich umiejętności na kilku dłuższych odcinkach. Trasa była zatem różnorodna i zwiastowała naprawdę dobrą rywalizację między startującymi zawodnikami i zawodniczkami.

Agnieszka Skalniak-Sójka

Polka ruszyła na trasę około 13:18, a po niecałych 18 minutach zameldowała się na pierwszym pomiarze usytuowanym na 19 kilometrze i 500 metrze. Niestety już w tamtym momencie mogliśmy zauważyć, że Agnieszka nie będzie się liczyć w walce o medal. Do prowadzącej na tym etapie Grace Brown, Skalniak-Sójka traciła już minutę i 36 sekund.

Po 20 kilometrach sytuacja reprezentantki Polski wyglądała jeszcze gorzej. Jej wirtualny dystans do liderki (Demi Vollering) wynosił niespełna 3 minuty, co przekreślało jakiekolwiek szansę na dobry wynik.

Fot Agnieszka Skalniak-Sójka (FB)

Na mecie polska zawodniczka pojawiła się około 14:01, czyli 43 minuty po tym, jak wyruszyła na trasę. Wraz z biegiem rywalizacji jej straty zwiększały się coraz bardziej. Po zakończeniu jazdy przez ostatnią na liście startowej Chloe Dygert, Polka klasyfikowała się na odległym 31 miejscu. W takim wypadku o medalu dla Agnieszki nie było nawet mowy.

Filip Maciejuk

Po rywalizacji kobiet przyszedł czas na występy panów. W stawce 59 zawodników mieliśmy jednego Biało-Czerwonego – Filipa Maciejuka. Kolarz Red Bull-Bora-Hansgrohe, podobnie jak Agnieszka Skalniak-Sójka, już od pierwszego pomiaru tracił sporo czasu do lidera. Wiązało się to z tym, że reprezentant Polski nie był w stanie włączyć się do walki o medale.

Filip prawdopodobnie miał jednak inny cel – zbierać doświadczenie i pojechać na miarę własnych możliwości. Dla 25-latka był to bowiem pierwszy start w światowym czempionacie. Poza tym jego wynik z “czasówki” na niedawno zakończonych Mistrzostwach Europy (42 miejsce) również nie pozwalał na myślenie o czymś więcej.

Ostatecznie Polak ukończył zmagania na 28 pozycji, tracąc do zwycięzcy (Remco Evenepoel) 3 minuty i 47 sekund. Na podium oprócz Evenepoela stanęli także Filippo Ganna oraz Edoardo Affini.

Fot. sprintcycling (Instagram)

Jazda indywidualna na czas już za nami. Niestety Polacy nie odgrywali największych ról, jednakże już przez startem rywalizacji nie mogliśmy ich szukać w gronie faworytów do medalu. Za kilka dni nadejdzie okazja na poprawę rezultatów, ponieważ w nadchodzącą sobotę (kobiety) oraz niedzielę (mężczyźni) zostaną rozegrane wyścigi ze startu wspólnego.