Drużyna Biało-Czerwonych w składzie: Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Paweł Wąsek, Dawid Kubacki po emocjonującej walce kończy konkurs drużynowy na skoczni dużej na Mistrzostwach Świata w norweskim Trondheim na 6. miejscu. To najgorszy występ naszej kadry od 20 lat.

Od początku było wiadomo, że głównymi liderami do złota będą Norwegowie, Słoweńcy i Austriacy. W serii próbnej zwyciężyli Austriacy. Polacy zajęli w niej 5. miejsce, co pozwalało na szczyptę optymizmu przed głównym konkursem.

W pierwszej turze reprezentował nas Aleksander Zniszczoł, który skoczył 116 m, dzięki czemu zajmowali 8. miejsce. Jakub Wolny na drugiej zmianie poszybował pięć metrów dalej, a przewaga punktowa do siódmych — Amerykanów zmniejszyła się do kilku punktów. W trzeciej turze nastąpiło zagranie trenera Thurnbichlera i obstawienie w niej aktualnie najlepszego z Polaków- Pawła Wąska, który skoczył 131 m przy znikomym wietrze i wysokich notach. Zaliczyliśmy awans na 6. miejsce. Ostatnim z naszych był Dawid Kubacki, którego skok na 127.5 m pozwolił na utrzymanie wcześniejszej lokaty. Liderami na półmetku MŚ w narciarstwie klasycznym w Trondheim byli Słoweńcy, przed Austriakami i Norwegami.

6. miejsce polskiej drużyny na Mistrzostwach Świata

Druga seria rozpoczęła się dla Biało- Czerwonych od skoku Zniszczoła na 125. 5 m, co dawało około pięciopunktowej straty do piątej Japonii. Choć warunki nie sprzyjały, to w drugiej turze Wolny dołożył 124 m, co przesunęło nas na 5 pozycję. Paweł Wąsek nie pozostawił żadnych wątpliwości i ze skokiem na 131 metr umocnił przewagę nad Japończykami do 16 punktów. W ostatniej turze pojedynek polsko-japoński okazał się dla nas przegrany. Ryoyu Kobayashi odpalił przysłowiową „petardę” i pokonał Dawida Kubackiego, który zaliczył dość słaby skok na 124.5 m, co finalnie dało nas szóste miejsce. Jest to zatem najsłabszy występ kadry od 2005 roku

Po emocjonującej końcówce rywalizacji i długich skokach Mariusa Lindvika (138.5 m), Jana Hoerla (135 m), Anze Laniska (138 m) poznaliśmy zwycięzcę. Wygrali Słoweńcy, broniąc tytułu sprzed dwóch lat.