Igrzyska Paralimpijskie w Paryżu rozpoczną się już w środę. My natomiast kontynuujemy nasz cykl wywiadów z polskimi sportowcami, których zobaczymy w stolicy Francji.

Dziś prezentujemy wywiad ze złotym medalistą z Tokio – Piotrem Kosewiczem. Reprezentant Polski w rzucie dyskiem ma na swoim koncie także złote medale Mistrzostw Europy oraz srebro Mistrzostw Świata.

 

Cześć, przed tobą drugie letnie Igrzyska Paralimpijskie, na których będziesz bronił tytułu w rzucie dyskiem. Jak wspominasz swój występ z Tokio, jechałeś tam z nadziejami na złoto?

Do Tokio jechałem po medal, taki był mój plan od samego początku, w chwili kiedy zdecydowałem, że wracam do sportu. Moim celem było to by zdobyć medal na Igrzyskach, nie myślałem jaki to będzie kolor.

Przygodę z igrzyskami rozpocząłeś jednak już w 1998 roku, w Nagano. Wtedy rywalizowałeś w biegach narciarskich. Jakie wrażenie zrobiła na Tobie tak wielka impreza, gdy uczestniczyłeś w niej po raz pierwszy?

Wrażenie to zrobiła na mnie technologia w tamtych czasach, bardziej niż same zawody. Aby zakwalifikować się na igrzyska w narciarstwie biegowym należało zebrać sporo punktów i mieć wysoką lokatę w rankingu. Było bardzo dużo startów, więc same zawody miałem już obyte i kontakt z zawodnikami, tymi samymi, z którymi startowałem w Igrzyskach.

W wieku 14 lat doznałeś złamania kręgosłupa, co skazało Cię na życie na wózku inwalidzkim. Kto najbardziej podtrzymywał Cię na duchu w tak trudnych chwilach?

Oczywiście rodzina, moi rodzice. A także moja wiara w Boga, któremu zawierzyłem całe moje życie i jest tak do dziś.

Jaki był Twój najbardziej przełomowy moment po wypadku?

Nie miałem takich momentów, od samego początku wiedziałem co trzeba robić.  Praca nad sobą i jeszcze raz praca. To był 1988 rok, bez internetu, czasy całkiem inne od dzisiejszych. To temat rzeka, może innym razem.

Wziąłeś udział w dwóch zimowych Igrzyskach Paralimpijskich. Zajmowałeś wysokie lokaty (dwa razy 5 miejsce w 2002 roku – przyp. red.). Dlaczego zdecydowałeś się rzucić sport?

To prosty powód, brak kompetencji smarowacza nart.

Po latach postanowiłeś wrócić i spróbować swoich sił w rzucie dyskiem. Dlaczego akurat ta konkurencja? 

W poprzednim sporcie byłem poza domem ponad 6 miesięcy. Nie mogłem sobie na to pozwolić, ponieważ zajmowałem się własnym biznesem oraz rodziną. Musiałem wymyślić sport stacjonarny i stąd dysk.

Jesteś wzorem na to, że nie warto się poddawać i mimo przeciwności losu można spełniać marzenia. Co byś poradził osobom, które zmagają się z podobnymi problemami?

Dzisiaj są zupełnie inne czasy od tych w których ja walczyłem o swoje ,,być,, . Osoby, które ulegają dzisiaj wypadkowi mają dostęp do tego, co najlepsze na świecie, od wózka po rehabilitację oraz fachowcy, którzy znają się, a nie udają, że coś wiedzą. Sport jest na bardzo wysokim poziomie, jest dostęp do obiektów, sprzętu, tylko trenować. Niepełnosprawność dziś według mnie to stan umysłu, ciało nie jest problemem.

Co zmieniło złoto Igrzysk Paralimpijskich? Jesteś bardziej pewny siebie?

Pewny siebie to jestem zawsze i byłem i bez złotego medalu, inaczej bym nie doszedł do tego miejsca w życiu, co mam dziś. W życiu, jak i w sporcie, trzeba robić wszystko na 100%, inaczej nie osiągniesz sukcesu. Dziś jestem osobą szczęśliwą i spełnioną i cieszę się bardzo, że już za chwilę startuję, bo to mój ostatni start. Po igrzyskach odchodzę na emeryturę.

Bardzo dziękujemy za wywiad i życzymy jak najdalszych rzutów w Paryżu!