W niedzielne popołudnie odbył się mecz ćwierćfinałowy w Europejskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego. Panthers Wrocław, który osłabiony poprzez kontuzję najlepszego skrzydłowego Tonego Tata, którego w składzie zastąpił go rozgrywający Mak Sexton, podejmował Stuttgart Surge. W tym sezonie to było pierwsze spotkanie między tymi zespołami, lecz w zeszłym mierzyli się dwukrotnie. W obu meczach lepszy okazał się zespół z Wrocławia. Rundę zasadniczą natomiast ekipa ze Stuttgartu zakończyła z lepszym bilansem.

 

Początek spotkania należał głównie do formacji defensywnych obu drużyn. W pierwszych kilku minutach rywalizacji tylko jeden, chybiony ostatecznie kop za 3 punkty Ałdasia z okolic 48 jardów do bramki gospodarzy, mógł się zakończyć otwarciem wyniku dla Panthers. Na koniec pierwszej kwarty meczu przebudziła się ofensywa Stuttgartu. Dobrze przeprowadzony atak, zakończony skutecznym podaniem w nasze pole punktowe do Stewarta Jr, mieliśmy więc pierwsze przyłożenie tego popołudnia. Wraz ze skutecznym podwyższeniem dało to wynik 7-0 dla Surge. Tym samym wynikiem zakończyła się pierwsza kwarta.

Początek drugiej połowy rozpoczął się fatalnie, od przyłożenia naszych rywali. Widać było, że ciężko będzie przerwać dobrą komunikację na linii Hennessey – Stewart. Na początku podanie 26-jardowe, które przeniosło akcję w bardzo niebezpieczne dla nas miejsce, a później przyłożenie przyszło znowu po akcji tej dwójki. Warto jednak podkreślić, że nie udało się celnie kopnąć na bramkę Kriegowi, więc Surge zdobyło tylko 6 punktów. W końcu przyszła odpowiedź wrocławian. Biegiem na zewnątrz popisał się William James i po przebiegnięciu 38 jardów zameldował się w polu punktowym rywali, a Ałdaś popisał się skutecznym kopnięciem na bramkę, doprowadzając do wyniku 7-13. Z pierwszych punktów jednak nie mogliśmy się długo cieszyć, ponieważ z akcji powrotnej przyłożeniem popisał się gracz naszych rywali Mayr. Tym razem Krieg skutecznie podwyższył. Na sam koniec pierwszej połowy gospodarze zdobyli jeszcze jeden touchdown. Z najbliższej odległości wbiegł po kolejne 6, a nawet 7 punktów (po udanym kopinięciu na bramkę) Khadar i na końcu pierwszej połowy wynik był niekorzystny i wynosił 27-7 dla Surge.

Początek trzeciej kwarty to kolejne dwie niebezpieczne serie ofensywne naszych rywali. Pierwsza z nich zakończyła się bez punktów, w drugiej skutecznym kopem między słupkami za trzy punkty popisał się Krieg. W kolejnej akcji przyszła odpowiedź wrocławian. Brzozowski wyprowadził piłkę udanym 52-jardowym biegiem z własnej połowy boiska, a touchdown po podaniu od Vitala zdobył Fiedziuk. Dobry kop na bramkę oznaczał zmniejszenie strat do stanu 14 – 30 na 7 minut i 20 sekund do końca tej części gry. Od tego momentu do końca kwarty lepiej zaczęła się prezentować formacja defensywna, lecz do tego musiał również doszlusować atak, więc na starcie 4 kwarty wynik pozostał niezmienny.

Tej formy w obronie nie utrzymaliśmy zbyt długo, gdyż już na początku ostatniej części gry punkty zdobył Stuttgart. Po krótkim podaniu Hennesego do Geyera ten pobiegł aż w nasze pole punktowe. Sama akcja rozpoczęła się na 40 jardów przed nim. Ta seria zamknęła nam zdobycze po obu stronach i mecz zakończył się porażką polskiego zespołu 14-37.

 

Stuttgart Surge 37 – 14 Panthers Wrocław.