Dziś zakończył się trzydniowy pobyt naszych reprezentantów na zawodach z cyklu Nations League w Ventspils. Żeńska kadra poradziła sobie naprawdę dobrze, zwyciężając aż dwa turnieje. Panom nie poszło już tak dobrze i wracają do kraju w słabych nastrojach.

Ogromny sukces

Pierwszy turniej dla Polek nie trwał zbyt długo. Tym razem jednak to określenie ma charakter pozytywny, ponieważ nasze panie rozegrały zaledwie dwa spotkania, które wygrały. I to właśnie tyle wystarczyło do zwycięstwa w turnieju. Ich jedynymi przeciwniczkami w grupie była reprezentacja Łotwy. Jeszcze na 0,2 s do końca meczu z gospodyniami Biało-Czerwone przegrywały 16:18. Na szczęście dwa celne rzuty wolne dały nam remis i dogrywkę, a później szansę na wygraną, którą wykorzystaliśmy. Wygrana ta wystarczyła nam do awansu bezpośrednio do finału. W nim zmierzyliśmy się z Izraelem. Podobnie jak w pierwszym pojedynku końcówka była niezwykle zacięta, jednak tym razem do rozstrzygnięcia nie potrzebowaliśmy dogrywki. Ostatecznie Polki triumfowały 19:18 i odniosły historyczne zwycięstwo w zawodach z cyklu Nations League.

Krótka przygoda

Polacy w przeciwieństwie do Polek nie mieli praktycznie żadnych powodów do radości. Pierwszy dzień panowie rozpoczęli od wyraźnej porażki z Francuzami 11:20. Kolejne spotkanie grupowe – z reprezentacją Słowenii – decydowało o tym, kto awansuje do fazy pucharowej. Tym razem także nie było nam dane zwyciężyć. Klęska w stosunku 14:18 spowodowała, że zajęliśmy ostatnie miejsce i zakończyliśmy rywalizację po dwóch pojedynkach na pierwszym etapie turnieju.

Nie było tak łatwo

Drugi dzień rywalizacji nie był już tak dobry dla Polek, jak ten pierwszy. Po raz kolejny w fazie grupowej mierzyliśmy się z zaledwie jednym przeciwnikiem i tym razem nie odnieśliśmy zwycięstwa. Podrażnione piątkowym niepowodzeniem Francuzki zmobilizowały się i ograły nasze panie aż 12:18. W takim wypadku nasze reprezentantki trafiły do meczu o trzecie miejsce. Tam rywalem była kadra Słowenii. Biało-Czerwone były mocno zdeterminowane. Zaangażowanie i silny charakter dały o sobie znać właśnie w meczu ze Słowenią, gdzie zagraliśmy bardzo dobrą koszykówkę, zwyciężając 21:16. W ten sposób drugi dzień z rzędu kończymy w dobrych humorach i co najważniejsze nadal na podium.

Walka o awans

Nareszcie. Dopiero w drugim turnieju Ligi Narodów w Ventspils doczekaliśmy się wygranej Biało-Czerwonych. Ważne dla naszych koszykarzy było to, aby dobrze wejść w zawody i tak też się stało. Odnieśliśmy istotne zwycięstwo nad gospodarzami 19:16 i zbliżyliśmy się dzięki temu do awansu z grupy. Drugi mecz nie był już jednak czymś, co nam w tym pomogło. Zasłużona porażka z reprezentacją Słowenii 12:21 spowodowała, że musieliśmy z niecierpliwością czekać na wynik pojedynku Łotyszy ze Słoweńcami. Niestety rozstrzygnął się on niepomyślnie dla nas, przez co kolejny dzień z rzędu zakończyliśmy grę na etapie fazy grupowej.

Z piekła do nieba

Polki w niedzielę nie miały już tak prostej drogi w fazie grupowej. Tam na Biało-Czerwone czekały tym razem dwie ekipy – Izrael oraz Francja. Ostatni dzień nie zaczął się dla nas najlepiej. Pierwsze spotkanie nasze panie rozgrywały z reprezentacją Izraela. W tym meczu stylem zupełnie nie przypominaliśmy siebie sprzed dwóch a nawet jednego dnia. Ostatecznie ponieśliśmy zasłużoną porażkę 21:15 i o wszystkim decydował kolejny pojedynek z Francuzkami. Niezwykłe zaangażowanie i charakter Polek dały jednak o sobie znać. Starcie od początku do końca było bardzo zacięte i zakończyło się po dogrywce. Na szczęście zachowaliśmy zimną krew i zwyciężyliśmy 15:13. Co ciekawe, dało nam to pierwsze miejsce w grupie i awans bezpośrednio do kolejnego wielkiego finału.

W najważniejszym meczu tego dnia zmierzyliśmy się z Łotyszkami. Od początku to Polki przejęły kontrolę nad wydarzeniami na boisku i pewnie kroczyły po wygraną. Finał ostatecznie zakończył się pewnym zwycięstwem w stosunku 14:9, dzięki czemu Biało-Czerwone zakończyły pobyt w Ventspils drugim turniejowym triumfem.

Ogromny niedosyt

Dwa dni i dwa słabe turnieje. Nie udało się nawet ani razu wyjść z grupy. Tak wyglądał dotychczasowy bilans Polaków po piątkowych i sobotnich zawodach w Ventspils. Niedziela była już jednak nieco lepsza. Zaczęliśmy niestety słabo, bo od bolesnej porażki z Francuzami 12:16. Chwilę przed końcem mieliśmy jeszcze szansę na wyrównanie, ale nie udało się jej wykorzystać. Później czekała na nas reprezentacja Izraela. Tam nareszcie Biało-Czerwoni zmobilizowali się w stu procentach i pewnie pokonali rywali 19:12. Ostatecznie dało nam to drugą pozycję w tabeli i pierwszy w ten weekend awans z grupy. W takim wypadku pozwalało nam to na walkę o trzecie miejsce.

W meczu o najniższy stopień podium graliśmy przeciwko gospodarzom. Praktycznie całe spotkanie układało się po naszej myśli, gdzie prowadziliśmy przez większość czasu. Niestety tylko przez większość. Jeszcze na chwilę przed końcem na tablicy wyników było 13:12 dla naszej kadry. Wtedy Łotysze oddali celny rzut za dwa punkty, który dał im pierwsze prowadzenie i jednocześnie końcową wygraną. Polacy, choć byli bardzo blisko miejsca na podium, to wracają z Ventspils z pustymi rękoma i ogromnym niedosytem.

Niezwykle emocjonujący weekend na Łotwie jest już historią. Była to piękna historia reprezentantek Polski, które aż dwukrotnie stawały na najwyższym stopniu podium. Męska drużyna niestety nie miała tym razem powodów do radości, choć ostatniego dnia zostawiła po sobie dobre wrażenie.