Dziś odbyła się druga kolejka Ligi Europejskiej w piłce ręcznej mężczyzn. Polskę w tych rozgrywkach reprezentują dwa zespoły, niestety dziś oba poniosły porażkę. Chrobry Głogów ma na swoim koncie 2 porażki, natomiast Górnik Zabrze po zwycięskiej inauguracji tym razem musiał uznać wyższość rywali z Niemiec.

 

KGHM Chrobry – MOL Tatabanya KC 25:30 (11:16)

Początek fazy grupowej Ligi Europejskiej dla Głogowa nie wypadł najlepiej. Polacy przegrali spotkanie z portugalskim Sportingiem Lizbona 20:37. Zaraz po powrocie do kraju wygrali rozegrany mecz z Azotami Puławy. Dzięki temu zwycięstwu uplasowali się na trzecim miejscu tabeli, tuż za Kielcami i Płockiem. Z pięciu ostatnich rozegranych pojedynków KGHM Chrobry wygrał cztery.

Dobrą formę od początku prezentuje zespół z Węgier, który obecnie, podobnie jak Głogów, zajmuje trzecie miejsce w swojej tabeli.

Spotkanie od bramki zaczęli gospodarze, szybko jednak wynik wyrównali goście. Grający w osłabieniu Chrobry rzucił trzecią bramkę, a chwilę później rywale nie wykorzystali przewagi. W siódmej minucie Węgrzy wyszli na swoje pierwsze prowadzenie w tym meczu 5:4. W dziewiętnastej natomiast Tatabanya dwukrotnie przechwyciło piłkę po błędach gospodarzy, ale ani razu nie zdołali pokonać bramkarza Głogowa.

Na cztery minuty przed końcem pierwszej części spotkania, Chrobry dostał kolejną dwuminutową karę i tym razem rywale wykorzystali swoją przewagę i zmienili wynik na 15:11. W ostatnich sekundach pierwszej połowy spotkania, Mateos Maras nie trafił w okno bramki, ale niewiele to zmieniło, ponieważ goście zeszli na przerwę prowadząc 16:11.

Druga połowa zdecydowanie należała do zawodników klubu z Węgier. W trzynastej minucie Chrobry przegrywał już 16:24. W dwudziestej piątej minucie, bramkarz gości zatrzymał rzut Kacpra Grabowskiego i na tablicy było 28:22. W dwudziestej szóstej minucie na boisko wszedł 16-letni Marco Eklemović (syn Nikoli, byłego reprezentanta Węgier, Serbii oraz Wisły Płock) i zaliczył swojego pierwszego gola w tym meczu.

Spotkanie skończyło się wygraną zespołu węgierskiego 30:25.

 

TSV Hannover – Burgdorf – Górnik Zabrze 34:28 (19-12)

Dzisiejsze spotkanie obu drużyn było pierwszym w historii. Hannover przed dzisiejszym meczem zajmował dziewiąte miejsce w tabeli, z trzema wygranymi, trzema remisami i czterema porażkami na koncie. Warto wspomnieć, że przez kilka lat niemieckie szeregi zasiliło wielu Polaków (m.in. Jacek Będzikowski, Piotr Przybecki, Tomasz Tłuczyński czy Adam Werner).

Mecz w Niemczech zaczął się od trzech bramek dla gospodarzy. Dopiero w czwartej minucie Górnik strzelił swojego pierwszego gola. Przez kolejne minuty zabrzanie gonili wynik i dopiero w szóstej minucie wyrównali go na 3:3. W połowie pierwszej odsłony Aliaksandr Bachko nie wykorzystał dwuminutowej przewagi i nie trafił w światło bramki. Za to zespół z Niemiec pomimo osłabienia umieścił piłkę w bramce. Ósmego gola dla gości szybko zdobył również Taras Mintoskyi. Pierwsza odsłona zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 19:12.

Druga również do nich należała. W piętnastej minucie prowadzili już 26:19. Chwilę później Paweł Krawczyk przegrał pojedynek z bramkarzem Niemiec Dariem Quenstedtem. Przez całe spotkanie zabrzanom ciężko było przebić się przez obronę Hannoveru. Jednak niemiecki zespół wreszcie popełnił błąd i Szyszko zdobył 22 punkt dla Polski.W dwudziestej siódmej minucie Burgdorf wykorzystał swoją przewagę i na zegarze mogliśmy oglądać wynik 31:27. Dwie minuty przed końcem meczu o czas poprosił Tomasz Strząbała, zaraz potem padła dwudziesta ósma bramka dla zabrzan.

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 34:28. Na pochwałę zasługuje nowy nabytek Górnika – Kacper Ligarzewski. Pomimo przegranej obronił kilka kluczowych rzutów.

“Ciepluch”