W ostatnim spotkaniu tegorocznego Memoriału Huberta Jerzego Wagnera Polacy mierzyli się ze Słoweńcami. Mecz ten decydował o tym, kto zostanie zwycięzcą całej imprezy. Po zaciętej walce lepsi okazali się
Senny początek i świetna końcówka
Pierwsze akcje niedzielnego starcia ze Słoweńcami były nieco senne w wykonaniu Biało-Czerwonych. Lepiej rozpoczęli Słoweńcy, którzy wyszli na prowadzenie 4:1. Nasi reprezentanci błyskawicznie przystąpili do odrabiania strat, doprowadzając do remisu (4:4). Do stanu 12:12 gra toczyła się “punkt za punkt”. Wtedy znów kilka oczek z rzędu zdobyli rywale (15:12). Pierwszy sygnał do ataku dał Kochanowski, a w jego ślady poszedł Semeniuk, notując asa serwisowego. Po chwili, po błędzie Sterna w ataku, na tablicy wyników znów widniał remis (15:15). Inicjatywę przejęli Polacy. Od stanu 18:17 zdobyli trzy punkty z rzędu i mocno zbliżyli się do wygrania pierwszej odsłony. Końcówka toczyła się pod dyktando zawodników Nicola Grbica, którzy zwyciężyli 25:20.
Miłe złego początki
Druga partia miała kilka zwrotów akcji. W początkowej fazie na parkiecie brylowali Polacy, wychodząc na prowadzenie 10:6. Jednak, po raz kolejny potwierdziło się, że w siatkówce nie ma bezpiecznych przewag. Słoweńcy rzucili się w pogoń i po bloku na Kurku zmniejszyli dystans do zaledwie jednego oczka (10:11). Przy 16:14 dla naszej ekipy mogliśmy jeszcze mieć nadzieję na wygranego seta. Niestety tym razem scenariusz był inny. W końcówce w polskie szeregi wdarło się kilka błędów, a w grze na przewagi zwyciężyli rywale (26:24), którzy doprowadzili do remisu 1:1.
Słoweńcy na łopatkach
W trzeciej partii od samego początku to Polacy dzielili i rządzili na boisku. Przy stanie 7:3 z naszej perspektywy o przerwę w grze poprosił trener Cretu. Słowa przekazane do jego podopiecznych nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu. Rywale mierzyli się z ogromnymi problemami, zwłaszcza w przyjęciu. Przy stanie 15:7 asem serwisowym popisał się Marcin Janusz. Po drugiej stronie Cebulj został zmieniony przez Mozica. Jednak on także nie poradził sobie z ciosami zadawanymi przez naszego rozgrywającego i już po chwili powrócił do kwadratu rezerwowych (19:7). Przewaga Biało-Czerwonych była przytłaczająca i choć w końcówce przytrafił się im krótki przestój, to wygrali tę partię 25:14, a w całym meczu prowadzili 2:1.
Rollercoaster
Czwarty set okazał się być ostatnim dzisiejszego starcia. Znów lepsze otwarcie zanotowali Biało-Czerwoni (4:1). W połowie partii wciąż to Polacy byli kilka punktów z przodu (16:12). Wtedy o czas poprosił Cretu. Tym razem jego podopieczni wykorzystali wskazówki w praktyce, dzięki czemu doprowadzili do remisu 23:23 i kolejnej w niedzielę gry na przewagi, a dalsze losy tego seta wisiały na włosku. Po skutecznej akcji Mujanovica reprezentanci Polski musieli bronić piłki setowej. Ta sztuka im się udała, a chwilę później do piłki meczowej doprowadził Kurek. Przy stanie 25:24 piłkę rzuconą odgwizdano Stalekarowi. Tym samym mecz zakończył się wynikiem 3:1, a nasza ekipa mogła cieszyć się ze zwycięstwa w całym turnieju!
Godna uwagi była dziś gra Biało-Czerwonych w polu serwisowym – na przestrzeni 4 setów zanotowali bowiem ponad 10 punktowych zagrywek.
Skład Polaków:
- Aleksander Śliwka
- Kamil Semeniuk
- Marcin Janusz
- Bartosz Kurek
- Norbert Huber
- Jakub Kochanowski
- Paweł Zatorski
- Tomasz Fornal
- Bartłomiej Bołądź
- Grzegorz Łomacz
Zostaw komentarz