Przeciętna gra kadry Milicicia dalej trwa. Była walka, ale były też niepokojące przestoje. Miała być piękna przygoda i pierwszy krok w stronę Paryża. Niestety obecnie jest rozgoryczenie i mecz o wszystko. Nie tak kibice wyobrażali sobie pierwsze spotkanie naszej reprezentacji w walce o Igrzyska. Czy zdołamy jeszcze przedłużyć olimpijskie marzenia?

Nie tacy słabi

Bahamy to zespół bardzo niepozorny. Niewielkie państwo położone nieopodal wybrzeży Stanów Zjednoczonych na pierwszy rzut oka wydaje się nie stanowić konkurencji na arenie międzynarodowej. I tu jesteśmy w błędzie. DeAndre Ayton, Buddy Hield, Eric Gordon. Te trzy nazwiska każdemu fanowi koszykówki powinny być dobrze znane. Każdy z nich gra obecnie na parkietach najlepszej ligi świata. To dzięki nim Bahamczycy pokonali Argentynę w prekwalifikacjach olimpijskich i zapewnili sobie występ w turnieju w Walencji. Teraz ta niedoceniana kadra stanęła naprzeciwko naszej reprezentacji.

Festiwal trójek

Spotkanie rozpoczęło się dobrze dla obu stron. Zarówno Bahamy, jak i Polska skutecznie kończyły pierwsze akcje ofensywne. Niestety Polacy w pewnym momencie przestali trafiać do kosza. Co więcej, niesamowitą skutecznością rzutów z dystansu wykazywali się nasi rywale, a głównymi aktorami pierwszej części meczu byli gracze NBA. Po 7 minutach przy wyniku 19:11 dla Bahamów przerwę na żądanie postanowił wziąć Igor Milicić, który musiał już zareagować na strzelecką dyspozycję oponenta. Pomimo starań naszej reprezentacji po 10 minutach gry Bahamy zbudowały sobie bezpieczną 10-punktową przewagę, którą trudno nam było zniwelować.

Brak poprawy

W drugiej kwarcie w polskim zespole nie zmieniło się nic oprócz zawodników na parkiecie. Trener Milicić zdecydował się na personalne zmiany, które i tak nie przyniosły efektu. Styl gry naszych rywali w dalszym ciągu był dominujący, a Polacy popełniali zbyt dużo błędów, aby móc zmniejszyć dystans. Zmiennicy niezbyt długo zagrzali miejsce na boisku, a do gry wrócił najlepszy tego dnia w naszej kadrze Mateusz Ponitka. Od tego momentu Kosz Kadra wyglądała nieco lepiej, choć do ideału (i rywali) było jeszcze daleko. Do Ponitki dołączył jeszcze Balcerowski, ale reszta zespołu praktycznie nie dokładała punktów. Wszystko to spowodowało porażkę także w drugiej kwarcie i wynik 50:38 dla Bahamów do przerwy.

Na chwilę wróciła nadzieja

Po przerwie Bahamy rozpoczęły bardzo podobnie jak na początku spotkania, czyli serią celnych rzutów za 3 punkty. Polacy nie chcieli jednak odpuszczać i starali się grać agresywniej pod koszem. Jest to głównie zasługa Jeremiego Sochana, który po przeciętnej pierwszej połowie wziął w końcu odpowiedzialność na swoje barki. Dobre wejście zaliczył także Michał Michalak. Igor Milicić postanowił dać mu szansę dopiero po 20 minutach gry i z pewnością nie mógł być zawiedziony. Po wejściu 30-latka zmniejszyliśmy straty do zaledwie 6 punktów i na nowo uwierzyliśmy w zwycięstwo. Niestety końcówka kwarty należała do reprezentacji Bahamów, która ponownie zwiększyła dystans i zakończyła trzecią część meczu z 14 punktami przewagi.


Kluczowy początek kwarty

Początek ostatniej kwarty prawdopodobnie wybił nam jakiekolwiek nadzieje z głowy. Celna trójka, wykorzystane okazje przy rzutach za 2 punkty i bardzo dobra obrona. Bahamy nie pozostawiły złudzeń i z każdą kolejną minutą dobijały reprezentantów Polski. Buddy Hield, DeAndre Ayton, czy Eric Gordon przejęli kontrolę nad spotkaniem w najważniejszym jego momencie i nie pozwalali rozpędzić się naszemu zespołowi. Jak się okazuje, to nie był koniec emocji w Walencji. Na 4 minuty przed końcem zmniejszyliśmy straty z 16 do 10 punktów po dwóch z rzędu celnych trójkach Aleksandra Balcerowskiego. Kolejny celny rzut z dystansu dołożył AJ Slaughter i zrobiło się naprawdę interesująco. Niedługo później piąte przewinienie złapał Gordon, a Sokołowski dołożył dwa rzuty wolne, przez co różnica wynosiła 6 punktów. Niestety kluczowy rzut z dystansu trafił Valdez Edgecombe jr, ustalając wynik całego spotkania na 90:81 dla reprezentacji Bahamów.

Polska — Bahamy 81:90 (20:30, 18:20, 21:23, 22:17)

Polska: Balcerowski 22, Sochan 16, Ponitka 13, Sokołowski 9, Slaughter 8, Michalak 4, Dziewa 3, Pluta 3, Milicić jr 2, Żołnierewicz 1, Mazurczak 0

Bahamy: Edgecombe 21, Ayton 18, Hield 17, Gordon 12, Miller 6, Hunter 5, Munnings 5, Smith 5, Nairn 0

Następne spotkanie nasza kadra rozegra już jutro, gdzie stanie naprzeciw reprezentacji Finlandii. Od dyspozycji podopiecznych Igora Milicicia zależy to, na którym miejscu zakończymy fazę grupową. Ewentualnym rywalem Polaków w półfinale turnieju kwalifikacyjnego będzie Hiszpania, Angola lub Liban.