Hubert Hurkacz po raz drugi z rzędu odpada z turnieju w Waszyngtonie w drugiej rundzie. Nie jest to dobra informacja, ponieważ Polak będzie niedługo bronić punktów za ubiegłoroczny finał w Kanadzie, gdzie przegrał z Pablo Carreno Bustą.

Po prawie trzech godzinach meczu uległ niżej notowanemu Amerykaninowi Michealowi Mmohowi – 1:2 (3:6,7(7):6,6:7(7))

Po dobrym występie na Wimbledonie można było się spodziewać, że druga część sezonu będzie lepsza w wykonaniu Huberta niż pierwsza, szczególnie, że  lubi on grać w Ameryce i czuje się tam komfortowo. Niestety, już od samego początku mecz nie szedł po myśli Polaka. Został dwukrotnie przełamany w pierwszym gemie jak i ostatnim, samemu nie mając żadnych break pointów.

Druga partia była wyrównana, chociaż to Amerykanin miał piłkę meczową przy stanie 5:6, ale ostatecznie rozstrzygnął wszystko tie break. Tutaj Hurkacz zbudował przewagę jednego mini breaka i to wystarczyło, aby wyrównać rywalizację i doprowadzić do trzeciego seta, który nie zapowiadał się optymistycznie, ponieważ ponownie na początku wysunął się na prowadzenie tenisista reprezentujący USA 3:1.

Polak wrócił i doprowadził do remisu 3:3. Miał trzy piłki meczowe przy serwisie rywala, nie wygrał żadnej. Niewykorzystane szansę w tenisie się mszczą i w tie breaku tym razem to nasz reprezentant przegrał.

Pomimo porażki Polak zostaje jeszcze w Waszyngtonie, ponieważ wczoraj, w parze z Francesem Tiafoe, awansował do ćwierćfinału debla. Po zaciętym meczu pokonali parę amerykańską – Sebastian Korda/Christopher Eubanks 2:1 (2;6, 7(11):6, 10:7). 

Następny turniej 🔜 Toronto, Kanada

(A tam do obrony 600 punktów)