Połowa pracy wykonana. Legia pokonała przy Łazienkowskiej Dritę Gnijlane 2:0 i po pierwszym meczu jest bliżej awansu do fazy grupowej LKE.

Coraz bliżej do celu. Pierwsze 90 minut tego dwumeczu całe szczęście rozgrywało się na korzyść Legii. Polski zespół podołał wyzwaniu, które postawili dziś przed nimi przyjezdni i wygrywają spotkanie zgodnie z oczekiwaniami. Mecz ten nie należał do najłatwiejszych, a gospodarze w niewielkim stopniu wykorzystali przewagę jednego zawodnika. Drita nie pokazała się z dobrej strony, ale walczyła o to, żeby nie stracić wielu bramek i to im się udało. Przed rewanżem nie możemy być zatem spokojni, ponieważ przede wszystkim styl nie pozwala nam na takie podejście.

Kartka, która zmieniła wszystko

Premierowe 30 minut pierwszej połowy nie obfitowało w porywające i ciekawe akcje ofensywne z obu stron. Większość czasu obie strony spędziły na konstruowaniu ataków, które koniec końców nie zagrażały obrońcom rywali nawet na chwilę. W 30 minucie jednak wydarzyło się coś, co zmieniło przebieg tego meczu. Zawodnik gości – Hasan Gomda – popełnił faul taktyczny, za który zdaniem arbitra należała się czerwona kartka. Od tego momentu legioniści mieli aż godzinę na to, aby przycisnąć rywala i zdobyć upragnioną bramkę. W efekcie przez kolejny kwadrans do czasu  przerwy mogliśmy zobaczyć bardziej ożywiony zespół gospodarzy. Pojawiło się kilka groźniejszych strzałów i dośrodkowań jednak to nadal nie wystarczyło na pokonanie bramkarza kosowskiej drużyny.

Dopięli swego

Przed zejściem do szatni piłkarze Legii, mówiąc delikatnie, sprawowali się niezbyt dobrze. Wiele mówią także gwizdy warszawskiej publiczności, która w taki sposób żegnała swoją drużynę, schodzącą na przerwę. Po niej podopieczni Goncalo Feio spisywali się już jednak zdecydowanie lepiej. Warszawianie od samego początku ruszyli do ataku, chcąc jak najszybciej wykorzystać przewagę jednego zawodnika. Ta sztuka udała się już w 56 minucie, kiedy to Blaz Kramer po dośrodkowaniu Pawła Wszołka skierował piłkę do siatki. Po skutecznej akcji i dobrym okresie gry wyglądało na to, że legioniści dopiero zaczynają swoje natarcie i zbudują sobie bezpieczną przewagę przed wyjazdem do Kosowa. Legia nie miała jednak pomysłu, jak dobrze skorzystać z wolnej przestrzeni i przez kolejne 20 minut nie zrobiła nic dobrego.

Po kilku chwilach i topornych próbach w końcu się udało i to głównie ze względu na chaos w defensywie rywala. Po świetnym rajdzie w pole karnym Morishity jego podanie wykorzystał Gual i w 83 minucie mieliśmy 2:0. Po tym trafieniu gospodarze zaczęli grać to, czego oczekiwano od nich od samego początku. Przebudzenie nastąpiło zdecydowanie za późno, przez co przy Łazienkowskiej mogliśmy oglądać dziś tylko dwie bramki – na szczęście wszystkie wpadły na konto Legii.

 

Mamy ważne zwycięstwo i drobną zaliczkę, która podczas wyprawy do Kosowa może się przydać. Legia wykonała zadanie i na własnym terenie pokonała swojego rywala. Przed klubem ze stolicy jednak trudny wyjazd. Nie od dziś wiadomo, że kraje bałkańskie mają swój specyficzny klimat i nie inaczej będzie tym razem. Legioniści zdecydowanie muszą poprawić swoją grę, ponieważ przeciwnik na własnym stadionie z pewnością postawi większy opór.