Niestety, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie powtórzy wyniku z trzech ostatnich lat. Na 1/8 finału swój udział w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów zakończyli wicemistrzowie Polski. Po zwycięstwie 3:2 u siebie, osłabiona drużyna Adama Swaczyny dziś przegrała 0:3 i odpadła z tych rozgrywek.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle do swojego ostatniego meczu, który został przegrany 0:3 z Asseco Resovią Rzeszów przystąpiła storpedowana kontuzjami. W tamtym meczu nie mogli zagrać m.in. Bartosz Bednorz i Łukasz Kaczmarek, natomiast Dmytro Pashytsky w trakcie tego starcia podkręcił kostkę. Chory był zaś Daniel Chitigoi. Występ wszystkich tych siatkarzy stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie wszyscy zagrali dziś, ale nie wszyscy byli w pełni sił i nie mogli dać z siebie 100%. Pierwszy mecz ZAKSA z Halkbankiem wygrała u siebie 3:2.

Mecz rozpoczął się wybornie dla ZAKSY, bo zwycięzcy Ligi Mistrzów z ostatnich trzech sezonów zdobyli aż 7 punktów z rzędu i na samym starcie prowadzili 9:2 w Ankarze. To głównie za sprawą świetnego bloku i bardzo dobrej zagrywki. Doskonale w mecz weszli podopieczni Adama Swaczyny, a wysoka przewaga utrzymywała się do połowy seta. Wtedy do głosu doszli gospodarze, którzy konsekwentnie odrabiali straty. Szczególnie świetny był ich fragment od wyniku 11:17, gdy zdobyli 4 punkty z rzędu. Był to moment, w którym kędzierzynianie poczuli, że rywal jest blisko. Jednakże ZAKSA potrafiła utrzymać trzypunktową przewagę aż do piłek setowych. Niestety polski zespół nie wykorzystał żadnej z trzech okazji do wygrania pierwszej partii. Bardzo szkoda było również piłki setowej przy 26:25 dla ZAKSY, bo kędzierzynianie wyblokowali atak Ngapetha i w górze była piłka na seta, ale nie udało się zakończyć pomyślnie tej sytuacji. W następnej akcji Bednorz zupełnie się pomylił i zaatakował w aut i to Halkbank miał pierwszą piłkę setową. Natomiast przy stanie 28:28 świetnie zaserwował Kaczmarek i była okazja na ponowne przejęcie prowadzenia. Niestety ta sztuka nie udała się ZAKS-ie. Ostatecznie tę próbę nerwów przy gorącej atmosferze w hali w Ankarze wygrali gospodarze 32:30, co mogło bardzo podbudować ich morale, bo wygrali tego nieprawdopodobnego seta, przegrywając już 1:9, czy też 11:17. Tak pięknie się dla nas zaczął ten set, a tak źle się skończył

Na początku drugiego seta, mówiąc kolokwialnie, z drużyny z Kędzierzyna-Koźla zeszło ciśnienie. Trudno się dziwić, bo nie da się wymazać z pamięci poprzedniego seta, który był na widelcu. Ankara grała swoje, grała przede wszystkim mądrze i spokojnie. Gospodarze konsekwentnie punktowali rywali i szybko uzyskali sześć punktów przewagi (8:2). Jakby tego było mało, nie w pełni zdrów był Bartosz Bednorz. W drugim secie zastąpił go Krzysztof Zapłacki. W drużynie wicemistrzów Polski źle funkcjonowało przyjęcie, ale nie sposób się temu dziwić, gdy na tych pozycjach występowali… osoba pracująca na co dzień w urzędzie miasta oraz 18-latek z Rumunii. Wysoka przewaga Halkbanku utrzymywała się, więc wydawało się, że drugi set już został spisany na straty. Na boisku byli m.in. Kluth, Takvam, Biernat i Zapłacki. Kaczmarek, Janusz i Smith czekali na trzecią partię, a Bednorz walczył z samym sobą, by móc jeszcze powrócić na boisku w tym spotkaniu. Później jednak zespół z Ankary dał się dogonić na odległość czterech punktów i wtedy na parkiecie znów pojawił się podstawowy skład Kędzierzyna, ale gospodarze bardziej zbliżyć się drużynie Adama Swaczyny nie dali i ostatecznie 25:21 wygrał tę partię Halkbank.

Trzecia partia to już znacznie bardziej wyrównany obraz gry. Halkbank, jak zresztą przez całe to spotkanie, nie grał na najwyższym poziomie, a ZAKSA grała na tyle, w jakim stopniu mogła tego dnia. Bartosz Bednorz nie wrócił już na boisko, więc duet przyjmujących dalej tworzyli Chitigoi i Zapłacki. Goście nie mieli nic do stracenia, a Halkbank miał mały przestój, dzięki któremu polska drużyna wyszła na prowadzenie 16:15. Na ponowne prowadzenie zespół z Ankary dwoma asami serwisowymi wyprowadził Nimir Abdel-Aziz, który był tego dnia zdecydowanie wyróżniającą się postacią. Bardzo dobrze w trzecim secie po stronie ZAKSY wyglądał za to Daniel Chitigoi. Nie wystarczyło to jednak do wygrania choćby jednego seta z wicemistrzami Turcji. Jak się okazało, ostatni set, zakończył się wynikiem 25:22 dla Halkbanku Ankara.

Z jednej strony szkoda tego pojedynku, bo Halkbank nie zagrał dziś wielkiego meczu i można było dziś osiągnąć lepszy wynik, ale z drugiej strony, ZAKSA osłabiona była brakiem dwóch podstawowych przyjmujących, bo Bednorz pomimo tego, że zagrał w pierwszym secie, to nie był sobą, więc ciężko było oczekiwać, że ten mecz potoczy się jak, chociażby ubiegłotygodniowe starcie. Nie do zatrzymania był dziś Nimir Abdel-Aziz, który pociągnął swój zespół do zwycięstwa. ZAKS-ie zostaje już tylko walka w PlusLidze. Halkbank Ankara w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zmierzy się z Cucine Lube Civitanova

 

Halkbank Ankara 3:0 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (32:30, 25:21, 25:22)