W meczu 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zmierzyła się u siebie z Wartą Poznań. Koroniarzom udało się odrobić stratę z początku pierwszej połowy i ostatecznie doprowadzić do remisu.

Wszystko zaczęło się od niedziałającego oświetlenia na Suzuki Arenie, które opóźniło początek spotkania o ponad 50 minut. Chwilę po rozpoczęciu meczu sędzia został zmuszony do przerwania spotkania z powodu zadymienia boiska. Wszystko za sprawą kibiców Korony, a dokładniej ich oprawy. Dym był na tyle duży, że sędzia postanowił przerwać mecz i poczekać do momentu polepszenia się widoczności. Gwizdek wznawiający mecz usłyszeliśmy w 14 minucie. Chaos przed meczem z pewnością wybił z rytmu również piłkarzy, co przełożyło się na bardzo szarpaną grę w pierwszej połowie. Ostatecznie pierwsza część zakończyła się wynikiem 0:0 z jednym strzałem celnym oddanym przez gospodarzy.

W drugiej części spotkania na pierwszą bramkę nie czekaliśmy długo. Już w 50 minucie piłkę w siatce umieścił Mateusz Kupczak. który wykorzystał błąd Nono i najpierw odebrał mu piłkę pod samym polem karnym, a następnie pokonał bramkarza, tym samym ustanawiając nowy wynik meczu. Gospodarze po stracie bramki starali się stworzyć okazję do zdobycia trafienia wyrównującego, ale nie byli w stanie przebić się przez obronę Warty. Wszystko zmieniło się dopiero w 95 minucie, gdy Korona uzyskała rzut wolny niedaleko bramki gości. Piłkę dośrodkowaną w pole karne otrzymał Martin Remacle, który wyskoczył najwyżej ze wszystkich, a następnie strzałem z głowy pokonał bramkarza gości i doprowadził do wyrównania.

Remis w tym spotkaniu na pewno powoduje niedosyt w szeregach obu ekip, ale podział punktów po takim meczu był jak najbardziej zasłużonym wynikiem. Następne spotkanie Korona zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom, a Warta pojedzie do Mielca zmierzyć się ze Stalą.

 

KORONA KIELCE 1:1 WARTA POZNAŃ