W 11. kolejce Ligi Mistrzów Industria Kielce podjęła u siebie SC Magdeburg.
Oba zespoły rywalizują w grupie B i przed środowym spotkaniem gospodarze mieli na koncie osiem punktów, a rywale o jeden mniej.
Po dzisiejszej porażce kielczanie ze swoimi ośmioma „oczkami” uplasowali się na ostatnim premiowanym miejscu do fazy play-off, a Magdeburg ma punktów dziewięć i jest piąty.
Obaj szkoleniowcy musieli sobie radzić bez bez kilku kluczowych zawodników.
U gospodarzy zabrakło Michała Olejniczaka, Arka Moryty, Szymona Sićki i Hassana Kaddaha.
– Nikt nie pomyśli nawet, że brakuje im jakichś zawodników. Są w trudnym położeniu, ale oni są przyzwyczajeni do gry dwóch ciężkich spotkań w tygodniu. Oni dadzą z siebie wszystko, aby zdobyć tutaj dwa punkty. Nie patrzymy na ich problemy, bo mamy własne. Gramy przed naszą publicznością, która stęskniła się za takimi wieczorami i również pokażemy wszystko, co mamy najlepsze – mówił przed spotkaniem trener Industrii, Talant Duyshebaev.
Po przeciwnej stronie Bennet Wiegert musiał radzić sobie bez dwóch najlepszych strzelców obecnej LM, Manuela Zehndera i Omara Ingi Magnussona.
Wynik meczu z rzutu karnego otworzył Cezary Surgiel, ale zaraz potem wyrównał powracający do zespołu niemieckiego Felix Claar. Po jego akcji koledzy z drużyny szybko złapali rytm i w ósmej minucie prowadzili już trzema trafieniami. Świetnie grali w defensywie i przeprowadzali spokojne, udane ataki (na osiemnaście rzutów jedynie dwa zostały zatrzymane).
Gospodarze dwukrotnie zbliżyli się na kontakt, jednak nie zdołali doprowadzić do remisu.
Po zmianie stron rywale nadal powiększali swoją przewagę, a kielczanie w pewnym momencie mieli do odrobienia aż osiem bramek.
Wydawało się, że przy takiej grze nie mają co liczyć na „cud”. Stało się jednak inaczej, bo posłali serię czterech trafień, ale zaraz potem czerwoną kartkę otrzymał Tomasz Gębala.
Od tego momentu w Hali Legionów zaczęło być naprawdę nerwowo – nie tylko na boisku, ale i na trybunach. Pomimo tego żółto-biało-niebiescy zdołali zmniejszyć dystans o kolejne trafienie.
Na sam koniec spotkania, na ławkę kar powędrował jeszcze Jorge Maqueda, a zaraz po nim dwie minuty dostał Dylan Nahi, który za sprawą gradacji kar podzielił los Gębali.
W ostatniej akcji Nikola Portner zatrzymał rzut Benoit Kounkouda i sędziowie odgwizdali zakończenie meczu.
Industria Kielce – SC Magdeburg 25:29 (10:16)
Industria Kielce: Wałach, Cordalija, Ferlin – Karalek, D. Dujshebaev, Surgiel, Kounkoud, A. Dujshebaev, Karacic, Monar, Wiaderny, Maqueda, Gębala, Rogulski, Nahi.
SC Magdeburg: Hernandez, Portner – Persson, Musche, Claar, Zechel, Kristjansson, Pettersson, Serradilla, Hornke, Weber, Mertens, Jensen, Damgaard.
Zostaw komentarz