Niebywałe! Polacy uciekli spod topora i zwyciężyli w meczu o życie z faworyzowaną Grecją 75:68. Podopiecznych Arkadiusza Miłoszewskiego czeka jednak jeszcze jeden mecz o wszystko. Trzymamy kciuki i z niecierpliwością wyczekujemy kolejnego starcia.

Mamy to! Mamy upragnioną wygraną w pojedynku o podtrzymanie szans na awans. Po wczorajszej wstydliwej porażce z Francuzami (56:110) potrafiliśmy dziś pokazać charakter i dosłownie wyszarpać ten mecz. Nasi kadrowicze nie mogą jednak spocząć na laurach, ponieważ już jutro zagramy kolejny „finał” z reprezentacją Serbii.

Przeciętny początek

Starcie z Grecją rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami wielu obserwatorów. Nasi rywale mieli w tym meczu dominować i to właśnie robili. Już od pierwszej sekundy utrzymywali spokojną przewagę i kontrolowali przebieg meczu. Dobrze konstruowane akcje, solidna defensywa i nieco lepsza skuteczność. Tyle wystarczyło Grekom, aby zwyciężyć w pierwszej kwarcie 20:14 i rozpocząć spodziewany przez nich marsz po wygraną.

W pogoni za marzeniami

Pierwsze minuty drugiej części spotkania nadal należały do Grecji, która powoli budowała przewagę. W pewnym momencie było to nawet 9 punktów (18:27) i przed oczami pojawiał się obraz wczorajszego pojedynku z Francuzami. Całe szczęście biało-czerwoni w porę zareagowali na serię gości i pod koniec kwarty zdołali najpierw zmniejszyć dystans, a potem nawet wyjść na prowadzenie. Ostatecznie zwyciężyliśmy drugie 10 minut 22:14, a całą pierwszą połowę 36:34 i na przerwę schodziliśmy w dobrych humorach.

Przerwa nie pomogła

Po przerwie zdecydowanie lepiej zaczęli prezentować się Grecy, którzy wrócili na 9-punktowe prowadzenie. Polacy mieli spore problemy ze skutecznością i popełniali wiele błędów w defensywie. Na szczęście po kilku kolejnych minutach zmniejszyła się różnica między zespołami, dzięki czemu nadal pozostawaliśmy w grze o zwycięstwo. Trzecią kwartę zakończył celnym rzutem z dystansu zawodnik reprezentacji Grecji, przez co ostatnią część meczu zaczynaliśmy z sześcioma oczkami straty (53:59).

Fenomenalna kwarta

Niesamowite jest to, czego dokonaliśmy w czwartej kwarcie tego spotkania. Od samego początku widać było determinację i zaangażowanie u naszych chłopaków. Najpierw momentalne odrobienie strat, a następnie fenomenalna ucieczka. Polacy po świetnej grze prowadzili w pewnym momencie 68:61, a ich dobra dyspozycja pozwalała realnie myśleć o wygranej. Końcówka była pełna emocji i nerwowych ruchów. Mimo wszystko biało-czerwoni trafiali kluczowe rzuty i doprowadzili Greków do rozpaczy, zwyciężając czwartą kwartę aż 22:9 i cały mecz 75:68.

 

Już jutro rozegramy najważniejszy pojedynek w fazie grupowej. Zwycięstwo z Serbami da podopiecznym Arkadiusza Miłoszewskiego awans do fazy pucharowej z jak najlepszej pozycji i możliwość gry o medale. Po raz kolejny faworytem nie będziemy, ale trzeba wierzyć w to, że powtórzy się scenariusz z dzisiejszego meczu z Grekami, do którego podchodziliśmy także jako drużyna skazana na porażkę. Kolejny mecz naszej kadry rozpocznie się o godzinie 18:00.

 

Polska – Grecja 75:68 (14:20, 22:14, 17:25, 22:9)