Poznaliśmy triumfatora Pekao S.A. Pucharu Polski! Sensacja oraz jednocześnie beniaminek obecnych rozgrywek polskiej ekstraklasy koszykarzy, Górnik Zamek Książ Wałbrzych, okazał się najlepszą spośród ośmiu drużyn przybyłych na turniej w Sosnowcu. W finale wałbrzyszanie pokonali aktualnych srebrnych medalistów ubiegłego sezonu Orlen Basket Ligi, ekipę Kinga Szczecin. Bohaterem biało-niebieskich został autor decydującego o wygranej rzutu, Amerykanin Toddrick Gotcher.

Fot. Orlen Basket Liga
Patrząc na obecne rozgrywki Orlen Basket Ligi, finałowe starcie Pekao S.A. Pucharu Polski powinno mieć jednego faworyta – Kinga Szczecin. Szczecinianie wygrali oba dotychczasowe pojedynki z Górnikiem (82:72 i 90:81) i definitywnie znaleźli receptę na drużynę prowadzoną przez trenera Andrzeja Adamka. Finały rządzą się jednak swoimi prawami, czego świadkami byliśmy już od samego początku niedzielnego meczu w Arenie Sosnowiec.
Pomimo solidnego otwarcia zespołu ze Szczecina (5:2), to wałbrzyszanie na dłuższą metę spisywali się lepiej, a ich silny kolektyw oraz twarda defensywa po raz kolejny pokazywały, że są w stanie zatrzymać dosłownie każdego.
Dobrze odzwierciedlała to statystyka rzutów z gry oraz liczba strat Wicemistrzów Polski. Po pierwszej kwarcie notowali oni poniżej 30% skuteczności, a także stracili 3 piłki, co świetnie pokazuje, jak świetnie tegoroczny beniaminek ustawiał się po bronionej stronie parkietu.
Dodatkowo, atak biało-niebieskich z czasem zaczął funkcjonować równie dobrze, co defensywa. Po celnej trójce Alterique Gilberta, Górnik objął wówczas najwyższe, 7-punktowe prowadzenie (14:7) i przy tak wyglądającym Kingu nic nie zapowiadało większych zmian w nadchodzącym czasie.

Fot. Górnik Zamek Książ Wałbrzych
Po bardzo udanych premierowych 10 minutach rywalizacji (prowadzenie 19:13), Górnik nie zamierzał się zatrzymywać, czego dowodem było genialne otwarcie drugiej części meczu. Srebrni medaliści ubiegłego sezonu OBL wyglądali na bezradnych i zwyczajnie męczących się dziś na boisku. Ich rywalom wpadały natomiast coraz trudniejsze próby (m.in. trójka przez ręce Aleksandra Wiśniewskiego na 24:16), a oni sami nie mogli złożyć składnej akcji i zakończyć jej punktami.
Przełamanie nastąpiło od po 4 minutach, kiedy to King, za sprawą Aleksandra Dziewy i Jovana Novaka, w końcu zaczął powiększać swój dorobek, zmniejszając dystans do zaledwie 5 oczek (23:28). Wtedy trener Adamek zdecydował się poprosić o timeout, który wniósł dużo pozytywnej energii w szeregi jego podopiecznych.
Główną rolę po naradzie odgrywał kandydat na MVP turnieju, Ike Smith. Amerykanin wziął odpowiedzialność na swoje barki i z pomocą kolegów z zespołu pociągnął Górnika do poważnego, 12-punktowego prowadzenia na zejście do szatni (41:29).
Smith był niekwestionowanym liderem i najlepszym graczem pierwszej połowy, notując 14 oczek. Bardzo dobrze na tablicach spisywał się także Dariusz Wyka (8 zbiórek), a idealne wsparcie dla amerykańskiego obwodowego stanowił Toddrick Gotcher (7 punktów).
Tego samego nie można powiedzieć o koszykarzach z obozu szczecińskiego, gdzie jedynie wcześniej wspomniany Novak, który wstrzelił się z dystansu (3/4 za trzy do przerwy), nieco uratował i tak niezbyt korzystną sytuację. Inni gracze czerwono-niebieskich nie pomagali jednak serbskiemu rozgrywającemu, przez co ich pozycja wyjściowa przed kolejnymi 20 minutami walki była naprawdę trudna. Najwięcej pretensji można mieć do Isaiah Whiteheada, dotychczasowego przywódcy Kinga, bowiem nie dołożył on tego dnia od siebie absolutnie żadnej zdobyczy (0/5 z gry).
Odrodzenie Kinga i… końcówka godna finału

Fot. Orlen Basket liga
Po przerwie King wyszedł na boisko zupełnie odmieniony i przede wszystkim z nowym pomysłem na atakowanie żelaznej obrony beniaminka. Jak się okazało, plan B Arkadiusza Miłoszewskiego zaczął działać, a szczecinianie m.in. dzięki świetnej walce pod koszem Aleksandra Dziewy zbliżył się na 42:47. Do tego, w ataku uruchomił się James Woodard a dobrą dyspozycję zza łuku podtrzymywał Jovan Novak. Po jego kolejnych skutecznych próbach, Wicemistrzowie Polski dwukrotnie zbliżali się na jedno oczko – 48:49 oraz na koniec kwarty – 56:57.
Po stronie Górnika nie zmieniło się natomiast jedno – Ike Smith. Bezapelacyjnie najlepszy gracz tego meczu był jednoosobową armią swojego zespołu w trzeciej części tego pojedynku, rzucając aż 11 z 16 oczek ekipy z Wałbrzycha. Reszta drużyny notowała wówczas zdecydowanie gorszy fragment, przez co beniaminek wychodził na ostatnie 10 minut gry z zaledwie jednym oczkiem przewagi (57:56).
Decydująca kwarta przyniosła nam ogromne emocje. Żadna z ekip nie odpuszczała drugiej na krok, a świetny pojedynek strzelecki po trzech minutach walki urządzili sobie Toddrick Gotcher i Isaiah Whitehead. Najpierw premierowe punkty w tym starciu (!) celną „trójką” zanotował Whitehead, czym wyprowadził Kinga na pierwsze od bardzo dawna prowadzenie (62:61).

Fot. Orlen Basket Liga
Później dłużny nie został mu jednak Gotcher, który trafiając aż trzy „trójki” z rzędu przywrócił wałbrzyszanom korzystny rezultat (70:64). Whitehead nie zostawił tej sytuacji bez odpowiedzi, ponownie trafiając zza łuku, zaś po nim swoje akcje dwupunktowe udanie zakończyli Dziewa oraz Novak (72:70).
Festiwal „trójek” na tym się natomiast nie zakończył, bowiem kolejny udany rzut w niedzielnym finale zaliczyli Gotcher oraz Novak, a do tego pojedynku dołączył jeszcze Grzegorz Kulka, ustalając wówczas rezultat na 76:75 dla Górnika.
W następnej akcji na linii rzutów wolnych stanął za to Aleksander Dziewa i wykorzystał on jedną z dwóch prób, doprowadzając do remisu 76:76. Ten sam zawodnik, po udanym kilka chwil wcześniej wejściu pod kosz Ike Smitha, na 3,5 sekundy przed końcem znów stanął w tym samym miejscu (linia rzutów wolnych), jednak tym razem wykorzystał obie próby i wyrównał stan meczu (78:78).
Prawdziwy thriller rozegrał się około minutę później, tuż po timeoucie. Toddrick Gotcher otrzymał piłkę, zrobił kozioł w stronę kosza, oddał rzut i… trafił na zwycięstwo! Amerykanin został bohaterem Górnika, dając mu historyczny triumf w Pekao S.A. Pucharze Polski!

Fot. Górnik Zamek Książ Wałbrzych
Ostatecznie Górnik Zamek Książ Wałbrzych pokonał ekipę Kinga Szczecin 80:78, w niebywałym stylu sięgając po pierwsze od bardzo dawna trofeum na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych – King Szczecin 80:78 (19:13, 22:16, 16:27, 23:22)
Górnik: Smith 27, Gotcher 24, Kulka 10, Wyka 7, Gilbert 5, Wiśniewski 3, Patton 2, Berzins 2, Marchewka 0
King: Novak 24, Dziewa 22, Nicholson 9, Whitehead 6, Meier 5, Woodard 5, Kostrzewski 5, Wójcik 2, Kierlewicz 0
Zostaw komentarz