Ekstraklasa wróciła po 1,5 miesięcznej przerwie! Najlepsze kluby w Polsce w ten weekend rozpoczęły rundę wiosenną kluczową dla wyłonienia mistrza Polski sezonu 2024/2025. Moc i formę pokazali mistrzowie Polski z Białegostoku oraz mistrzowie jesieni z Poznania zawiodła natomiast Legia która straciła punkty na własnym obiekcie.
GKS Katowice – Stal Mielec: 1:0 (0:0)

62′ Wasielewski

Beniaminek z Katowic po bardzo dobrej rundzie jesiennej chciał wejść w „wiosnę” z równie mocnym przytupem. Rywalem beniaminka z Górnego Śląska była Stal Mielec która będzie jednym z rywali katowiczan w walce o utrzymanie. Mecz na Bukowej był bardzo przyjemny do oglądania ale zdecydowanie brakowało w nim skuteczności gdyż obydwie drużyny miały sporo okazji których nie potrafili zamienić na gole. Ostatecznie wynik w pełni zasłużenie „przepchnęli” gospodarze a bohaterem ekipy z Katowic został ich obrońca Marcin Wasielewski. Wahadłowy beniaminka wykorzystał cudowną prostopadłą piłkę z głębi pola podaną przez Bartosza Nowaka.

Lech Poznań – Widzew Łódź: 4:1 (2:0)

5′ Sousa, 45+5 Ishak, 50′ Sousa, 80′ Ishak – 52′ Kozlovsky

Liderzy rundy jesiennej zdominowali na własnym obiekcie osłabiony Widzew Łódź strzelając im cztery bramki. Prawdziwy show dał Alfonso Sousa który strzelił dwa piękne gole. Kapitan Kolejorza Mikael Ishak objął natomiast prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Lech pokazał siłę na początku rundy i potwierdził mistrzowskie aspiracje natomiast sytuacja ligowa Widzewa staje się coraz trudniejsza.

Motor Lublin – Lechia Gdańsk: 1:1 (0:0)

78′ Wolski – 86′ Mena

Podczas rywalizacji beniaminków zdecydowanym faworytem była drużyna z Lublina. Motor objął prowadzenie w 78 minucie i wydawało się, że rozstrzygnie spotkanie na swoją korzyść. Tymczasem Lechia wyrównała w samej końcówce spotkania po nieoczekiwanym i bardzo głupio spowodowanym rzucie karnym przez obrońcę Motoru. Podczas drugiej połowy byliśmy świadkami pudła sezonu gdy skrzydłowy lublinian Ndiaye nie trafił do pustej bramki z 5 metrów.

Cracovia – Raków Częstochowa 0:0 (0:0)

Hitem tej kolejki było starcie w Krakowie gdzie piąta Cracovia mierzyła się z drugim Rakowem. Spotkanie było starciem dla tak zwanych koneserów. Obie drużyny zagrały piłkarskie szachy i zdobyły po punkcie. Zdecydowanie bardziej niezadowolonymi po tym spotkaniu mogą być gracze z Częstochowy którzy stracili dwa punkty do czołówki ligi.

Pogoń Szczecin – GKHM Zagłębie Lubin: 1:0 (0:0)

73′ Grosicki

Mająca problemy finansowe Pogoń Szczecin na inaugurację ligi mierzyła się z polskim Zagłębiem Lubin. Zdecydowanie lepszą drużyną w tym spotkaniu była ekipa gospodarzy która w drugiej połowie strzeliła gola na wagę trzech punktów. Bohaterem Portowców został ich kapitan oraz legenda Kamil Grosicki który uspokoił nieco sytuację wokół drużyny i ciągle daje szansę na wysokie miejsce na koniec sezonu.

Górnik Zabrze – Puszcza Niepołomice: 1:1 (1:0)

37′ Zahović – 86′ Stępień

Górnik Zabrze podejmował na własnym stadionie walczącą o utrzymanie Puszczę Niepołomice. Zabrzanie objęli prowadzenie pod koniec pierwszej połowy chodziarz groźniejsze sytuację oraz xG miała drużyna gości. Próbująca się utrzymać Puszcza zdołała wyrównać w końcówce spotkania i zdobyła cenny punkt na trudnym terenie w Zabrzu.

Jagiellonia Białystok – Radomiak Radom: 5:0 (5:0)

4′ Miki Villar, 7′ Pululu, 10′ Imaz, 33′ Pululu, 45+1′ Imaz

Mistrzowie Polski najbardziej zachwycili w tej kolejce i całkowicie rozwalcowali bezradny Radomiak. Jagiellonia po 10 minutach prowadziła już 3:0 i praktycznie zamknęła to spotkanie. Po dublecie ustrzelili Pululu oraz kapitan Jagi Jesus Imaz który jednocześnie objął prowadzenie w klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Radomiak natomiast musi bardzo przemyśleć swoją grę bo z taką postawą z całą pewnością nie utrzymają się w lidze. To był zdecydowanie najlepszy i najgorszy występ drużyny w 19 kolejce PKO Ekstraklasy.

Legia Warszawa – Korona Kielce: 1:1 (1:1)

40′ Kapuadi – 22′ Dalmau

Legia Warszawa sensacyjnie straciła punkty w 19 kolejce PKO Ekstraklasy. Zespół występujący w Lidze Konferencji Europy zremisowała przy Łazienkowskiej z walczącą o utrzymanie Koroną Kielce. Goście sensacyjnie wyszli na prowadzenie w 22 minucie za sprawą Dalmau. Minutę później sytuacja Legii była jeszcze gorsza gdy czerwoną kartką został ukarany Japończyk Morishita. Korona nie poszła jednak za ciosem i nie strzeliła drugiej bramki wręcz przeciwnie w 40 minucie to Legia wyrównała po stałym fragmencie gry i strzałem głową Kapuadiego. Legia przed przerwą mogła jeszcze prowadzić, ale Rafał Augustyniak nie wykorzystał rzutu karnego. Po zmianie stron obie ekipy mogły strzelić bramkę dającą zwycięstwo, ale obydwie ekipy popisywały się ogromną nieskutecznością.

Jutro ostatnie starcie 19 kolejki ekstraklasy gdzie czerwona latarnia ligi Śląsk Wrocław zagra z Piastem Gliwice.