Polacy po raz pierwszy w historii wezmą udział w finałach United Cup.

Po zwycięstwie nad Chinami 3:0 naszą drużynę czekała podróż do Sydney. W półfinale reprezentacja Polski zagrała przeciwko reprezentacji Francji. Trójkolorowi w swoim ćwierćfinale pokonali Norwegów, grając w składzie : Mannarino, Garcia, Roger – Vasselin – 2:1. Dzisiaj na korcie mierzyli się z dwójką zawodników z top 10. Zarówno Adrian jak i Caroline przegrali swoje spotkania, tym samym Biało – Czerwoni w niedzielę zagrają po raz pierwszy w finale tego prestiżowego turnieju. Przeciwnika poznamy później tego samego dnia. Będzie to Australia lub Niemcy.

 

Pierwsi do walki stanęli panowie. Po stronie francuskiej Adrian Mannarino, po stronie polskiej Hubert Hurkacz. Pomimo wieku i niższego rankingu, tenisista z Francji nie raz sprawiał wrocławianinowi sporo kłopotów. Grali ze sobą po raz piąty i do tej pory bilans wygranych nie był korzystny dla żadnej ze stron. Obydwoje dwa razy wygrali, dwa razy przegrali, dlatego nie można było stwierdzić kto w tym spotkaniu był 100% faworytem. Ostatni wspólny mecz rozegrali rok temu w sezonie 2023 podczas trzeciej rundy Miami Open. W United Cup górą był Hubert wygrywając 2:0 (6:3, 7:5).

Pierwszy set dość gładko wygrany przez Polaka. Nie dał szansy rozkręcić się Francuzowi i pokazać pełni swoich możliwości. Hubert pewnie czuł się dzisiaj na korcie. Świetnie serwował i grał w ofensywnie. Przełamał rywala na samym początku na 3:1, zrzucając z siebie presję. To 22 zawodnik ATP musiał gonić wynik, ale ciężko znaleźć sposób na tak grającego przeciwnika. Bez większych przeszkód Polak domknął seta. Ani razu nie musiał się martwić o utratę podania. Druga partia była o wiele bardziej zacięta, na co wskazuje chociażby dwa razy dłuższy czas grania. Było gorąco do samego końca, ale obyło się bez tie-breaka. Pod koniec Francuz utracił swoje podanie i tym samym Hubert miał już autostradę do zwycięstwa. Domknięcie tego meczu było już tylko formalnością. Całość zakończył spektakularny smecz.

 

Po kilku minutach swoje spotkanie rozpoczęła liderka światowego rankingu przeciwko Caroline Garcii, która najwyżej w rankingu WTA klasyfikowana była na 4 pozycji. Poprzednio grały w Pekinie. Świątek wygrała 2:0, ale nie była to łatwa przeprawa. Tak samo jak dzisiaj w Sydney. Iga niezbyt dobrze weszła w spotkanie. Serwis nie funkcjonował najlepiej, co natychmiast wykorzystała rywalka, posyłając winnery z returnu, lub budując akcje przynoszące punkty małym kosztem sił. W pierwszym secie zawodniczka z top 20 prezentowała się lepiej na korcie. Doszło do przełamania na 3:5. Polka dzielnie walczyła o powrót. Obroniła jedną piłkę setową, ale Caroline nie dała sobie wyrwać zwycięstwa. Druga i trzecia partia były kompletną dominacją i pokazem siły ze strony Igi Świątek. Polka w obu setach straciła jedynie dwa gemy i zagwarantowała nam miejsce w finale.

Na koniec został rozegrany mikst. Z racji, że nie miał on już wpływu na wyłonienie finalisty, składy w obu drużynach zostały zmienione. W naszej ekipie zagrali Jan Zieliński i Katarzyna Kawa, natomiast we Francji Elixane Lechemia i Edouard Roger-Vasselin. Biało-Czerwoni wygrali również to starcie (6:3, 6:3) i wynikiem 3:0 pokonali Trójkolorowych.