W 22. kolejce PKO Ekstraklasy Widzew Łódź wysoko przegrał u siebie z Pogonią Szczecin.

Pogoń Szczecin bezsprzecznie jest „w gazie” co udowodniła wygrywając czwarty mecz z rzędu i wygląda na to, żeby na tym się nie skończy.

– Jeżeli ktoś nie jest świadomy presji oczekiwań, grając w dużym klubie z masą kibiców, nie powinien wiązać przyszłości z takim miejscem. Piłkarze, którzy do nas trafiają, nie zawsze grali regularnie przed tak dużą publicznością i nie spotykali się z tak dużym zainteresowaniem, ale to dla nich kolejny etap w życiu oraz szansa, by mogli się sprawdzić i zagrać w Widzewie. Porażka uczy i nie jest fajnie, gdy się przegrywa. Teraz ta reakcja musi być dużo lepsza niż w ostatnim czasie. Nie widzę w szatni bojaźni, strachu czy spuszczonych głów, więc jestem pozytywnie nastawiony – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej kapitan Widzewa, Bartłomiej Pawłowski.

Widzew od jakiegoś czasu nie gra tak jakby na to liczyli kibice. Dowodem na to jest transparent który wywiesili podczas pierwszej połowy o treści: „Dobra mina do złej gry”.

Przyjezdni szybko wykorzystali swoją szansę i już w ósmej minucie kiedy Rafał Gikiewicz z własnego pola karnego zagrał do Frana Alvareza, „znikąd”  pojawił się Rafał Kurzawa i strzelił na 1:0.
Widzew próbował wyrównać jednak nie miał pomysłu na grę, a próby ataku kończyły się fiaskiem.
Przed 40. minutą meczu Adrian Przyborek po odbiciu piłki głową trafił w rękę Luisa da Silvę i arbiter odgwizdał rzut karny. Po sprawdzeniu VAR decyzję podtrzymano, a na 2:0 wynik podwyższył Efthymis Koulouris.

Po zmianie stron Pogoń nadal grała skutecznie i w 53. minucie po złym zagraniu do środka da Silvy, piłkę przejął Efthymis Koulouris i posłał ją wprost do bramki Gikiewicza.
Dziesięć minut później Kamil Grosicki najpierw zabrał piłkę Pawłowi Kwiatkowskiemu i uciekając lewą flanką zagrał do Koulourisa, a ten umieścił ją między słupkami gospodarzy i tym samym ustrzelił w tym spotkaniu hat-tricka. To było piętnaste trafienie Greka w tym sezonie, które dało mu fotel lidera klasyfikacji strzelców.
Na boisku (po dziesięciomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją) pojawił się Bartłomiej Pawłowski, jednak nie było już szans na odrobienie strat.

Po dzisiejszym spotkaniu Widzew Łódź dzieli tylko pięć punktów od strefy spadkowej. Najbliższą szansę na lepszą pozycję w tabeli dostaną w najbliższy piątek, gdzie spotkają się z walczącym o utrzymacie Radomiakiem.

– Myślę, że nie ma potrzeby mówić jakichś głębszych słów przy takim w wyniku, W mojej ocenie wynik nie oddawał przebiegu spotkania, zwłaszcza pierwszej jego połowy. Zawiedliśmy, ale musimy zrobić wszystko, żeby grać lepiej, zwłaszcza pod względem tworzenia sytuacji i zamieniania ich na bramki. To wymaga od nas jeszcze większej pracy i siły i nie mówię tu o sile fizycznej, ale o takiej, żeby w trudnym momencie umieć pokazać swoje umiejętności tak, żebyśmy mogli konsekwentnie wykonywać swoją pracę skupiać się na tym, na czym ona polega – mówił po meczu trener Widzewa Daniel Myśliwiec.

Z kolei Robert Kolendowicz, szkoleniowiec rywali tak skomentował wygraną swojej drużyny:

– Jestem niezwykle zadowolony z dzisiejszego meczu. Zwyciężyć na wyjedzie tak wysoko to duża sprawa, ale uważam, że ciężko na to pracowaliśmy. Ta praca przyniosła efekt w postaci zwycięstwa.

Całe wypowiedzi można przeczytać poniżej:

 

Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 0:4 (0:2)

Bramki: Kurzawa (8.), Koulouris 3 (40. – karny i 55., 63.)

Widzew: Gikiewicz – Kwiatkowski, Żyro, Volanakis Ż, Silva – Alvarez (69. Hanousek), Shehu Ż, Kerk (69. Pawłowski) – Gong (64. Łukawski), Sobol (55. Hamulić), Sypek (64. Stachowicz).

Pogoń: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris – Gamboa, Kurzawa (61. Smoliński) – Przyborek (81. Łukasik) , Ulvestad (81. Wędrychowski), Grosicki (69. Korczakowski) – Koulouris (69. Paryzek).

Sędziował Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)

Widzów: 16 473.