W przedostatnim spotkaniu 9 kolejki PKO Ekstraklasy, beniaminek Ruch Chorzów u siebie podejmował mistrza poprzedniego sezonu Raków Częstochowa. Niebiescy przed tą kolejką zajmowali miejsce okraszone spadkiem z ligi, po zaledwie jednym zwycięstwie oraz 3 remisach. Przed tygodniem ulegli nieznacznie Górnikowi 0:1. Częstochowianie za to zajmowali 4 lokatę, lecz do tej pory rozegrali jedynie 6 meczów, z których zaliczyli 4 wygrane i po jednym remisie oraz porażce. Warto przypomnieć, że do tego spotkania podchodzili po czwartkowej porażce w europejskich pucharach z Atalantą 0:2.

Już początek tego spotkania, jak na Ekstraklasę, był nawet intensywny. Najpierw Ruch po błędzie rywala oddał pierwszy strzał. On jednak został zablokowany. Piłka trafiła wprost pod nogi chorzowian i po koronkowej akcji celnym strzałem na bramkę popisał się Tomasz Wójtowicz, wyprowadzając Ruch na dość niespodziewane prowadzenie, z którego nie cieszyli się jednak oni zbyt długo. Najpierw jednak Raków wysłał ostrzeżenie, gdy Zwoliński strzelił obok po sytuacji w zasadzie oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Nie minęło nawet kilka minut i znowu napastnik gości miał szansę sam na sam. Tym razem to Buchalik odbił piłkę. Ta poleciała wprost pod nogi Drachala, który się już nie pomylił, doprowadzając do wyrównania. W 28 minucie dośrodkował w pole karne Ruchu piłkę Plavsić. Nie zdołał sięgnąć jej Buchalik, a do pustej bramki skierował futbolówkę Drachal, kompletując dublet. Z minuty na minutę, z biegiem pierwszej połowy, zawodnicy Rakowa coraz mocniej kontrolowali sytuację na boisku. W 36 minucie Berggren wypuścił Zwolińskiego, ten celnie uderzył na bramkę, lecz Buchalik zaliczył skuteczną interwencję. Kilka chwil później próbował Yeboah. Piłka po tym strzale wylądowała obok bramki. W 42 minucie mały bilard mieliśmy w polu karnym wśród obrońców Chorzowa oraz Dawida Drachala, na czym skrzętnie skorzystał ten ostatni, dopadając do piłki tuż przed bramkarzem, którego bez problemu pokonał. Tym samym skompletował hat-tricka.

Na samym początku 2 połowy Yeboah zdawało się, że wychodził na sytuację sam na sam z bramkarzem, lecz nie dość, że zdołał wrócić obrońca, wytrącając z równowagi rywala, to jeszcze potencjalny asystent Nowak znajdował się na spalonym w momencie, w którym otrzymywał podanie. W 56 minucie to Ruch miał swoją szansę po kombinacyjnie wykonywanym rzucie wolnym, który przyniósł strzał z dalszej odległości Szczepana, lecz skutecznie w bramce zainterweniował Kovacević. W 67 minucie Plavsić oddał centrostrzał, który na rzut rożny zbił Buchalik. Po wykonaniu kilku podań znowu Plavsić oddał strzał na bramkę rywala spoza szesnastki, który pozostawił bramkarza gospodarzy bez szans. Od tego momentu rozpoczęła się pogoń chorzowian za wynikiem. Już 5 minut później uderzeniem z dalszej odległości prosto w okienko popisał się Podstawski, zbliżając się do rywali na dwie bramki różnicy. Nie minęło kolejne 5 minut i zagotowało się pod bramką rywala, gdzie w ostatniej chwili na słupek piłkę sparował Drachal, lecz sekundę przed tym zdarzeniem mieliśmy faul Papanikolaou na uderzającym Szczepanie we własnym polu karnym. Do rzutu karnego podszedł sam poszkodowany i mimo tego, że piłkę na rękach miał Kovacević to przełamała ona jego ręce i mieliśmy bramkę kontaktową. W 87 minucie zawodnicy Rakowa, a dokładniej Kochergin uspokoił sytuację. Otrzymał podanie od Cebuli i zdecydował się na akcję indywidualną, po której pewnie umieścił piłkę w siatce.

Ruch Chorzów vs Raków Częstochowa 3-5 (Wójtowicz 7′, Drachal 20′, Drachal 28′, Drachal 42′, Plavsić 69′, Podstawski 71′, Szczepan 78′, Kochergin 86′)

Ruch:
Buchalik, Szur (81′ Steczyk), Sadlok, Baranowski (46′ Letniowski), Szymański, Wójtowicz, Michalski, Podstawski, Swędrowski, Kozak, Szczepan (90+2′ Barański).

Raków:
V. Kovačević, Racovițan (46′ Rundić), A. Kovačević, Papanikolaou, Drachal, Berggren, Lederman, Plavšić (79′ Sorescu), Yeboah (63′ Cebula), Nowak (79′ Kochergin), Zwoliński (63′ Crnac)