Świetna passa Anwilu dalej trwa! Włocławianie w sobotnim spotkaniu 5 kolejki Orlen Basket Ligi pokonali na wyjeździe Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski 87:85. Stal walczyła dzielnie, jednakże “Rottweilery” po raz kolejny w tym sezonie okazały się za mocne dla swojego rywala. Podopieczni Selcuka Ernaka prezentują świetną formę na początku rozgrywek, zwyciężając nawet bez jednego z liderów – Luke’a Nelsona.
Drużyna zbudowana przez Selcuka Ernaka oraz drużyna skonstruowana przez Przemysława Frasunkiewicza to dwa różne światy. Mimo wszystko obie kadry mają ze sobą jedną wspólną cechę, która prawdopodobnie jest dla kibiców najważniejsza – gen zwycięstwa. Anwil w sezonie 2023/24 oraz obecny Anwil mają odmienny styl, inny typ graczy, nie tracąc przy tym jednak siły rażenia na parkietach Orlen Basket Ligi. Włocławianie w sobotnie popołudnie po raz kolejny pokazali siłę w decydującym momencie, dzięki czemu zapisali już piątą wygraną na swoje konto.
Stal to natomiast zespół stosunkowo młody, bawiący się koszykówką, ale także potrafiący zagrozić nawet najlepszym klubom w OBL. Ostrowianie, choć wygrali zaledwie jedno spotkanie w obecnej kampanii, mają charakter do walki z lepszymi od siebie, co dobrze obrazują nam mecze z Treflem Sopot czy PGE Spójnią Stargard. Tam podopieczni Andrzeja Urbana postawili poprzeczkę naprawdę wysoko, nie dając się zdominować czołowym ekipom polskiej ekstraklasy. Dziś miejscowi już po raz czwarty zaznali goryczy porażki, jednakże ich postawa zasługuje na wielkie uznanie.
Mocne uderzenie
Stal od początku wiedziała, czego w tym meczu chce. Ostrowianie od pierwszej minuty narzucili Anwilowi swój rytm gry, który z każdą kolejną chwilą przynosił oczekiwane efekty. Co prawda, wynik przez dłuższy czas kręcił się w okolicach remisu, jednakże miejscowi postanowili być cierpliwi. Dzięki temu pod koniec otwierającej kwarty zaliczyli serię 11:0, ostatecznie zwyciężając tę część pojedynku 28:19.
Do przerwy nie zmieniło się praktycznie nic. Cierpliwość gospodarzy nadal popłacała, bowiem utrzymywali oni bezpieczną przewagę nad przyjezdnymi przez kolejne 10 minut. Goście zbliżyli się jedynie na 6 oczek, ale to było wszystko, na co mogli sobie pozwolić. Podopieczni Andrzeja Urbana imponowali dojrzałością i spokojem, pewnie kontrolując przebieg sytuacji na boisku. Taka postawa przyniosła żółto-niebieskim wynik 48:40 oraz optymistyczny prognostyk przed decydującą drugą połową.
Brak pomysłu
Tuż po przerwie ponownie oglądaliśmy bardzo dobrą Stal oraz przeciętny i zagubiony Anwil. Włocławianie nie mogli znaleźć recepty na skuteczną grę miejscowych, bijąc dosłownie głową w mur. Trzecia kwarta znów nie dała “Rottweilerom” tego, czego oczekiwali, czyli odrobienia strat. Po 30 minutach gry zupełnie nic nie zapowiadało tego, że ekipa z Włocławka może ten mecz przejąć, przegrywając w tamtym momencie 59:68. Co więcej, liderzy Tasomix Rosiek Stali radzili sobie naprawdę wyśmienicie. Tim Lambrecht po profesorsku rozprawiał się z defensywą rywali, a wtórował mu w tym m.in. Mateusz Zębski czy Tyquan Rolon. Jak się jednak okazało, najlepsze było jeszcze przed nami.
Genialny powrót
Decydująca część tego spotkania nie mogła się potoczyć lepiej dla ekipy Selcuka Ernaka. Biało-niebiescy rzucili wszystkie karty na stół, rozpoczynając swoją szaloną pogoń za ostrowianami. Fenomenalny zryw i seria 11:1 doprowadziła do tego, że Anwil po niespełna 26 minutach wrócił na prowadzenie (70:69). Stal pomimo fatalnego fragmentu nie zamierzała się jednak poddawać. Obie ekipy walczyły o każdą piłkę i dosłownie każdy centymetr na boisku. Determinacja ostrowskiego klubu nadal nie ustępowała, a jego gracze za wszelką cenę chcieli utrzeć nosa włocławianom.
Ostatnie słowo musiało jednak należeć do faworyta. Na minutę i 26 sekund przed końcem, “trójkę” trafił niezawodny Michał Michalak, dając Anwilowi upragniony remis. Chwilę później do akcji wkroczył doświadczony Kamil Łączyński, który ogromnym poświęceniem (zbiórka w ataku) oraz skutecznością na linii rzutów wolnych (2/2 za 1), wywalczył dla swojego zespołu efektowne zwycięstwo w stosunku 87:85. Szansę na odwrócenie losów tego spotkania w ostatnich dwóch sekundach otrzymał jeszcze Tyquan Rolon, jednakże piłka po jego próbie rzutu za trzy punkty nie zdołała wpaść do kosza, wywołując jęk zawodu wśród miejscowych kibiców. W efekcie Anwil wywiózł z Ostrowa 2 duże punkty oraz piąty w tym sezonie triumf na parkietach OBL.
Zwycięstwo jest, ale teraz czas na prawdziwy test. Włocławianie mają za sobą naprawdę świetny okres, choć dopiero w najbliższych tygodniach zostaną poddani prawdziwej próbie. “Rottweilery” mają przed sobą rewanż w FIBA Europe Cup z Dinamo Sassari (6 listopada), rywalizację z Mistrzem Polski (8 listopada) oraz derby z Twardymi Piernikami w Orlen Basket Lidze (16 listopada). Te spotkania powinny pokazać nam, gdzie tak naprawdę plasuje się obecnie drużyna z Włocławka, która jak co roku, mierzy naprawdę wysoko.
Ostrowianie spróbują się natomiast przełamać właśnie w Toruniu (7 listopada), gdzie miejscowe “Pierniki” nie wygrały jeszcze żadnego z trzech dotychczasowych pojedynków. Jeśli Stal wykorzysta swoją szansę, odbije się od dna tabeli, dzięki czemu zagwarantuje sobie trochę więcej spokoju na nadchodzące kilka tygodni.
Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski – Anwil Włocławek 85:87 (28:19, 20:21, 20:19, 17:28)
Stal: Lambrecht 23, Zębski 19, Rolon 16, Rosenthal 13, Vene 7, P. Wojcik 5, J. Wójcik 2, Egner 0
Anwil: Petrasek 18, Taylor 14, Łączyński 13, Michalak 10, Turner 10, Funderburk 8, Jackson 6, Ongenda 5, Gruszecki 3, Sulima 0
Zostaw komentarz