Nie tym razem. Wczorajsze zwycięstwo nad Grecją (75:68) rozbudziło apetyty kibiców, którzy po cichu liczyli na kolejną wygraną naszej kadry. Dziś z Serbami się nie udało (67:97) i znacząco utrudniamy sobie zadanie na mistrzostwach Europy.

Mogło być naprawdę dobrze, a będzie niezwykle trudno. Porażka z reprezentacją Serbii powoduje, że spadamy na trzecie miejsce w tabeli, przez co zagramy z wyżej notowanym rywalem w 1/8 finału. Mimo wszystko pokazaliśmy już, że stać nas na zwycięstwo z faworytem, co zupełnie nie przekreśla naszych szans w kolejnym starciu.

Fatalny początek

Spotkanie rozpoczęło się dla nas fatalnie. Serbowie pokazali naszym zawodnikom ich miejsce w szeregu i rozpoczęli pewny marsz po zwycięstwo. Do stanu 8:4 dla Serbii nie wyglądało to jeszcze tak źle, jak było to później. Seria 14:0 dla gości praktycznie ustawiła to spotkanie. Niemoc Polaków była widoczna w każdym aspekcie gry i z czasem zaczęło brakować także wiary. Trudno się jednak dziwić, kiedy przegrywa się pierwszą kwartę aż 10:24.

Delikatne przebudzenie

Druga odsłona w tym meczu była już bardziej wyrównana. Serbia nadal miała pełną kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku. Tym razem to podopieczni trenera Miłoszewskiego zaczęli grać nieco lepiej i zachowywali dystans, jaki mogliśmy zobaczyć pod koniec pierwszej kwarty. Niestety było to tylko chwilowe przebudzenia, ponieważ nasi rywale byli do bólu skuteczni i doprowadzili do 20-punktowej przewagi. Mniej więcej taki stan rzeczy utrzymał się już do przerwy, na którą schodziliśmy z wynikiem 27:44.

Brak postępu

Po przerwie bywało trochę lepiej, ale też nieco gorzej. Większość trzeciej kwarty po raz kolejny kontrolowali Serbowie, którzy chętnie korzystali z błędów naszej drużyny i zwiększali różnicę między zespołami. W 27 minucie meczu wynosiła ona aż 28 oczek i na takim etapie było już wiadome kto zejdzie z parkietu jako zwycięzca. Biało-czerwoni pod koniec tej części gry pokazali jeszcze wolę walki i dołożyli 6 punktów z rzędu. Mimo wszystko było to jednak za mało, żeby wygrać trzecią kwartę, a co dopiero zbliżyć się do Serbów i nadal marzyć o wygranej.

Przeciętne zakończenie

Ostatnie 10 minut, podobnie jak druga kwarta, było dość wyrównane. Zarówno Polacy i Serbowie mieli po kilka skutecznych akcji w ofensywie, a różnica utrzymywała się na stabilnym poziomie 25 punktów. Kocówka jednak należała już do naszych rywali, którzy dobrze wykorzystywali zagrywki taktyczne w ataku oraz postawili twardą defensywę, której Polacy nie byli w stanie sprostać. Ostatecznie Serbia minimalnie zwiększyła przewagę, wygrywając całą kwartę 30:23, ustalając wynik spotkania na 97:67.

 

Wielkiego odpoczywania nie będzie. Młodzieżowy Eurobasket to prawdziwy maraton i już pojutrze podopieczni trenera Miłoszewskiego zagrają swój pierwszy mecz w fazie pucharowej. Każda kolejna porażka w niej oznaczać będzie spadek do niższej części drabinki, gdzie zagrają zespoły, które poniosły klęskę w spotkaniach 1/8 finału. Tam będzie trzeba walczyć już po prostu o jak najwyższe miejsce na koniec turnieju. Zwycięstwo pozwoli nam jednak marzyć dalej o medalu, który z każdą kolejną wygraną będzie przybliżać się coraz bardziej.

 

Polska – Serbia 67:97 (10:24, 17:20, 17:23, 23:30)