W poniedziałkowy wieczór w kieleckiej Hali Legionów, w ramach 16. serii ORLEN Superligi, tamtejsza Industria podjęła Górnik Zabrze.

Górnik Zabrze poprzedni sezon zakończył na najniższym stopniu podium. W tym natomiast idzie im zdecydowanie gorzej. Obecnie drużyna ta zajmuje dziesiątą pozycję, a Ligą Europejską zakończyła z jednym punktem po sześciu meczach, co dało ostatnie miejsce w grupie.
Na dodatek w listopadzie doszło w zespole do zmiany trenera – Tomasza Strząbałę zastąpił jego dotychczasowy asystent, Arkadiusz Miszka.

Faworytem spotkania niewątpliwie byli gospodarze, ale Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii, nie zlekceważył przeciwników:

– Drużyna z Zabrza jest aktualnym brązowym medalistą, więc dopóki ten sezon się nie skończy, to musimy patrzeć na nią jak na zespół o dużej jakości. W tym sezonie, jak każdy, ma lepsze i gorsze momenty. Na pewno czują w Zabrzu niedosyt z powodu nieudanej przygody z europejskimi pucharami, to podcięło im skrzydła. Zmiana trenera na razie niewiele wniosła, bo choć w Puławach może przegrać każdy, to porażka z Lubinem, kiedy byli zdecydowanym faworytem, chwały im nie przynosi. To dla nas jest ważna informacja, bo jak mówi trener Dujshebaev, ranne zwierzę jest bardzo niebezpieczne. Nie wiadomo do końca, czego się po takim zespole spodziewać. Jeśli przegrywa z rywalami z dolnej części tabeli, to coś z nim jest nie tak, ale jeśli zagra na luzie i bez presji o końcowy wynik, to może być niebezpieczny – powiedział na konferencji przed meczem z tym rywalem drugi trener Industrii, Krzysztof Lijewski.

To był ostatni, szósty mecz bez głównego trenera kieleckiego zespołu – Talanta Dujshebaeva, na którego została nałożona kara po październikowym meczu z Wisłą Płock. Dokładnie takie samo wykluczenie dostał trener płocczan – Xavi Sabate.

Wynik w pierwszej minucie otworzył Jorge Maqueda, a dwie minuty później celnym trafieniem odpowiedział Paweł Krawczyk, a kolejne dodał Lukas Morkovsky, który wyprowadził gości na jednobramkowe prowadzenie. W bramce Górnika świetnie zaczął Kacper Ligarzewski, który odbił pięć piłek, w tym jedną z siódmego metra. Zabrzanie nie nacieszyli się jednak długo przewagą, ponieważ od ósmej minuty kielczanie zaczęli odskakiwać z wynikiem i na przerwę schodzili z dziesięcioma bramkami przewagi.

W drugiej odsłonie gra wyglądała podobnie. Miejscowi nadal kontrolowali grę na boisku i nie pozwalali Górnikowi na skuteczne kończenie akcji i po kwadransie drugiej połowy prowadzili 29:16.
Dzisiejsze spotkanie celnym trafieniem na pięć sekund przed końcowym gwizdkiem, zakończył Artsiom Karalek.

Industria Kielce – Górnik Zabrze 40:25 (18:8)

Industria: Wałach, Cordalija, Ferlin – Olejniczak 2, Kounkoud 3, Sićko 2, A. Dujszebajew 3, Maqueda 1, Karacić 2, Moryto 5, D. Dujszebajew 1, Surgiel 5, Gębala 1, Karaliok 4, Monar 5, Nahi 5

Górnik: Ligarzewski, Wyszomirski – Szyszko, Pinda 1, Wisiński 2, Morovsky 4, Krępa 2, Artemenko 4, Cherkashchenko, Krawczyk 2, Ivanović 3, Bogacz, Pluczyk 3, Minotskyi, Komarzewski 1, Ilchenko 3.

2-minutowe kary: Michał Olejniczak, Daniel Dujszebajew – Szymon Pluczyk

Żółte kartki: Theo Monar (Industria)

MVP: Klemen Ferlin (Industria)