Mamy długo wyczekiwane przełamanie Śląska! Wrocławianie po trudnym boju pokonali we własnej hali Start Lublin 87:77. Podopieczni Miodraga Rajkovicia tym samym delikatnie odbijają się od samego dna tabeli, zaliczając drugi triumf w szóstym spotkaniu obecnej kampanii. Lublinianie natomiast dalej pokazują swoją niestabilność, przegrywając już czwarty pojedynek w OBL, jednocześnie zrównując się bilansem z dzisiejszym rywalem.
Jak widać, nowe porządki zdecydowanie pomogły brązowym medalistom ubiegłego sezonu w odniesieniu drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Śląsk po nieoczekiwanych problemach w rozgrywkach Orlen Basket Ligi, a także komplecie porażek w Lidze Mistrzów, musiał dokonać personalnych zmian, aby odbić się od samego dna, którego zdołał w ostatnim czasie sięgnąć. Wrocławianie rozstali się z Isiahem Whiteheadem (trafił do Kinga Szczecin), podpisując nowego rozgrywającego, doświadczonego DJ’a Coopera (dziś nie zagrał), a także polską gwiazdę w postaci Adama Waczyńskiego.
Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego nie mogą za to odnaleźć dobrego rytmu, przez co ich wyniki także pozostawiają wiele do życzenia. Dzisiejszy pojedynek we Wrocławiu był dla nich szansą na oddalenie się od ekip, walczących o utrzymanie. Ta sztuka się jednak nie powiodła, a Start dobitnie pokazał, że nadal poszukuje swojej tożsamości. Jeśli lublinianie chcą się liczyć o coś więcej, niż pozostanie w elicie, definitywnie muszą zacząć zbierać kolejne wygrane.
Realna szansa na przełamanie
Śląsk i Start wiedziały, że ten mecz jest bardzo ważny w kontekście miejsca zajmowanego po 6 kolejce OBL. W przypadku wygranej gospodarzy, obie ekipy miałyby bilans 2-4. Gdyby jednak zwyciężyła drużyna gości, to oni zdołaliby uciec z dolnej części tabeli, zaś WKS z rekordem 1-5 plasowałby się na jednej z trzech ostatnich lokat. Stąd też, tak naprawdę bez większego zaskoczenia, od samego początku zobaczyliśmy na boisku ogromną determinację i pełne skupienie. Żadna ze stron nie chciała dać odskoczyć rywalowi choćby na krok, co świetnie podsumowuje wynik pierwszej kwarty – 19:17 dla wrocławian.
Druga część meczu zawierała w sobie zdecydowanie więcej wzlotów i upadków. Śląsk w 15 minucie spotkania po raz pierwszy zdołał zbudować sobie dość bezpieczną, dwucyfrową przewagę. Nie trwało to jednak długo, ponieważ Start odpowiedział krótką serią, zmniejszając dystans do 6 oczek.
Lublinianie słyną natomiast ze swojej niestabilności, co świetnie pokazał końcowy fragment pierwszej połowy. WKS ponownie zdystansował rywali, ale tym razem już na stałe. Podopieczni Miodraga Rajkovicia schodzili na przerwę z 12-punktowym prowadzeniem, dając sobie spore szansę na odniesienie drugiego w tym sezonie zwycięstwa.
Udźwignęli presję
Po powrocie do gry, wrocławianie prezentowali się znakomicie. Aż 17 oczek przewagi, dobry styl, przemyślane akcje, przyzwoita skuteczność. Wszystko tak naprawdę działało, jak należy. W kilku kolejnych minutach natomiast widzieliśmy Śląsk, do którego przyzwyczailiśmy się na początku obecnych rozgrywek. Gospodarze w nie najlepszy sposób w dużej mierze stracili to, o co walczyli przez niespełna 30 minut meczu. Start zdołał zniwelować straty do zaledwie 6 punktów, dzięki czemu jego zawodnicy wychodzili na ostatnią kwartę z nowymi pokładami wiary w końcowy triumf.
Decydujące 10 minut pokazało jednak, że miejscowi byli dziś nieco bardziej zdeterminowani, aby zapisać na swoje konto kolejne zwycięstwo w OBL. WKS nie pozwolił zbliżyć się lublinianom na mniej niż 6 oczek, w pełni kontrolując sytuację na boisku. Liderzy Śląska udźwignęli zatem presję, która z każdą kolejną porażką narastała coraz bardziej. W sobotni wieczór nareszcie świetny występ zaliczył Jeremy Senglin, a swoją wszechstronność w pełnej krasie pokazał Marcel Ponitka. Na nic zdały się za to popisy rozgrywającego Startu – Emmanuela Lecomte, który był autorem aż 30 punktów swojej drużyny.
Ostatecznie WKS Śląsk Wrocław pokonał w Hali Orbita Start Lublin 87:77, notując drugie zwycięstwo w obecnym sezonie Orlen Basket Ligi. W związku z tym obie drużyny zrównały się bilansem po sześciu meczach polskiej ekstraklasy, plasując się na miejscach 11 i 12.
WKS Śląsk Wrocław – Start Lublin 87:77 (19:17, 25:15, 18:24, 25:21)
Śląsk: Senglin 17, Nuñez 16, Penava 15, Kulikowski 11, Bogucki 9, Ponitka 9, Gołębiowski 4, Blackshear 2, Lynch 2, Waczyński 2
Start: Lecomte 30, Karolak 17, Drame 13, Ramey 9, De Lattibeaudiere 8, Pelczar 0, Put 0, Szymański 0
Zostaw komentarz