Doczekaliśmy się! Reprezentacja Polski przełamała fatalną passę trzech porażek w eliminacjach do EuroBasketu. Dziś Polacy triumfowali nad niepokonaną dotychczas Estonią 88:86, udanie rewanżując się rywalom za czwartkową klęskę w Hali Mistrzów.

Nadeszło upragnione przełamanie! Biało-Czerwoni byli niezwykle blisko pokonania pierwszego rywala w grupie H już podczas czwartkowego starcia z Estonią we Włocławku. Niestety, to nie Polacy, ale Estończycy zachowali chłodną głowę w końcówce, przez co na premierowy triumf musieliśmy jeszcze poczekać.

Fot. FIBA

Na szczęście oczekiwanie nie trwało zbyt długo, ponieważ zaledwie trzy dni później mogliśmy cieszyć się z wygranej. Rewanż na terenie rywala wypadł co prawda słabo, ale liczy się wynik końcowy. Wcześniej nie mogliśmy mieć pretensji głównie do Mateusza Ponitki, który w Tallinie ponownie nie zawiódł. Do 31-latka dołączył jednak Michał Michalak, co pozwoliło nam odnieść długo wyczekiwane reprezentacyjne zwycięstwo.

Wynik lepszy niż gra

Niepokojący był to początek w wykonaniu Biało-Czerwonych. Estończycy po trzech minutach prowadzili już 13:5, wymusili na nas aż 5 strat, a ich gra wyróżniała się spokojem i pewnością siebie. Trzeba przyznać, że gospodarze czuli się u siebie, jak ryba w wodzie. Miejscowi świetnie wykorzystywali przewagę w ofensywie, a także trzymali odpowiedni szyk  w defensywie, co skutkowało tym, że nie mieliśmy atutów, którymi mogliśmy jakkolwiek zagrozić naszym rywalom.

Mimo wszystko nie straciliśmy tak wiele, jak mogłoby się wydawać, oglądając to spotkanie. Co więcej, bardzo dobrze spisywał się Mateusz Ponitka, który był prawdziwym liderem naszego zespołu. W związku z tym po pierwszej kwarcie Polacy przegrywali zaledwie 22:25, utrzymując się tuż za plecami estońskiej ekipy.

Fot. FIBA

Drugą część gry świetnie rozpoczął natomiast Michał Michalak, trafiając trudny rzut za 3 punkty. Zawodnik Anwilu Włocławek stanowił skuteczne wsparcie dla Ponitki, dokładając od siebie aż 10 oczek w lekko ponad 6 minut. Niestety Estończycy mieli po swojej stronie równie skutecznego Kristiana Kullamae, Siima-Sandera Vene oraz Matthiasa Taasa. Warto zauważyć, że obozie Biało-Czerwonych praktycznie od pierwszej akcji meczu nie funkcjonowała defensywa, co krok po kroku wykorzystywała reprezentacja Estonii. W efekcie w połowie drugiej kwarty Kosz Kadra traciła już 9 punktów do rywali i nic nie wskazywało na to, że coś w tym elemencie może się zmienić.

Niesamowite było jednak to, jak układał się wynik tego meczu. Ofensywna gra Polaków wyglądała fatalnie, defensywa przeciekała, a i tak gospodarze nie potrafili wyjść na dwucyfrowe prowadzenie. Co więcej, podopieczni Igora Milicicia do przerwy zdołali zmniejszyć dystans do 2 punktów (40:42), dzięki czemu nadal zachowywali realne szanse na zwycięstwo. Duża w tym zasługa fenomenalnego Michalaka (17 oczek) oraz Ponitki (10 oczek), ponieważ bez nich nasz zespół wyglądał po prostu źle.

Fot: FIBA

Niesamowita końcówka

Co za emocje po przerwie! Ponitka i Michalak byli dziś niesamowici. Dzięki tej dwójce, Polacy po raz pierwszy w tym spotkaniu zdołali wyjść na prowadzenie (56:55) i to dopiero w połowie trzeciej kwarty. Estończycy natomiast pogubili się w grze ofensywnej, popełniając kilka błędów, co umożliwiło naszemu zespołowi na konsekwentne zmniejszanie strat. Problem polegał jednak na tym, że ofensywa Biało-Czerwonych bez przerwy opierała się na duecie Michalak-Ponitka. Do końcowego zwycięstwa konieczna była reszta składu, a po 30 minutach walki, nie zanosiło się na to, aby ktoś jeszcze mógł wspomóc naszych liderów. Mimo wszystko nadal liczyliśmy się w tym spotkaniu, a na decydującą część pojedynku wychodziliśmy z niewielką, bo jednopunktową stratą.

Fot. FIBA

Czwarta kwarta to było coś niezwykłego. Ponitka i Michalak dalej ciągnęli Kosz Kadrę, jak tylko potrafili. Do najlepszych strzelców polskiej ekipy dołączył jeszcze Olek Balcerowski, Andrzej Pluta czy Luke Petrasek, co pomogło nam pozostać w bliskim kontakcie z Estonią. Miejscowi natomiast nie odpuszczali, ale nie wyglądali już tak dobrze, jak w pierwszej połowie. Przyzwoicie prezentował się, grający w Hiszpanii Kristian Kullamae oraz środkowy Matthias Taas, jednakże to okazało się być za mało na rozpędzonych Biało-Czerwonych. Polacy nareszcie stanowili silny kolektyw, który w końcu był w stanie postawić się silnym Estończykom.

Niezniszczalny dziś duet Michał Michalak – Mateusz Ponitka, z lekką pomocą pozostałych zawodników, ostatecznie pokonał reprezentację Estonii 88:86, notując tym samym premierowy triumf w eliminacjach do EuroBasketu. Końcówka piękna, szalona i wyjątkowa, jednakże całe spotkanie naszej kadry przeciętne, być może nawet bardzo słabe.

Estonia – Polska 86:88 (25:22, 17:18, 21:22, 23:26)

Estonia: Kullamae 21, Taas 19, Suurorg 11, Vene 10, Joesaar 7, Jurkatam 5, Treier 4, Hermet 3, Konontsuk 3, Riismaa 3, Toom 0

Polska: Michalak 29, Ponitka 27, Balcerowski 10, Petrasek 6, Pluta 6, Sokołowski 5, Gołębiowski 3, Dziewa 2, Gielo 0, Schenk 0